Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smutek komika

Urszula Wolak
Wspomnienie. Robin Williams potrafił wiarygodnie zagrać zarówno podstarzałą nianię, jak i psychopatycznego mordercę. Wiele jego kreacji przeszło do historii światowej kinematografii.

Mówił, że w każdym klaunie czai się odrobina smutku. „Nie lubię się smucić – twierdził – ale jest to wpisane w zawód komika”.

Robin Williams, który zagrał wiele zabawnych ról i często kreował postaci niosące pomoc innym, potrafił zadbać o dobre samopoczucie widzów. Ale gdy gasły światła reflektorów – zmagał się z depresją. Był uzależniony od alkoholu i nie stronił od narkotyków. Amerykański aktor odszedł w wieku 63 lat. Prawdopodobnie popełnił samobójstwo.

„Był największym komikiem wszech czasów. Potrafił uśmiechem poruszać nasze serca, umysły, i każdą część naszego ciała” – powiedział o Williamsie reżyser Phillip Noyce. Był jednak nie tylko mistrzem komedii, ale sprawdzał się także w innych filmowych konwencjach.

Do historii kinematografii przejdzie jego rola w „Stowarzyszeniu umarłych poetów” (1989) w reżyserii Petera Weira. Grany przez niego charyzmatyczny nauczyciel języka angielskiego uosabia wszystkie cechy idealnego pedagoga, który nie pozostaje jednak wolny od skaz, przez co staje się, w oczach swych uczniów, bardziej ludzki.

To on wypowiada też jedną z kultowych kwestii z filmu: „Carpe diem chłopcy! Czyńcie swoje życie wyjątkowym!”. Bohaterowie „Stowarzyszenia umarłych poetów” poszliby za belfrem – Williamsem w ogień. Podobnie aktor działał na widzów, którzy ze zniecierpliwieniem czekali na jego kolejne kreacje i doceniali, że nie dał się zaszufladkować.

W „Pani Doubtfire” (1993) ujawnił nieprzeciętny talent do szybkiego przeobrażania się na ekranie. W tych rolach-metamorfozach duże znaczenie miała znakomita charakteryzacja, ale to naturalny wdzięk i energia Williamsa kształtowały kręgosłup ról – czyniły z nich postaci z krwi i kości, z którymi identyfikowali się widzowie. Trudno było nie rozczulać się nad losem ojca, który, by odzyskać rodzinę, wkłada damskie ciuszki i przebiera się za podstarzałą nianię – tytułową Panią Dubtfire.

Kiedy film wszedł na ekrany, Robin Williams nie miał sobie równych wśród kandydatów do Oscara czy Złotych Globów. Film trafił też na listę „Stu najśmieszniejszych amerykańskich filmów wszech czasów”. Ale wtedy Oscara Williams nie dostał. Dopiero cztery lata później, gdy zagrał drugoplanową rolę psychoterapeuty w głośnym „Buntowniku z wyboru” w reżyserii Gusa Van Santa, olśnił Amerykańską Akademię Filmową i otrzymał złotą statuetkę.

Powszechnie uważany w branży filmowej za wesołka – odbijał się od tego wizerunku wielokrotnie, ukazując drzemiące w nim pokłady mroku. Był profesorem w „Tajnym agencie”, wrednym psychiatrą w „Dead Again”, bezdomnym z dramatyczną przeszłością w „Fisher King”, budzącym postrach psychopatą w „Bezsenności” i draniem-socjopatą w „Zdjęciach w godzinę”. Kiedy po raz pierwszy dostał propozycję zagrania czarnego charakteru, nie był przekonany. Satysfakcjonujący efekt szybko jednak wpłynął na zmianę jego postawy: „»Williams? Taki sympatyczny, zabawny facet, który nie mógłby skrzywdzić nawet muchy«. A tu proszę: gram mordercę!” – mówił z dumą w jednym z wywiadów.

Życie w Hollywoodzie go jednak nie rozpieszczało. Zmagał się nie tylko z depresją, ale i z uzależnieniem od alkoholu. Miesiąc temu rozpoczął leczenie w specjalnym ośrodku w Mi­nne­socie. Kuracji nie dokończył.

ROBIN WILLIAMS W NIEZAPOMNIANYCH ROLACH

„POPEYE”, 1980, reż. Robert Altman
Robin Williams stanął przed nie lada wyzwaniem. Tchnął bowiem nowe życie w postać słynnego marynarza – amerykańską ikonę animacji i komiksu. W roli Popeye’a był zabawny i wzruszający zarazem.

„ŚWIAT WEDŁUG GARPA”, 1982, reż. George Roy Hill
Rola Garpa, tęskniącego za ojcem, którego miłości nigdy nie zaznał, zapewniła Williamsowi ogromną popularność. Kreacja aktora przyćmiła nawet uznaną już wtedy Glenn Close. To jeden z najbardziej poruszających obrazów o dojrzewaniu.

„STOWARZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW”, 1989, reż. Peter Weir
Za nauczycielem, którego zagrał w filmie, uczniowie bez zastanowienia rzuciliby się w ogień. Może dlatego, że anglista otworzył im oczy na świat, wpajając miłość do poezji i korzystanie z zasady carpe diem.

„PANI DOUBTFIRE”, 1993, reż. Chris Columbus
Williams w podwójnej roli pokazuje, jak daleko może posunąć się zwykły ojciec, aby spędzać więcej czasu ze swoimi dziećmi? Po niefortunnym rozwodzie, Daniel Hillard zostaje więc... nianią idealną.

„BUNTOWNIK Z WYBORU”, 1997, reż. Gus Van Sant
Williams tym razem w roli psychologa, który bezinteresownie prowadzi przez życie zagubionego 20-letniego Willa (Matt Damon). W nagrodzonej Oscarem kreacji aktor oddał złożoną postać terapeuty, który zastępuje pacjentowi ojca.

„MIĘDZY PIEKŁEM A NIEBEM”, 1998, reż. Vincent Ward
Williams doskonale odnajdywał się także w fantastycznych wizjach reżyserów. W tym obrazie podróżuje między światami: niebem a piekłem, gdzie trafia jego żona. Jak się z nią porozumieć i zabrać ukochaną do Raju? Dla bohaterów Robina Williamsa nie ma rzeczy niemożliwych.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski