Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Słonie” bezradne w meczu z Legią

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Zespół Bruk-Betu Termaliki Nieciecza do wczoraj nigdy w historii nie przegrał z Legią Warszawa. Każda seria ma jednak swój koniec, a ta niecieczan zakończyła się w niedzielne popołudnie przy ul. Łazienkowskiej w spektakularny sposób. Warszawianie pokonali „Słonie” bez najmniejszych problemów. Ekipa z Niecieczy była w zasadzie tylko bezbarwnym tłem dla mistrzów Polski, którzy dalej tracą jeden punkt do liderującej Jagiellonii Białystok. Legia tak wysoko nie wygrała w ekstraklasie od 2004 roku, gdy w identycznych rozmiarach, jak Bruk-Bet, pokonała Widzew Łódź.

Piłkarze Legii przed pierwszym gwizdkiem znali już wyniki pozostałych trzech drużyn, z którymi rywalizują o mistrzowski tytuł. Wiedzieli zatem, że swoje spotkania wygrały Jagiellonia Białystok i Lech Poznań, a na Koronie Kielce potknęła się Lechia Gdańsk. Podopieczni trenera Jacka Magiery nie kalkulowali zatem, tylko od samego początku ruszyli do ataków. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo praktycznie pierwsza akcja piłkarzy z Warszawy przyniosła im prowadzenie. Z lewej strony boiska dośrodkował Guilherme Costa, a obrońców Bruk-Betu ubiegł Kasper Hamalainen, pakując piłkę głową do siatki obok bezradnego Dariusza Treli.

Tak szybko stracona bramka spowodowała, że goście musieli zagrać nieco odważniej. Już w 12 min mieli nawet okazję na wyrównanie, gdy z rzutu wolnego z narożnika pola karnego strzelał Patrik Misak. Nie trafił jednak w bramkę.

To jednak Legia dyktowała cała czas warunki gry, a w 14 min mogła prowadzić 2:0. Z linii końcowej boiska dośrodkował Vadis Odjidja-Ofoe, a głową znów strzelał Hamalaninen. Tym razem jednak świetnym refleksem popisał się Trela, który odbił piłkę. Ta spadła co prawda pod nogi Guilherme C., ale Brazylijczyk nie trafił w bramkę.

Legia grała jednak swoje i widać było, że tylko kwestią czasu jest, kiedy padnie następny gol. Stało się to w 27 min, kiedy to Odjidja-Ofoe wjechał w pole karne gości jak w masło. Obrońcy Bruk-Betu tylko przyglądali się jak Belg spokojnie biegnie z piłką, a ten wyłożył ją Miroslavowi Radoviciowi. Strzał z trzech metrów do pustej bramki był już tylko czystą formalnością. Nie minęło zatem nawet pół godziny meczu, a jasnym było, że Bruk-Bet nie ma prawa liczyć przy ul. Łazienkowskiej choćby na remis. Nie chodziło już nawet o to, że Legia prowadziła 2:0, a bardziej o styl gry niecieczan. Niby starali się szukać swojej szansy, ale boiskowa prawda była taka, że goście byli totalnie bezradni wobec dobrze grających warszawian.

Drugą połowę Bruk-Bet rozpoczął odważniej, raz nawet zakotłowało się na przedpolu bramki Legii. Jeśli jednak goście wierzyli, że mogą jeszcze odwrócić losy tego spotkania, to bardzo szybko te nadzieje rozwiał Dominik Nagy, który najpierw zakręcił Kornelem Osyrą jak na karuzeli, później spokojnie obiegł Dariusza Trelę i kopnął piłkę do pustej bramki. Rozpaczliwie próbował jeszcze interweniować Artem Putiwcew, ale nie zdołał zatrzymać piłki, zmierzającej do siatki.

Po kolejnych dwóch minutach było już 4:0. Tym razem błąd popełnił Dawid Nowak, który w polu karnym zagrał piłkę ręką i sędzia Tomasz Musiał wskazał na jedenasty metr. Guilherme Costa uderzył mocno, a choć Trela wyczuł intencje strzelca, to nie był w stanie odbić piłki i ta wylądowała w jego bramce.

Mając tak wysokie prowadzenie, Legia nie forsowała już wysokiego tempa. Trener Jacek Magiera dokonał kilku zmian i gospodarze sprawiali wrażenie, jakby już spokojnie chcieli dokończyć wygrany mecz. Bruk-Bet w tym okresie próbował kilka razy wyprowadzić ataki, żeby przynajmniej trochę zatrzeć fatalne wrażenie, jakie pozostawił po sobie przy ul. Łazienkowskiej. Dobrą okazję miał m.in. Patrik Misak, ale nie trafił w bramkę.

Wystarczyło jednak, że Legia zaatakowała nieco agresywniej na połowie Bruk-Betu, by strzelić piątego gola. Kasper Halainen spokojnie minął Kornela Osyrę, a następnie wykorzystał dość bierną postawę Artema Putiwcewa, by kopnąć obok Dariusza Treli do siatki.

To nie był koniec strzelaniny przy Łazienkowskiej. W 88 min kolejną świetną asystą popisał się Odjidja-Ofoe, a w sytuacji sam na sam z Trelą swojego gola strzelił Waleri Kazaiszwili, stawiając kropkę nad „i” na efektownym zwycięstwie Legii, która bardzo pewnie sięgnęła po trzy punkty. Piłkarze z Niecieczy kolejny raz zagrali natomiast tak, jakby myślami byli już na wakacjach. Po awansie do grupy mistrzowskiej prezentują taką postawę, jakby dla nich sezon już się zakończył.

Legia Warszawa – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 6:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Hamalainen 5, 2:0 Radović 28, 3:0 Nagy 52, 4:0 Guilherme C. 55 karny, 5:0 Hamalainen 74, 6:0 Kazaiszwili 88.
Legia: Malarz – Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek – Kopczyński – Guilherme C. (64 Kazaiszwili), Hamalainen, Odjidja-Ofoe, Nagy (60 Szymański) – Radović (71 Jodłowiec).
Bruk-Bet: Trela – Fryc (46 Peda), Osyra, Putiwcew, Szarek – Misak, Jovanović, Kupczak (62 Gutkovskis), Guilherme H. – Stefanik – Nowak (68 Kędziora).
Sędziowali: Tomasz Musiał oraz Sebastian Mucha i Jakub Ślusarski (wszyscy Kraków). Żółte kartki: Jovanović, Osyra. Widzów: 19 765.

Sportowy24.pl w Małopolsce

MAGAZYN SPORTOWY24 - POPEK O WALCE Z HARDCOROWYM KOKSEM I NIE TYLKO!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: „Słonie” bezradne w meczu z Legią - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski