Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śniadanie u Armaniego

Redakcja
Sukienka od Chanel, buty od Prady, spódnica projektu Armaniego i sweterek z najnowszej kolekcji Gucciego. Zestaw-marzenie większości kobiet można znaleźć w szafie trzebinianki Kasi Jarosińskiej. Pracując od siedmiu lat jako modelka dla największych projektantów i najlepszych agencji na świecie, zgromadziła niezłą kolekcję. Dziś jest prawdziwą profesjonalistką, ale wciąż pamięta, że zaczynała przygodę z modą jako przerażone dziecko, które pewnego wieczoru zupełnie samo wylądowało na lotnisku w Hongkongu.

Kasia poznała nie tylko świat pełen przepychu i blichtru, o jakim marzą młode dziewczyny, ale i nie zawsze sympatyczne kulisy światowej mody

Uśmiech losu
Miała 14 lat, gdy wkroczyła na dobre w świat mody. 14 lat - to niby niewiele, ale w owym świecie - niemało. W wielkich agencjach pracują dziś nawet 12-latki!
Kasia wraz ze swą przyjaciółką i mamą pojechały na casting do Krakowa. To miała być zgrywa, bo - jak wspomina - nie marzyła o karierze modelki. Tymczasem, choć wokół było pełno młodych i ładnych dziewczyn, które chciały się wyrwać z rodzinnego miasta, to właśnie do niej los się uśmiechnął. - Jeszcze zanim casting się rozpoczął, podeszła do mnie przedstawicielka agencji zMediolanu izaproponowała mi wyjazd. Powiedziała, że mam twarz modelki. Byłam oszołomiona. Myślałam, że to żart - wspomina Kasia.
Propozycja okazała się jednak w stu procentach poważna. Kasia została modelką krakowskiej agencji Rores Models. Po pierwszej wizycie w Mediolanie, który obok Paryża uznawany jest za stolicę światowej mody, posypały się kolejne propozycje z całej Europy. Odwiedziła m. in. Paryż, Hamburg, Londyn, Barcelonę. Pracowała dla najlepszych projektantów - Gianfranco Ferrego, Jill Sander, Gucciego, Calvina Kleina, domu mody Prada. Potem zaczęła latać do Azji. Chińczycy i Japończycy po prostu się nią zachwycili.
- To było jak sen. Ciuchy od Armaniego, najlepsi styliści iwizażyści. Darmowe wejścia do najlepszych klubów, gdzie bawią się gwiazdy. Coś, oczym marzą wszystkie dziewczyny, ja miałam na wyciągnięcie ręki. Szybko przekonałam się jednak, że bycie modelką to nie tylko przepych i____światła fleszy, to także ciężka praca, rozczarowania, zawiść - opowiada trzebinianka.
Pamięta, że gdy pierwszy raz wylądowała na lotnisku w Hongkongu, była przerażona. Osoba, która miała ja odebrać, nie pojawiła się. Kasia nie miała jeszcze wtedy telefonu komórkowego, nie mogła więc zadzwonić do rodzimej agencji. Nie znała też zbyt dobrze języka angielskiego. Zresztą był weekend i wszystkie agencje były zamknięte.
- Kilka godzin przerażona izmęczona siedziałam na lotnisku modląc się, by ktoś zagencji, dla której miałam pracować, wreszcie się pojawił. Od tamtej pory proszę zleceniodawców oadres mieszkania, wktórym mam zostać zakwaterowana. Nie chcę więcej takich sytuacji - podkreśla Kasia.
Pojawienie się opiekuna z agencji na lotnisku wcale nie oznaczało końca problemów. Okazało się, że nikt nie zamierza się specjalnie zajmować czternastolatką z dalekiej Polski. Kasia dostała mapę miasta i wykaz castingów, na których miała się stawić. Od ich wyniku zależało, czy dostanie pracę.
- Wyobraź sobie, jak wobcym kraju, nie znając tamtejszego języka isłabo mówiąc po angielsku, musiałam dostać się wciągu godziny zjednego krańca miasta na drugi. Nie było mnie stać na taksówki. Musiałam jeździć metrem. Byłam przerażona. Tym bardziej, że gdy tak pędziłam ulicami, czasem wdziwnym stroju imakijażu, bo wracałam zsesji, wszyscy mi się przyglądali. Tak samo było na castingach. Mnóstwo ładnych izgrabnych dziewczyn - i____ja. Byłam zaskoczona, gdy właśnie mnie wybierano do pokazów najlepszych projektantów - wspomina.
Orka
Na ciężkiej pracy minęło jej ostatnie 7 lat. Dziś Kasia ma na koncie kilkaset pokazów i kilkadziesiąt sesji zdjęciowych. W Polsce jej zdjęcia ukazały się m. in. w Twoim Stylu i Marie Claire. Praktycznie cały ubiegły rok trzebinianka spędziła w Paryżu, pracując dla znanej agencji IMG. Uczestniczyła w wielu pokazach takich znakomitości, jak Chanel, czy Armani. Można ją było oglądać na kanale Fashion TV.
W telewizji i kolorowych magazynach nie widać brzydkiej strony świata mody, o której Kasia może powiedzieć bardzo wiele. W kolejnych pokazach musiała paradować po wybiegu w ciasnych lub co gorsza za dużych szpilkach albo spędziła kilka godzin w futrze - w czterdziestostopniowym upale. - Nie dali mi nawet butelki wody do picia. Wkońcu dostałam przegrzania organizmu. Na całym ciele itwarzy wyszły mi plamy. Musieli mnie okładać lodem - wspomina modelka.
Z kolei innym razem pozowała do zdjęć w letniej sukience - na śniegu. - Asesja często trwa wiele godzin. Potem trzeba jeszcze iść na jakiś casting. Do domu wracałam kompletnie padnięta. Niektóre agencje traktują cię bardzo dobrze, jak księżniczkę. Ludzie martwią się, czy ci wygodnie, czy nie chcesz się napić lub odpocząć. Są jednak itacy, którzy mają to w____nosie. Dla nich jesteś tylko towarem - ocenia dziewczyna.
Musiała przyzwyczaić się, że na czas kontraktu jest własnością agencji i musi stosować się do różnych widzimisię. Za wszelką cenę musiała utrzymywać stałą wagę. Nie mogła zmienić koloru włosów, a nawet ich odrobinę skrócić.
- Zawsze miałam dobrą przemianę materii, choć lubię jeść. Nie przejmowałam się, gdy podczas pobytu wdomu przybyło mi 2czy 3kilo. Do momentu, gdy okazało się, że po przyjeździe do danego kraju tamtejsza agencja zaczęła mnie mierzyć iważyć. Miałam trzy dni na utratę zbędnych kalorii - wprzeciwnym razie groziło mi zerwanie kontraktu. Teraz wiem, że gdy dostaję zlecenie, musze wyglądać tak, jak jest zapisane wkontrakcie - uśmiecha się Kasia.
Marzenia do spełnienia
Swoje życie chciałaby związać z modą, ale wie, że nie będzie to łatwe. Upływający czas to największy wróg modelki. 28-letnie kobiety to w tej branży emerytki. Poza tym na rynku jest coraz więcej atrakcyjnych, zgrabnych, wysokich dziewczyn. Konkurencja jest coraz większa. Przybywa coraz młodszych adeptek. Dziewczyny zaczynają pracę już w wieku 12 lat.
Aby dostać zlecenie, trzeba się więc sporo napracować. Wykazać dodatkowymi umiejętnościami, np. ładnie chodzić w butach na obcasach. To wbrew pozorom wcale nie takie proste. Niejedna koleżanka Kasi zaliczyła już upadek na wybiegu. Na szczęście ona ze szpilkami nie miała nigdy problemów, choć na co dzień woli wygodny styl i płaskie buty.
- Wiem, że zawód modelki to niepewny los. Dlatego, by zabezpieczyć się na przyszłość, zaczęłam studia na wydziale amerykanistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego wKrakowie. Zaocznie, by mieć czas na pracę. Na razie, choć nie jest łatwo, godzę profesję znauką - cieszy się.
Udowodniła już nie raz, że potrafi być zdeterminowana - i dzięki temu odnosić sukcesy. Jej mama też nie ma wątpliwości, że córka sobie poradzi. - To było zawsze takie dziecko, które niczego się nie bało imusiało dopiąć swego. Pamiętam, że jak miała 4-latka, chciała iść na lodowisko, choć wogóle nie umiała jeździć na łyżwach. Co gorsza - nie było jej rozmiaru butów. To oczywiście Kasi nie przeszkodziło. Wybrała najmniejszą parę, jaka była iupchała wniej skarpety. Potem przez kilka godzin bawiła się na lodowisku, co chwilę upadając. Gdy zeszła z____tafli, była kompletnie poobijana, ale umiała jeździć! - śmieje się mama.
Rodzinny dom w Sierszy to dla Kasi prawdziwy azyl. Dziewczyna uwielbia wracać tu po długich podróżach, spędzać czas z rodziną, spotykać się z zawsze wiernymi przyjaciółmi. Tu także spędza każde święta - oczywiście, jeżeli pozwala jej na to praca.
Wbrew stereotypom - również w spokoju, w gronie bliskich osób Kasia spędza Sylwestra. Kiedy wszystkim marzą się bale, ona chce odpocząć od zgiełku i fleszy. Zamiast przyjęcia u Armaniego, woli raczej narty na Słowacji...
Eliza Jarguz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski