Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Snępowina

Redakcja
Rzadko poświęcam w tym felietonie uwagę polskiej animacji. Nie dlatego, że jej nie doceniam. Po prostu animacje wypadły z naszych kin i obejrzenie ich wymaga specjalnej okazji. Taka okazja właśnie się trafiła. Marta Pajek, absolwentka krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, otrzymała Grand Prix Złotego Jabberwocky’ego w czasie niedawnego Międzynarodowego festiwalu Filmowego Etiuda&Anima.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Po raz pierwszy zdarzyło się, by polska animacja zwyciężyła w tym konkursie. A konkurencja była niebagatelna, wśród 61 filmów z całego świata znalazły się produkcje wielu uznanych twórców, ba – nawet mistrzów tej dziedziny sztuki, takich jak Japończyk Koji Yamamura, laureat festiwalu w Annecy i nominacji do Oscara.

Marta Pajek, uczennica prof. Jerzego Kuci, zachwyciła międzynarodowe jury pod przewodnictwem Hieronima Neumanna. W czasie rozmowy z dziennikarzami ten znakomity autor animacji komplementował pracę młodej artystki, mówiąc: "To film zadający poważne pytania”.

"Snępowina” jest zawieszona pomiędzy jawą i snem. Tytuł jest oczywistym połączeniem słów sen i pępowina. Główna bohaterka nieustannie się rodzi, przenikającprzez dwie płaszczyzny – realności i nierealności. Podróżuje w głąb snu, własnej wyobraźni, powraca do dzieciństwa, przenika przez fantasmagoryczne światy.

Autorka nie podaje jednej, czytelnej ścieżki, która prowadzi przez ten wizualny labirynt. Pozostawia nam swobodę, rozkłada przed widzem mapę bez zaznaczonych ścieżek. Każdy może podążyć swoją drogą, wybierając przez pryzmat własnej wrażliwości tę, którą uzna za najbardziej odpowiednią. Widz staje się kreatorem – nie podąża jedynie za pomysłowością autorki, ale może wziąć udział w eskapadzie w głąb wyobraźni. "Snępowina” poszerza jej horyzonty, otwiera nowe drzwi, prowokuje pytania o sens istnienia i postrzeganie rzeczywistości. Chciałoby się napisać za pisarzem Philipem K. Dickiem, klasykiem SF – "rzeczywistość jest wszystkim co nie znika, kiedy przestajemy w to wierzyć”.

Skomplikowany scenariusz został opakowany w ascetyczną formę wizualną. Czarno–biała kreska przywodzi na myśl grafikę. Hieronim Neumann zauważył tu podobieństwo do dzieł Picassa czy Gauguina. Istotnie, kreska obrysowuje świat w sposób załamujący kontury realności. W punktach napięcia autorka wykorzystuje trzeci akcent kolorystyczny – punktuje obraz czerwienią. Ta trójbarwna kompozycja, mimo oszczędności środków, zapada w pamięć, a przede wszystkim nie konkuruje ze skrzącą się od kontekstów treścią. Gdyby temu filmowi nadać rozbuchaną wizualność, zakryłaby z pewnością niuanse, które zostały ukryte w scenariuszu.

Co dalej z filmem Marty Pajek, który jest jej debiutem po skończeniu szkoły? Trzymam kciuki, że zawojuje kolejne festiwale, podobnie jak "Refreny” Wioli Sowy, z którą się zresztą autorka świetnie zna. Raz jeszcze okazało się, że Kraków, a zwłaszcza Akademia Sztuk Pięknych, jest kuźnią animacyjnych diamentów. Mam nadzieję, że rynek – niełatwy, niestety, dla twórców tego rodzaju sztuki – pomoże je w pełni oszlifować.

Fot. archiwum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski