Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślady są, dowodów nie ma

Redakcja
(INF. WŁ.) W przypadku 340 osób pełniących obecnie funkcje publiczne archiwiści odnaleźli informacje wskazujące na to, że te osoby miały związek z komunistycznymi służbami specjalnymi, do czego się w oświadczeniu lustracyjnym nie przyznały. Rzecznik interesu publicznego nie może jednak występować w stosunku do nich z wnioskiem o wszczęcie postępowania lustracyjnego ze względu na słabość dowodów.

Rzecznik interesu publicznego jest bezsilny

   - Obecnie dla rzecznika interesu publicznego najważniejsze jest analizowanie oświadczeń lustracyjnych, jakie złożyli posłowie IV kadencji i senatorowie V kadencji oraz członkowie rządu - twierdzi sędzia Krzysztof Kauba, zastępca rzecznika interesu publicznego. Uwzględniając, że część posłów i senatorów złożyła oświadczenia jeszcze w poprzedniej kadencji, względnie z tytułu pełnienia funkcji publicznych, które zobowiązywały ich do składania oświadczeń, rzecznikowi pozostaje do sprawdzenia 245 oświadczeń poselskich i 50 senatorskich. - Teraz nie sposób odpowiedzieć na pytanie, kiedy zakończy się weryfikacja oświadczeń parlamentarzystów i członków rządu - przyznaje sędzia Kauba.
   Biuro Rzecznika Interesu Publicznego zapytało Instytut Pamięci Narodowej, Ministerstwo Sprawiedliwości i Ministerstwo Spraw Zagranicznych - czyli instytucje, które dysponują dokumentami potrzebnymi do przeprowadzenia lustracji - czy w ich archiwach są informacje dotyczące 295 parlamentarzystów oraz wszystkich ministrów, sekretarzy i podsekretarzy, którzy do tej pory nie składali oświadczeń.
   - Do tej pory IPN udzielił nam odpowiedzi odnośnie 142 posłów i 35 senatorów. Jest to wynik tego, że Urząd Ochrony Państwa - dokąd istniał - nie przekazał instytutowi wszystkich materiałów - mówi Krzysztof Kauba. - Ministerstwo Sprawiedliwości zalega nam jedynie z odpowiedzią w stosunku do jednego senatora, a od MSZ nadal nie mamy informacji o 40 posłach - _dodaje__sędzia Kauba, który nie był wczoraj w stanie podać nam precyzyjnych informacji dotyczących tej samej kwestii, ale odnośnie członków rządu. - O ile pamiętam, to procentowo sytuacja wygląda podobnie, czyli z MSZ i resortu sprawiedliwości mamy niemal pełną informację, a z IPN sprawa ma się gorzej._

Honoruje się wstrzemięźliwych

   - UOP przekazał IPN-owi zaledwie połowę dokumentów, które zobowiązał się przekazać. Taka jest prawda, mimo iż prof. Leon Kieres, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, wielokrotnie zapewniał, że przekazywanie materiałów z UOP do instytutu odbywa się sprawnie i bezproblemowo - mówi Jerzy Lesiński, dyrektor Biura Rzecznika Interesu Publicznego. - Sytuację dodatkowo utrudnia to, że UOP nie przekazał do IPN-u dzienników rejestracyjnych sieci agenturalnej, bardzo ważnych dla procesu lustracyjnego. Dyrektor nie kryje i tego, że obecnie przekazywanie archiwaliów ze strony specsłużb do IPN odbywa się ślamazarnie. - A wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej, bo w powstałych w miejsce UOP agencjach wywiadu i bezpieczeństwa wewnętrznego, liczba etatów w archiwach będzie zmniejszona.
   Dyrektor Lesiński twierdzi, że do Biura Rzecznika Interesu Publicznego docierają sygnały, że nowe kierownictwo służb specjalnych premiuje tych pracowników, którzy wstrzymują wydawanie dokumentacji do IPN. - Prawdziwości docierających do nas informacji może dowodzić m.in. to, że UOP odmówił rzecznikowi możliwości przesłuchiwania świadków w pomieszczeniach urzędu, a także zakazał wstępu naszym pracownikom do archiwów UOP z czym wcześniej nie mieliśmy do czynienia - twierdzi dyrektor Lesiński.

Czy znajdą się teczki?

   Rzecznik interesu publicznego Bogusław Nizieński zwraca natomiast uwagę na to, że w tym roku wzrosła w znaczący sposób - z 293 do 340 - liczba osób pełniących funkcje publiczne, co do których odnaleziono zapisy kartoteczne lub rejestracje w ewidencji operacyjnej organów bezpieczeństwa PRL. W praktyce oznacza to, że archiwiści odnaleźli informacje wskazujące na to, że te osoby miały związek z komunistycznymi służbami specjalnymi, do czego się w oświadczeniach lustracyjnych nie przyznały. Rzecznik interesu publicznego nie może jednak występować co do takich osób z wnioskami o wszczęcie postępowania lustracyjnego ze względu na słabość dowodów, bo teczki personalne tych ludzi i teczki pracy uległy zniszczeniu lub do dzisiaj nikt ich nie odkrył albo - jeśli odkrył - nie przekazał ich do Instytutu Pamięci Narodowej, z którego zasobów korzysta rzecznik interesu publicznego.
   Rzecznik ujawnił tylko, że wśród tych 340 osób, znajduje się 22 obecnych parlamentarzystów. - Nazwisk, rzecz jasna, nie mogę podać - mówi sędzia Kauba. - Ich oświadczenia lustracyjne, jak i wszystkich pozostałych osób, pozostają pod ochroną domniemania prawdziwości, które może zostać przełamane jedynie poprzez prawomocny wyrok sądu stwierdzający złożenie przez daną osobę nieprawdziwego oświadczenia lustracyjnego.
WŁODZIMIERZ KNAP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski