Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słodki czy gorzki smak zwycięstwa

Urszula Wolak
Marion Cotillard jako Sandra
Marion Cotillard jako Sandra Fot. archiwum
Lubię kino. Fabuła filmu jest prosta. Sandra - matka dwójki dzieci - musi znaleźć sposób, by przekonać kolegów z pracy do tego, by dla jej dobra wyrzekli się intratnej premii. W związku z obietnicą szefa, jeśli uda jej się tego dokonać, zachowa swoją posadę i nie zostanie zwolniona. Ma na to dokładnie tytułowe "Dwa dni, jedną noc".

Dzieło braci Jean-Pier-re'a i Luca Dardenne pokazuje trudną drogę, jaką odbywa główna bohaterka, która nie tylko musi mierzyć się ze społeczną znieczulicą, ale także z własnymi lękami, postępującą depresją i samotnością - jednym słowem - z życiem, które nie jest usłane różami.

Jak zachowalibyśmy się na miejscu pracowników, do domów których Sandra zanosi swe błagania, zapomina o dumie, licząc na okazanie z ich strony ludzkiej łaski? To jedno z pytań, które zadajemy sobie w trakcie seansu, kiedy bracia Dardenne docierają wraz z Sandrą do źródeł społecznego solidaryzmu we współczesnym świecie. Tylko czy on jeszcze w ogóle istnieje?

W roli głównej reżyserzy obsadzili, po raz pierwszy w swojej karierze, gwiazdę największego, światowego formatu, Marion Cotillard (zdobywczynię Oscara za "Niczego nie żałuję - Edith Piaf"), stawiając sobie poprzeczkę wyżej niż kiedykolwiek. Uczynienie z rozpoznawalnej, pięknej aktorki postaci przeciętnej kobiety stało się bowiem dla nich formalnym wyzwaniem. Pozbawiając Cotillard makijażu i wyrafinowanego kostiumu, który w filmie zastąpiły jeansy i bawełniany podkoszulek, sprawili jednak, że błyszcząca zwykle na ekranie gwiazda stała się przezroczysta. Kropelki potu spływające po jej twarzy, łzy nieraz lejące się po policzkach i podkrążone oczy wiarygodnie oddawały psychofizyczną kondycję Sandry, zmęczonej swoją życiową sytuacją.

Kobieta postanawia jednak walczyć ze względu na dobro męża i dzieci (gdyby nie rodzina, zapewne już dawno przedawkowałaby tabletki nasenne, zatapiając się na zawsze w dojmującym smutku). Podejmuje wyzwanie rzucone jej przez szefa w pełnym słońcu, które nie przestaje jej towarzyszyć na drodze do domów swych kolegów z fabryki. To wizualny znak nadziei, że jej los wkrótce się odmieni?

Im bliżej finału opowieści snutej przez braci Dardenne, zastanawiamy się, czy wsparcie ze strony innych pracowników jest Sandrze w ogóle potrzebne? Czy wyproszona łaska może przynieść upragniony spokój? Osobiste zwycięstwo widoczne na horyzoncie jest możliwe, ale nie za cenę utraty siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski