Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć szarej eminencji

Rozmawiał: Włodzimierz Knap
Jakub Berman i Bolesław Bierut nad Morskim Okiem
Jakub Berman i Bolesław Bierut nad Morskim Okiem fot. Wacław Klag
10 kwietnia 1984. Umiera Jakub Berman. Numer dwa po Bolesławie Bierucie. Zenon Kliszko, Franciszek Szlachcic, Piotr Jaroszewicz to jego następcy

Rozmowa z prof. Antonim Dudkiem, historykiem z UJ.

– Kim w PRL-owskim systemie władzy był I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR? Czy zajmując to stanowisko, było się zdecydowanie najważniejszym politykiem z urzędu, definicji, niezależnie od osobowości człowieka, który je zajmował?

– Tak. Natomiast zakres realnej władzy zależał od pracowitości konkretnego I sekretarza. Ludzie na tym stanowisku mieli w gruncie rzeczy dwa ograniczenia: Kreml i ilość czasu, jaki chcieli poświęcać sprawom dotyczącym funkcjonowania państwa. Edward Gierek np. nie lubił się przepracowywać. Ograniczał się do spraw, które go interesowały, a resztą w jego imieniu zajmowali się ludzie, których wskazał. Nie lubił, jak sam mówił, „pieścić papierów”, a sprawowanie władzy wiąże się z koniecznością czytania wielu stron. Lektura dokumentów mnóstwo czasu zajmowała gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu, a szczególnie Władysławowi Gomułce.

– Powszechne jest przekonanie, że w okresie stalinowskim rządził triumwirat: Bolesław Bierut (przewodniczący KC PZPR od grudnia 1948 r.), Jakub Berman i Hilary Minc. Na ile oddaje ówczesną rzeczywistość?

– Moim zdaniem ten tercet jest przereklamowany. Najważniejszy był wyraźnie Bierut, lecz sprawował władzę w sytuacji totalnego uzależnienia Polski od Związku Sowieckiego. Bierut o mnóstwo rzeczy pytał Stalina, a ten mówił mu, co ma robić; zresztą nie tylko jemu. Berman odpowiadał m.in. za sprawy związane z aparatem bezpieczeństwa, wymiarem sprawiedliwości, kulturą, kwestiami dotyczącymi spraw zagranicznych. Minc sprawował pieczę nad gospodarką. Jednak gdzieś od 1952 r. maleć zaczęło znaczenie Bieruta i Minca, co miało związek z antysemicką polityką Stalina, a obaj mieli żydowskie korzenie.

Zapomina się jednak o dwóch politykach, którzy mieli wtedy dużą władzę. Pierwszym był Roman Zambrowski, który odpowiadał za aparat partyjny. Jednak jego władzę też ograniczyło w pewnym momencie żydowskie pochodzenie. Po 1952 r. sporo do powiedzenia zaczynali mieć komuniści polskiego pochodzenia, np. Franciszek Mazur. Osobą, która odgrywała wielką rolę, a nad wojskiem wyłączną, był marszałek Konstanty Rokossowski, który podlegał bezpośrednio Stalinowi.

– Czy jednak od chwili, gdy w 1948 r. usunięty został Gomułka, do 1952 r. o Bermanie można powiedzieć, że był tym drugim po Bierucie?

– W tym okresie był faktycznie osobą numer „dwa”.

– Kto w hierarchii partyjnej był zaraz za Gomułką (I sekretarz od 1956 do 1970 r.)?

– Zenon Kliszko. Ta jego pozycja była powszechnie akceptowana. Tam, gdzie Gomułka nie podejmował decyzji, robił to za niego Kliszko. Dopiero za nim stali: Ignacy Loga-Sowiński, Ryszard Strzelecki, Artur Starewicz, Mieczysław Moczar.

– Kliszko miał opinię człowieka nieciekawego, ale potrafił się chyba jako jedyny sprzeciwić Gomułce. Krąży anegdota, że na posiedzeniu Biura Politycznego Gomułka uzasadniał potrzebę wstrzymania importu cytryn z chęci zaoszczędzenia dewiz. Tłumaczył, że witaminy C pełno jest również w kapuście kiszonej. Kiszko miał wtedy powiedzieć, że „kapusty nie da się wcisnąć do herbaty”.

– Nie znalazłem w dokumentach potwierdzenia tej opowieści. Kliszko nie był jednak typem człowieka, który na co dzień sprzeciwiał się Gomułce. To Kliszce zawdzięczamy, że Cyprian Kamil Norwid zyskał opinię wieszcza równego Mickiewiczowi i Słowackiemu.

Był przy tym typem człowieka oschłego, dogmatyka, lecz zdarzały mu się wypowiedzi świadczące, że potrafił spojrzeć szerzej. Na jednym z partyjnych posiedzeń przed rozpoczęciem obchodów millenium chrztu Polski powiedział: „Towarzysze, musimy sobie zdawać sprawę, że toczy się walka z Kościołem o rząd dusz”. Wiedział, że jeśli uda się zepchnąć prymasa Stefana Wyszyńskiego do narożnika, to partia wygra, przejmie władzę nad społeczeństwem.

– Kliszko nigdy jednak nie próbował Gomułki obalić.

– To fakt. Był mu wierny, znali się zresztą od czasów okupacji. W grudniu 1970 r. fatalnie jednak mu się przysłużył. Swoimi apokaliptycznymi raportami na temat sytuacji w kraju wprowadził Gomułkę w stan amoku. Być może, gdyby nie raporty Kliszki, Gomułka działałby wstrzemięźliwiej?

– Dość powszechnie uważa się, że to nie on, a Kliszko podjął decyzję o zdjęciu „Dziadów” w Teatrze Narodowym, co przyczyniło się do Marca’68.

– Jest to możliwe, bo kultura podlegała Kliszce.

– Premierem za Gomułki był Józef Cyrankiewicz. Jaką miał pozycję?

– Gdyby nie to, że reprezentował nurt PPS-owski w PZPR, przez co symbolizował jedność partii, Gomułka pozbyłby się go już na początku urzędowania.

– Nikita Chruszczow nie cierpiał Cyrankiewicza.

– I być może ten czynnik także ratował mu posadę. Gomułka spośród I sekretarzy PZPR był najtwardszy wobec „towarzyszy radzieckich” i widząc niechęć Nikity Chruszczowa do Cyrankiewicza, nie chciał ustąpić. Mentalnościowo Gomułka i Cyrankiewicz stali na dwóch biegunach, ale ten drugi nigdy nie sprzeciwiał się I sekretarzowi. Co Gomułka kazał, Cyrankiewicz wykonywał.

– Inteligenckie inklinacje Kliszki nie przeszkadzały Gomułce?

– Kliszko był inteligentem w sensie wykształcenia, a nie zachowania. Mentalnie suchy, kostyczny, Gomułce odpowiadał. A jego zainteresowania literaturą Gomułce nie przeszkadzały. Norwid, skoro był patriotą, postępowcem, to niech go Kliszko popiera, to sprawy marginalne, niegroźne dziwactwo towarzysza Zenona – tak najpewniej rozumował towarzysz „Wiesław”.

– A Moczar?

– Długo był bardzo wierny Gomułce. Apogeum jego wpływów to czterolecie od 1964 r., gdy został ministrem spraw wewnętrznych. Moim zdaniem jego postać jest demonizowana. Frakcja partyzantów Moczara była przeceniana przez Radio Wolna Europa, a mit pozostał. Prawdziwe plany Moczara pozostaną prawdopodobnie na zawsze zagadką.

– Kto był numerem dwa przy Edwardzie Gierku?

– Były trzy fazy. W pierwszej, do połowy lat 70., taką pozycję miał Franciszek Szlachcic, najpierw jako szef MSW, a potem jako sekretarz KC PZPR. O ile Kliszko nie miał aspiracji bycia numerem „jeden”, to Szlachcic się rozkręcał. Może nie miał w planach zastąpienia Gierka, lecz dążył do swego rodzaju jego ubezwłasnowolnienia. Szlachcicowi sprawę ułatwiało to, że Gierek nie lubił się przepracowywać. On zaś przypominał Gomułkę, bo wieloma sprawami się interesował, a tym samym ingerował w sprawy dotyczące aparatu bezpieczeństwa, gospodarki itd.

– W końcu Szlachcic upadł. Kto stał za odsunięciem go od realnej władzy?

– Po części Gierek, ale przede wszystkim osoby, które w hierarchii partyjnej stały na kolejnych miejscach, począwszy od trzeciego. Nie mogło im się podobać, że Szlachcic zachowywał się tak, jakby był I sekretarzem.

– Na czele tej frakcji stał ówczesny premier Piotr Jaroszewicz?

– Z pewnością przyłączył się do opozycji przeciwko Szlachcicowi. Nie podobało mu się, że tamten wtrącał się także do jego „działki”. Jaroszewicz też był człowiekiem niezwykle ambitnym.

– Od 1974 r. to on był pierwszy po Gierku?

– Tak. Gdy stał na czele rządu, gabinet i jego przedstawiciele w terenie, np. wojewodowie, po raz pierwszy nie byli w kompletnym cieniu partii.

– Czy nieudana podwyżka cen w 1976 r., która doprowadziła do Czerwca’76, nie osłabiła Jaroszewicza?

– Jego kariera zatrzymała się wtedy, lecz nadal był silny. Najbardziej stracił wskutek choroby. Od 1978 r. większość czasu spędzał w szpitalu. Wydaje się jednak, że Jaroszewicza zadowalała pozycja współdecydenta przy Gierku. Choroba premiera spowodowała jednak, że na osobę numer „dwa” wysforował się Ed-ward Babiuch. Premierem był tylko kilka miesięcy; zmiotło go strajkowe lato 1980 r.

– Przy Stanisławie Kani jako I sekretarzu najwięcej do powiedzenia miał Wojciech Jaruzelski?

– Niewątpliwie. Gierek cały czas twierdził, że ten duet działał na rzecz pozbawienia go władzy, co jest tylko częściowo prawdziwe.

– Przy Jaruzelskim numerem „dwa” był gen. Czesław Kiszczak, szef MSW?

– Stopniowo stawał się osobą o największym zakresie władzy po Jaruzelskim. Ten jednak dobierał sobie ludzi, którzy w poszczególnych dziedzinach mieli duże uprawnienia. To był przypadek m.in. gen. Bogusława Kołodziejczaka, który przez lata był sekretarzem Jaruzelskiego. Kiszczak nie wtrącał się np. do polityki zagranicznej oraz wojska, gdzie niekwestionowaną władzę sprawował gen. Florian Siwicki.

Można zatem powiedzieć, że Kiszczak w hierarchii ustępował tylko Jaruzelskiemu, lecz nie był drugim tak bezdyskusyjnie jak Kliszko czy Szlachcic. Jego ograniczone możliwości widać było po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki. Jaruzelski uznał wtedy, że Kiszczak nie radzi sobie z resortem. Jego pozycja została zachwiana.

– Jaką rolę odgrywali tacy ludzie jak Jerzy Urban czy Mieczysław Rakowski.

– Urban był ważny jako specjalista od propagandy. Rakowski miał silną pozycję do 13 grudnia 1981 r., bo prowadził pertraktacje z „Solidarnością”. Potem jego rola zmalała, co wynikało też z tego, że na Kremlu nie był lubiany. Wzrosła od 1987 r., gdy Jaruzelski zaczął się przygotowywać do rozmów z „Solidarnością”.

– Gdy I sekretarzem został Rakowski, to...

– Wtedy to już partia konała.

CV

Prof. Antoni Dudek jest wielkim znawcą dziejów PRL. W swoim dorobku ma m.in.: „Reglamentowaną rewolucję. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce 1988–1990” „Państwo i Kościół w Polsce 1945–1970”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski