Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Peszko: Czuć siłę w tej reprezentacji

Rozmawiał Sebastian Staszewski
Rozmowa. - Sam gol nie czyni mnie lepszym piłkarzem. Myślę, że gdybym zagrał klapę, to w tej kadrze już by mnie nie było. Dziś akurat skrzydłowych do wyboru nie brakuje - mówi reprezentant Polski SŁAWOMIR PESZKO, który przygotowuje się do meczu z Gruzją

- Trzeba mieć duży dystans do siebie, żeby być Sławkiem Peszką?

- Chyba każdemu człowiekowi przydaje się taki dystans. Wtedy jest łatwiej. W moim życiu kilka sytuacji faktycznie potoczyło się inaczej, niżbym chciał, ale wszystkich żartów na ten temat nie wolno przeżywać i rozpamiętywać.

- Przyszedł czas na stabilizację?

- Wcześniej żałowałem, że ominęło mnie Euro 2012, ale teraz przeszedłem nad tym do porządku dziennego. Nie rozpamiętuję niczego, idę do przodu. Zostało mi jeszcze kilka lat piłkarskiego życia i chciałbym je poświęcić na porządne wykonywanie mojego zawodu. W głowie nie mam już miejsca na głupstwa.

- Po meczu z Irlandią krytyka jakby zmalała. W komentarzach…

- Nie czytam tych żalów! Teksty komentuje może jeden procent czytających, a w dodatku często są to jakieś dzieci z Ełku albo Siemiatycz. Mam się przejmować tym, że boli ich fakt, iż gram w piłkę, a oni nie?

- Chciałem powiedzieć raczej, że bramka z Dublina Pana zbudowała. Internauci Pana chwalili.

- Nie tyle bramka, co cały mecz. Sam gol nie czyni mnie lepszym piłkarzem. Myślę, że gdybym zagrał klapę, to w tej kadrze już by mnie nie było. Dziś akurat skrzydłowych do wyboru nie brakuje.

- Ale czasami brakuje jakości. Niektórzy mówią, że trwa kryzys.

- Kryzys to jest teraz w polityce. Fakt, że statystyki moje, Maćka Rybusa czy Kamila Grosickiego są średnie, ale kto w tej kadrze ma lepsze? Lewandowski i Glik. Pozostali grają w niezłych ligach, ciągle się rozwijają. Jeśli są inni kandydaci do gry, to proszę ich zaproponować.

- Do reprezentacji wraca Kuba Błaszczykowski, Pana rywal o miejsce w składzie. Dla kadry to dobra wiadomość?

- Patrząc na to, co działo się w mediach, to duże wydarzenie. Dla nas, piłkarzy, to raczej codzienność. Przyjedzie Kuba, przywitamy się i każdy pójdzie walczyć o swoje.

- Nie będzie tarć na linii Błaszczykowski - Lewandowski?

- Kiedy o tym czytałem, wzruszałem tylko ramionami. Kuba był kontuzjowany, później dochodził do formy, a "Lewy" pociągnął ten zespół na pierwsze miejsce w grupie. Opaskę dał mu trener Nawałka. A ktoś zrobił z tego aferę. Uważam wybór selekcjonera za bardzo dobry. "Lewy" walczył za dwóch, wielu bramek nie strzelił, ale pchał tę drużynę.

- Dobrze czuje się Pan w tej reprezentacji?

- Bardzo. Tu czuć siłę. Przyjeżdżam do hotelu i wiem, że jest moc. Piłkarze, którzy wcześniej grali różnie, teraz błyszczą. Milik, Glik, Jędrzejczyk. Aż chce się grać, walczyć, zasuwać. Za trenera Fornalika brakowało nam pewności siebie. Lała nas Ukraina, z Mołdawią remisowaliśmy. A teraz nie boimy się nikogo!

- To zasługa Adama Nawałki?

- Na pewno w wielkiej mierze.

- Może Pan porównać Nawałkę i Franciszka Smudę?

- O pierwszym nie powiem nic złego, a o drugim - nic dobrego.

- Może Pan za to zestawić ich charaktery, styl pracy.

- Selekcjoner Nawałka początkowo mnie nie powoływał, ale dzwonił, interesował się. Do Kolonii przyjeżdżali trenerzy Zając,
Tkocz. To było budujące… Porównywanie Nawałki do tego drugiego trenera nie ma sensu.

- Czyli dalej ma Pan do Smudy żal?

- Czas goi rany i życzę panu trenerowi powodzenia.

- Pamiętam, że w jednej z naszych rozmów zadeklarował Pan, że nigdy nie poda Smudzie ręki. Utrzymuje Pan tę deklarację?

- Tak. Od czasu "pożegnania" nie było okazji się spotkać i dobrze. Nie mam takiej potrzeby. Są ciekawsze rzeczy do roboty. Ostatnio oglądam na przykład mnóstwo meczów!

- Którą ligę najczęściej?

- Niemiecką, ale nie tylko. Zdarza się, że w tygodniu "połykam" i osiem spotkań!

- Skoro Pan tak często ogląda Bundesligę, to proszę powiedzieć, czy jest tam piłkarz, którego tej kadrze brakuje.

- Na pewno mówisz o Polanskim…

- Zgadza się.
- W tym sezonie faktycznie gra znakomicie, ma świetne statystyki. Powiedział jednak, że skoro kadra osiąga sukcesy, to on w takim momencie nie chce się tu pchać.

- Kontynuując temat Bundesligi - zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, że nawet jeśli pokonacie Gruzję, a Pan strzeli trzy bramki, to i tak mijającego sezonu - szczególnie w klubie - nie zaliczy Pan do udanych?

- Był przeciętny i w moim wykonaniu, i w wykonaniu Kolonii. Takie plus trzy.

- Nie wiem, czy to gorsza ocena dla Pana, czy dla klubu…

- Ja grałem w kratkę. Ze statystykami też nie było wesoło. Chwilami miałem ochotę coś powiedzieć, ale gryzłem się w język, bo wiedziałem, że będę miał problemy. Zamiast tego wolę udowadniać, że zasługuję na grę. Kolonia natomiast pobiła chyba rekord sezonu w liczbie bezbramkowych remisów - było ich dziewięć.

- W Kolonii został Panu roczny kontrakt. Wypełni go Pan?

- To supermiejsce do gry, do życia. Spotkałem wielu fajnych ludzi. Bundesliga to moja liga. Niedługo pewnie będziemy się wzmacniać, ale to nie znaczy, że ci nowi od razu wskoczą do składu. Jeśli jednak nie będę brany pod uwagę, to… i tak powalczę, jak zimą. Gdyby Kolonia chciała przedłużyć kontrakt, zrobiłbym to bez mrugnięcia okiem.

- Tylko czy będzie chciała?

- Na razie cisza, ale jestem spokojny. Najwyżej za rok będę wolnym zawodnikiem. Teoretycznie jednak zawsze mogę wrócić do Polski!

- Czyli zgłasza się Legia i co?

- I nic. Legii odmawiam.

- Lechowi też?

- Nie żartuj. Lecha biorę pod uwagę bardzo poważnie. Chciałbym zaryzykować i kolejny rok spędzić w Niemczech, ale jeśli coś poszłoby nie tak, to na Poznań patrzę w pierwszej kolejności.

- A Lech na Pana? Kiedy ostatni raz były prowadzone rozmowy na ten temat?

- Tydzień temu.

- To żart?

- Nie. Cały czas jestem w kontakcie z Lechem. Co prawda są to tylko prywatne rozmowy, bardzo ogólne, ale oni śledzą moją sytuację.

- Emerytura?

- Byłem na meczu Lecha z Legią. Pomyślałem sobie wtedy, że szkoda, że nie ma mnie teraz w klubie. Miałbym na koncie drugie mistrzostwo. Wiem, że nie zarobię tam milionów, ale wiem też, że w Poznaniu wspominają mnie dobrze. Jestem pewny, że kiedyś tam wrócę, tylko jeszcze nie wiem kiedy.

Szpiegują Gruzinów...
Dyspozycja piłkarzy i poziom ich wiedzy na temat rywala zdominowały wtorkową konferencję prasową reprezentacji Polski, przygotowującej się do sobotniego spotkania z Gruzją. - Co wiecie o Gruzinach? - pytanie miało sens, choć po jesiennym zwycięstwie 4:0 w Tbilisi mecz na Stadionie Narodowym może się wydawać formalnością. Piłkarze i sztab szkoleniowy kadry są jednak innego zdania. - Gruzini zmienili selekcjonera - tłumaczył asystent trenera Bogdan Zając. - We wtorek nasi rywale grali z Ukrainą. Na spotkaniu był nasz wysłannik i dostaniemy z niego materiał - dodał.
(HZ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski