Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć szła szeroką tyralierą

Aleksander Gąciarz
Janowice. 70 lat temu Niemcy i współdziałający z nimi Ukraińcy dokonali pacyfikacji wsi. Zginęło 18 osób, w tym kobiety i dzieci. W niedzielę będzie obchodzona rocznica tragicznego wydarzenia.

Nieco ponad dwa lata temu w wielu serwisach informacyjnych ukazała się wiadomość o tym, że krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej umorzył śledztwo, dotyczące rozstrzelania 18 osób przez żołnierzy niemieckich podczas pacyfikacji Janowic. Powodem takiej decyzji był fakt, że główni organizatorzy pacyfikacji zostali już wcześniej prawomocnie skazani, a bezpośrednich wykonawców nie udało się ustalić.

Partyzanci ostrzeliwują motocykl
Janowice leżą w dzisiejszej gminie Słaboszów. W czasie II wojny światowej bardzo aktywnie działały tutaj oddziały partyzanckie. Właśnie akcja przeprowadzona 20 sierpnia przez członków z oddziału Wojciecha Majewskiego "Jaksy" miała być bezpośrednią przyczyną późniejszej tragedii.

Patrol tegoż oddziału ostrzelał w Śladowie jadących na motocyklu dwóch niemieckich żołnierzy. Jeden z nich został ranny, ale zdołali uciec do Miechowa. - Do tego zdarzenia doszło na drodze ze Śladowa do Kaliny Wielkiej. Mieszkańcy tych miejscowości spodziewali się, że mogą ich spotkać represje i wielu uciekło - opowiada Florian Biały, który historię pacyfikacji Janowic zna dzięki relacji swojego ojca, bezpośredniego świadka tamtych wydarzeń.

Niemcy przyjechali pociągiem
Mieszkańców przeczucia nie myliły. Nazajutrz w okolicy rzeczywiście pojawili się Niemcy, ale też współpracujący z nimi Ukraińcy (tzw. "Własowcy"). Florian Biały przypomina, że Niemcy przyjechali na miejsce pociągiem i wysiedli na stacji w Kalinie Małej. Następnie udali się do miejscowego dworu, którego właścicielem był Adolf Dąmbski. Po tej wizycie oddziały pacyfikacyjne ruszyły w kierunku Janowic. - Szli szeroką tyralierą wyłapując napotkanych ludzi. Wyciągali ofiary również z domów - wspomina Florian Biały.

Tragicznego dnia Niemcy i Ukraińcy zastrzelili 18 osób. Józef Guzik w "Racławickich wezwaniach" wymienia 12 mieszkańców Janowic: Alinę Antosiewicz (5 lat), Zofię Antosiewicz (28), Jana Jarosa (61), Ryszarda Lisa (20), Mariana Litwinko (47), Stanisława Madetko (23), Jana Matiasa (26), Mieczysława Nowaka (21), Antoniego Pieczyraka (30), Marię Pieczyrak (6 miesięcy) i Stefanię Pieczyrak (24).

Oprócz tego zginęło trzech mężczyzn, którzy znajdowali się na stacji kolejki w Kalinie Małej. Guzik wymienia również Henrykę Micyk z Rędzin -Borka (podczas obławy pasła krowy: została zgwałcona i zamordowana przez Ukraińców) oraz Władysława Malżyckego ze Śladowa.

Florian Biały przypomina, że podczas kaźni dochodziło do dramatycznych scen. Matki z dziećmi mordowały dwie, wchodzące w skład oddziału ukraińskiego kobiety. - Jedna z nich przyłożyła matce dziecko do piersi i zastrzeliła oboje - mówi.

Dziedzic zapłacił zsyłką
Nie do końca wyjaśniona jest rola, jaką w sprawie pacyfikacji Janowic odegrał Adolf Dąmbski. Z dostępnych źródeł wynika, że cieszył się on bardzo dobrą opinią, a w czasie II wojny światowej starał się pomagać osobom zagrożonym prześladowaniem, czy wywózką. Utrzymywał też bliskie kontakty z Armią Krajową. Po wkroczeniu Armii Czerwonej został natychmiast aresztowany, a następnie wywieziony w głąb Związku Radzieckiego.

Według córki Dąmbskiego Amelii Dunin powodem deportacji ojca była właśnie sprawa pacyfikacji Janowic, które miały być miejscem zamieszkania wielu osób o lewicowych zapatrywaniach. Wymienia nawet nazwiska trzech osób, które miały donieść na jej ojca do NKWD.

Marcin Chorązki w artykule "Bohater z przypadku?" zamieszczonym w Biuletynie IPN z listopada 2003 roku pisze: - Na wyraźne polecenie "Kmity" Dąmbski udał się razem z nim bryczką na miejsce kaźni i to stało się przyczyną insynuacji, że AK wydała Niemcom swoich przeciwników politycznych w Janowi-cach, a do tego jeszcze jej wysłannicy przyjechali zobaczyć efekty pacyfikacji.

Miejscowa ludność to sobie zapamiętała i w momencie wyzwolenia Miechowskiego spod hitlerowskiej okupacji przez Armię Czerwoną wskazała winowajcę: Adolfa Dąmbskiego. Wspomniany Kmita to Alojzy Dziura-Dziurski, oficer do zadań specjalnych AK. Kontakty z AK-owcami na pewno były jedną z przyczyn aresztowania Adolfa Dąmbskiego. W Kalinie Wielkiej miał też kilka razy gości szef miechowskiego KRIPO (Kriminal-polizei) Filip Riedinger.

Zbrodnię bada IPN
Sprawę pacyfikacji Janowic w latach 70. ubiegłego wieku badała Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Materiały śledztwa przekazano wtedy do Niemiec w celu ścigania sprawców, a postępowanie przed komisją zawieszono.

W lipcu 2012 roku prokurator Bogdan Łabuzek z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w krakowskim Instytucie Pamięci Narodowej powiedział Polskiej Agencji Prasowej:

- Po sprawdzeniu, że w Niemczech postępowanie zostało umorzone, podjęliśmy je i obecnie formalnie umorzyli. Powodem umorzenia było prawomocne skazanie organizatorów pacyfikacji w powiecie krakowskim, w tym m. in. Hansa Franka i innych, oraz niewykrycie pozostałych sprawców przestępstwa.

Program niedzielnych obchodów 70. rocznicy Pacyfikacji Janowic
* 14.00- msza św. w intencji ofiar przy pomniku w Janowicach.
* 14.50 - powitanie gości
* 15.00 - wręczenie odznaczeń
* 15.15 - przemówienia
* 15.30 - uroczystości z udziałem Kompanii Honorowej Wojska Polskiego
* 15.45 - apel przygotowany przez harcerzy ze Szkoły Podstawowej w Janowicach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski