Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śledczy znowu badają czarne skrzynki Tu-154

Michał Wróblewski
Być może wkrótce poznamy nowe fakty dotyczące katastrofy smoleńskiej. Jej przebieg mają rozjaśnić prace polskich biegłych, którzy w niedzielę udali się do Moskwy. Cel? Ponowne skopiowanie nagrań z kokpitu rządowego Tu-154M. O wyjeździe polskich śledczych do stolicy Rosji poinformowała wczoraj Naczelna Prokuratura Wojskowa. - Prokurator i trzej biegli wczoraj zaczęli pracę w Moskwie - powiedział kpt. Marek Maksjan z NPW. Cała grupa ma tam pozostać do 28 lutego.

- Nie sądzę, żeby udało się odsłuchać cokolwiek, co by przyniosło nowe dane o przyczynach katastrofy smoleńskiej - stwierdził jednak Maciej Lasek, szef zespołu smoleńskiego przy KPRM.

Ponowne skopiowanie nagrań z kokpitu rządowego tupolewa jest powodowane przekonaniem polskich śledczych, iż przy użyciu nowej metodologii i sprzętu uda się dokonać "skuteczniejszego odsłuchu" zapisu dźwiękowego z tzw. czarnych skrzynek, czyli urządzeń rejestrujących parametry lotu samolotu. Są one jednym z głównych materiałów dowodowych, a odczyty dokonanych na nich zapisów mają służyć wykorzystaniu w celu ustalenia przebiegu lotu maszyny, która uległa zniszczeniu.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., wysłała w tej sprawie wniosek do Rosji na początku grudnia ubiegłego roku. - Wniosek ów - jak tłumaczy kpt. Marek Maksjan - dotyczy uzupełniających oględzin nośnika magnetycznego oraz ponownego skopiowania jego zapisu. Jak zapewnia, ma być użyta "nowa metodologia i sprzęt z udziałem polskiego prokuratora i biegłych".

NPW przypomniał, iż prokuratura dysponuje już opinią dotyczącą zapisu czarnej skrzynki rządowego tupolewa. Opinia ta została wydana w grudniu 2011 r. przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna. Mimo to biegli zdecydowali się na ponowne zweryfikowanie zapisu z rejestratorów, ponieważ z opinii instytutu wynika, iż nie zidentyfikowano "części zarejestrowanych na nagraniu wypowiedzi". Powód? Niska jakość nagrania. Nie zmienia to faktu, że wykonana przez Instytut Ekspertyz Sądowych opinia znajduje się cały czas w aktach śledztwa i stanowi materiał dowodowy.

Stenogram odczytany przez naukowców z IES ujawniono w 2012 r. Efekty badań wzbudziły gorące dyskusje. Okazało się, że przekonanie o domniemanej obecności w kokpicie samolotu gen. Andrzeja Błasika, przez którą generał miał rzekomo wywierać pośredni nacisk na pilotów, okazało się nie do końca zgodne z prawdą. Innymi słowy: nie oznaczało to wówczas, że Błasika w kokpicie nie było, ale że nie ma na to dowodów - badacze z IES nie zidentyfikowali jego głosu.

Co innego twierdziła rządowa komisja kierowana przez ministra Jerzego Millera, która swój raport dotyczący katastrofy wydała w lipcu 2011 r. Sam Jerzy Miller, wówczas szef resortu spraw wewnętrznych, przyznał w styczniu 2012 r., że mimo ustaleń IES przekonany jest, że gen. Błasik w kokpicie był.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski