Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć zaczajona w słomie

Paweł Szeliga
Tadeusz Tomaszek był w szoku, gdy usłyszał, że sąsiad nie żyje. - To zdrowy chłop, czterdzieści lat nie był u lekarza - mówi
Tadeusz Tomaszek był w szoku, gdy usłyszał, że sąsiad nie żyje. - To zdrowy chłop, czterdzieści lat nie był u lekarza - mówi Fot. Paweł Szeliga
Przyszowa. 67-letni mieszkaniec Przyszowej jest pierwszą w tym roku śmiertelną ofiarą użądlenia przez osy. Strażacy w regionie mają trzy razy więcej wezwań do usuwania gniazd os i szerszeni niż przed rokiem.

Pan Jan wyszedł przed dom przygotować słomę dla sąsiada. Chwilę wcześniej umówił się z nim, że podjedzie konnym wozem i weźmie, ile trzeba. Rozkładając na trawę solidną kopę wysuszonej słomy trafił na gniazdo os. Użądlony kilkakrotnie poczuł się źle. Usiadł na ziemi w cieniu. Już się z niej nie podniósł.

Sąsiedzi wybiegli przed domy słysząc przeraźliwy dźwięk syreny karetki pogotowia. Widzieli, jak za ambulansem pod dom sąsiada wjeżdża policyjny radiowóz. Po nim karawan i ksiądz. Robili znak krzyża spodziewając się tragedii.

Ekipa karetki pogotowia reanimowała nieprzytomnego mężczyznę, ale nie zdołała go uratować. Lekarz stwierdził zgon.

- Wykluczyliśmy wstępnie, żeby do śmierci 67-latka ktokolwiek się przyczynił - mówi asp. Stanisław Piegza, rzecznik limanowskiej policji. - Ciało zabezpieczyliśmy do sekcji.

Strach przed żądłami
Tadeusz Tomaszek siedzi w cieniu rozłożystego orzecha przed domem i patrzy zasępiony przed siebie. Kilkaset metrów niżej stoi dom sąsiada, z którym rozmawiał w piątek, tuż przed jego nagłą śmiercią.

Tomaszek właśnie jechał furmanką po słomę do Jana, gdy usłyszał syrenę zbliżającej się karetki. Wyprzedziła go i skręciła do zagrody Jana.

- Przeraziłem się, bo i ja miałem tam zajechać - opowiada Tadeusz Tomaszek. - Gdy usłyszałem, że Jasiek nie żyje, stanąłem jak wryty i nie mogłem w to uwierzyć, przecież to był okaz zdrowia. Przed chwilą z nim rozmawiałem! - dodaje poruszony.

Mężczyzna z niepokojem przygląda się osie, krążącej nad głową. Nie wykonuje gwałtownych ruchów, żeby jej nie rozdrażnić.

- Jestem uczulony na ich jad - zaznacza. - Dwa lata temu osa użądliła mnie w plecy. Natychmiast język zaczął mnie swędzieć, a palce rąk spuchły. Na szczęście w ciągu kwadransa przyjechało pogotowie. Dostałem zastrzyk i kroplówkę. Lepiej się poczułem. Lekarz stwierdził, że gdybym był w domu sam i nagle zasłabł po tym użądleniu, to pozostałoby mu tylko wypisanie aktu zgonu.

Trzy razy więcej strachu
Mieszkańcy Przyszowej mówią, że tego lata w okolicy jest więcej szerszeni i os niż w poprzednich. Wiążą to z upałem i suszą na niespotykaną dotąd skalę.

- U nas zagnieździły się szerszenie - opowiada Zofia Kuzar. - Tyle ich było, że wieczorami nie wychodziliśmy na werandę, bo latały nam koło głowy i po prostu się ich baliśmy. Niedawno siostrzeniec ubrał się w szczelny kombinezon, włożył szerszenie gniazdo do worka i wywiózł do lasu. Wyglądał jak kosmita, ale udało mu się uniknąć żądeł.

Młodszy brygadier Robert Janczy, rzecznik limanowskiej PSP potwierdza, że tego lata odnotowano o 300 proc. więcej interwencji związanych z likwidacją gniazd szerszeni i os niż rok wcześniej.

- Przez cały 2014 takich interwencji w naszym powiecie było 105, a od początku tego roku do wczoraj już 311 - wylicza Robert Janczy. - To pokazuje skalę problemu, z którym borykają się strażacy w całym kraju. Głównie sprowadza się on do likwidacji gniazd szerszeni, choć część podejmowanych interwencji dotyczy też os.

Brygadier Janczy dodaje, że nie warto ryzykować prób samodzielnego likwidowania gniazd. - Owady, zwłaszcza szerszenie, mogą być naprawdę groźne - podkreśla Janczy.

Fakty
Użądlenie może zabić

Doktor medycyny Teresa Tuszyńska-Jonakowska, specjalista alergolog z Nowego Sącza:
- Wielokrotne użądlenie przez owady może być groźne nawet dla człowieka, który nie jest uczulony na ich jad. Trzeba bowiem pamiętać, że do organizmu wprowadzana jest substancja toksyczna, mogąca wywołać wstrząs anafilaktyczny i śmierć. Jeśli użądlona osoba cierpi na przykład na choroby układu krążenia, to ryzyko takiego tragicznego skutku użądlenia jest wyższe niż u człowieka będącego w pełni sił, w dobrej kondycji fizycznej.

Stara znajomość
Grzegorz Tabasz, sądecki przyrodnik, autor felietonów i programów telewizyjnych o zwierzętach:
- Właśnie stoję przed gniazdem szerszeni. Przyglądam im się z odległości metra i nie są wobec mnie agresywne. I tak jest z wszystkimi żądlącymi owadami. Nie atakują bez powodu. Jeśli ktoś zniszczy ich gniazdo, nawet niechcący, mogą użyć żądeł. A w takim osim gnieździe może żyć od dwustu do trzystu owadów. Jest mało prawdopodobne, żeby wszystkie zaatakowały człowieka. Nie wydaje mi się też prawdopodobne, aby ktoś, kto nie jest uczulony na ich jad, mógł od użądleń umrzeć. Ale to kwestia oceny lekarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski