Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śnieżna panna z Lalik

Redakcja
W Lalikach trudno wyobrazić sobie życie bez nart. Śnieg leży tutaj długo, temperatury są o 2-3 stopnie niższe niż w okolicznych miejscowościach. Ale kiedy Mieczysław Fułat, nieżyjący już dyrektor tutejszej szkoły, dawał 12-letniej Magdzie Gwizdoń narty i mówił, że to będzie jej chleb, nie wzięła sobie tego do serca.

- To były biegówki, polsporty. Dyrektor chyba poważnie mówił o tym chlebie, ale ja wtedy jeszcze nie myślałam, że będę trenować, że w ogóle będę w sporcie... - wspomina po 15 latach Magdalena Gwizdoń.

Wiesława Gacek, córka Mieczysława Fułata, obecna dyrektor szkoły w Lalikach, Magdę zna od dziecka: - Trudny sport, który sobie wybrała, pasuje dojej charakteru. Jest szalenie ambitna. Niepowodzenia sprawiały jej wielki ból, ale potrafiła wytrwać wsporcie i____ciężko trenować.
Na pierwszy sukces nie czekała długo. Nie mając jeszcze 16 lat, przywiozła z Francji brązowy medal mistrzostw Europy juniorek (1995). Następny sezon Magda rozpoczęła już w kadrze seniorskiej, zaczęła startować w Pucharze Świata.
-Ito był błąd - uważa Nadia Biłowa, trenerka, z którą Gwizdoń zaczęła pracować w 2002 roku. - Magda była zamłoda, dostawała obciążenia, których nie powinno się dawać nastolatce. Wykonała wtedy trochę zadużo pracy, przez co wydłużył się jej czas dojścia do____dobrych wyników.
Gwizdoń została poddana podobnej próbie charakteru, jaką przeszedł Tomasz Sikora. Dobrze rozpoczęta kariera (w przypadku Sikory - mistrzostwo świata seniorów) nie rozwijała się tak jak mogła, a frustrująca była nie tylko własna stagnacja, ale i obserwowanie coraz lepszych rówieśniczek. Jako juniorka Magda udanie rywalizowała z Martiną Glagow, Lindą Grubben, Sandrine Bailly. Niemka, Norweżka i Francuzka osiągnęły po kilku latach status gwiazd światowego biathlonu, tymczasem Gwizdoń tułała się po trzecich, czwartych dziesiątkach w Pucharze Świata...
-Trenerka ma rację, trochę zawcześnie trafiłam do____kadry olimpijskiej - przyznaje dziś Magda. - Początki nie były dla mnie łatwe. Gdy przyszłam, było wkadrze już siedem dziewczyn, ja ósma. Iteż chciałam być najlepsza.
Wtedy uczyła się już w technikum, w Zespole Szkół Drzewnych i Leśnych w Żywcu. Dzięki temu wie, jak prawidłowo przeprowadzić wycinkę lasu, jak ma przebiegać odbiór drzewa w tartaku. Tamten okres był testem charakteru młodziutkiej biathlonistki: -Wstawałam oczwartej rano, żeby zdążyć napociąg. Dostacji wLalikach trzeba było trzy kilometry iść "zbuta". Wzimie bywało ciężko. Jeśli było dużo śniegu inie dało się dojść doprzystanku wLalikach, to szłam nastację doZwardonia.
Zawsze taka twarda była? -Możnapowiedzieć, że mam góralski charakter - śmieje się Magda. Ale momenty zwątpienia też miała. Najpoważniejszy - po igrzyskach w Turynie, gdy musiała pogodzić się z rolą postaci drugoplanowej. Miejsca na pograniczu drugiej i trzeciej dziesiątki zupełnie jej nie zadowalały, bo rok i dwa lata wcześniej udawało się jej już wybijać ponad przeciętność. Pod koniec 2004 roku doczekała się pierwszego pucharowego podium w karierze (Holmenkollen), a równo rok przed igrzyskami, w próbie przedolimpijskiej w San Sicario, była druga w sprincie. To rozbudziło nadzieje przed następnym sezonem.
Tym większe było rozczarowanie po olimpiadzie. Wymiana kolby karabinu kilka tygodni przed najważniejszą imprezą okazała się złym posunięciem. Magda, która nigdy nie strzelała rewelacyjnie, miała na strzelnicy jeszcze więcej kłopotów. I coraz bardziej dość biathlonu... -Poigrzyskach chciałam zakończyć karierę - przyznaje. - Już wcześniej zamierzałam zapowiedzieć, że to będzie koniec; chciałam dokończyć studia iiść dopracy. Myślałam, że nic już z____tego nie będzie.
Jednak zmieniła plany. - To zasługa jednej osoby, która mnie namówiła dotego, żebym spróbowała jeszcze rok -aco dalej, to czas pokaże. Tę postać napewno wszyscy znają, ale nie mogę powiedzieć, kto to. To mój sekret, nie zdradzę go.
"Olimpijską" kolbę Gwizdoń rzuciła w kąt. Wróciła do poprzedniej - trochę cięższej, podobno gorszej, ale oswojonej. Odpadł jeden problem, pojawił się inny. Sierpniowe, wrześniowe i część październikowych przygotowań do sezonu trudno nazwać normalnymi...
-Miałam zapalenie kaletki łokciowej. Przez prawie trzy miesiące nie mogłam normalnie trenować. Kontuzja była dla mnie bardzo uciążliwa. Biegałam zjednym kijem, wogóle nie strzelałam leżąc. Miałam zabandażowany łokieć, żeby go tylko ocoś nie dotknąć.
Rehabilitację koordynował Adam Waśko z bielskiej kliniki Wasmed - i on też ma swój wkład w to, co zdarzyło się 1 grudnia w szwedzkim Oestersund. W biegu na 7,5 km Gwizdoń bezbłędnie strzelała, szybko pobiegła i po raz pierwszy w karierze zwyciężyła w zawodach Pucharu Świata. Dwa dni potem była trzecia w biegu na dochodzenie, a w następnym tygodniu druga w sprincie w austriackim Hochfilzen.
Piorunujący początek sezonu nie tylko wywindował 27-latkę z Lalik na 2. miejsce w klasyfikacji generalnej (teraz, po trzech następnych zawodach, jest piąta), ale i dał jej spory zastrzyk finansowy. W ciągu ośmiu grudniowych dni Magda zarobiła 22,5 tys. euro, tyle że zachowuje się tak, jakby ją w ogóle nie interesowały... -Jeszcze nawet ich nie liczyłam, nie widziałam ich. Narazie się tym nie zajmuję, nie mam czasu. Dla mnie pieniądze nigdy nie były głównym celem. Nie były inie są. Więc nie myślę onich.
Magda nie myśli też tylko o sobie. Wiesława Gacek, dyrektorka z Lalik: - Jest osobą, która pomaga ludziom. Moja szkoła dzięki niej otrzymała kilka komputerów, które podarował nam pan Adam Waśko. Wszyscy tu Magdę lubimy, jesteśmy zniej dumni. Icieszymy się, że pozgrupowaniach, zawodach, zawsze wraca doLalik. Ona tu czuje się najlepiej, tu ładuje akumulatory.
Biathlonistka przytakuje. Świąteczna przerwa, powrót do domu po półtoramiesięcznej nieobecności to coś, czego w tym momencie bardzo potrzebowała. - To najlepsze miejsce, żeby odpocząć fizycznie ipsychicznie. Pomogę oczywiście wprzygotowaniach do____świąt, ale wszystkie pyszności przygotuje mama.
Mama to Maria, a tata - Józef. To on przekazał Magdzie sportową pałeczkę - był biegaczem, a później biathlonistą. I to już cała rodzina, bo Gwizdoniowie więcej dzieci nie mają.
Jedynaczka nie dawała im powodów do zmartwień. Dzieckiem była grzecznym, uczennicą dobrą. Lata ciężkiej pracy, a zwłaszcza ostatnie sukcesy, dodały jej wprawdzie pewności siebie, ale to wciąż ta sama Magda, którą pamiętają Laliki ze szkolnych czasów. Prosta fryzura, ani śladu makijażu, na palcu różaniec. Skromnie, ascetycznie.
Rola, w jakiej znalazła się w ostatnich tygodniach, napisana została jakby nie jej. Gwizdoń nie ukrywa, że w Oestersund, rozpoczynając bieg na dochodzenie po wygranym sprincie, czuła się trochę nieswojo. - Miałam świadomość, że kamery skierowane są namnie, że patrzy namnie cały świat. Nie było mi łatwo "lecieć" z____tym pierwszym numerem...
Lubi biegać po trudnych trasach; tam, gdzie słabszym na podbiegach "wyłącza się prąd". - Wolę mocniej popracować napodbiegu ipotem odpocząć na____zjeździe. A nie jest czasem tak, że jak ktoś jest mocny, to mu każda trasa pasuje? -Raczej nie, każdy ma swoje ulubione obiekty. Ja bardzo dobrze czuję się wOberhofie, w____Osrblie.
Na Słowację, do Osrblie, w tym sezonie nie pojedzie - zaplanowane na połowę grudnia zawody trzeba było, z powodu braku śniegu, przenieść do Hochfilzen. Natomiast w Oberhofie Gwizdoń pojawi się już w pierwszym tygodniu stycznia - tam odbędzie się czwarta impreza z cyklu Pucharu Świata.
-Magda powinnawtym sezonie utrzymać miejsce wpierwszej szóstce klasyfikacji generalnej. Jest jedną zkilku najlepszych zawodniczek naświecie - uważa trener Nadia Biłowa. - Nabrała doświadczenia, ale wciąż jest młoda. Proszę zobaczyć, że cała pierwsza trójka Pucharu Świata to biathlonistki starsze odGwizdoń: Andrea Henkel ma 29 lat, Kati Wilhelm 30, aAnnaCarin Olofsson 33. Wnaszej dyscyplinie jest regułą, że najlepsze wyniki osiąga się w____okolicach "trzydziestki" albo jeszcze później.
Myśli o zakończeniu kariery Magdzie przeszły. - Jeśli nadal będzie mi zdrowie dopisywało, jeśli będę wtakiej dyspozycji jak obecnie, to napewno będę kontynuować.
Jeden, dwa kiepskie występy to nie powód do wpadania we frustrację. W sezonie, w którym trzeba startować około 30 razy, nawet najwięksi biathloniści mają słabsze dni. Magda miała taki jeden w grudniu - w Hochfilzen, w biegu na 15 km, zajęła 45. miejsce. Ból głowy działał podczas biegu jak hamulec, a na strzelnicy nie pozwolił na pełną koncentrację. - Kiedy przychodzi słabszy dzień, pewnych rzeczy po_prostu nie da się przeskoczyć -kwituje.
W ciągu sezonu przebiega na swoich fischerach 6-7 tysięcy kilometrów. W hotelach i pensjonatach dzieli pokój z Krystyną Pałką - też góralką, tyle że z Podhala. - _Dobrze mi się z____nią mieszka, ona też chyba nie narzeka
- uśmiecha się Gwizdoń.
Okresy przygotowań i startów trwają w sumie 8-9 miesięcy. Od biathlonu można odpocząć sobie tylko wiosną, ale wtedy trzeba zabrać się do nauki. Magda zdecydowała się bowiem na studia w katowickiej AWF. Jest na drugim roku, jednak nie ukrywa, że ma zaległości: - Trochę się to ciągnie, ale zależy mi, żeby skończyć studia. Choć napewno nie jest mi łatwo. Cały czas wyjazdy, nie ma kiedy zaliczać. Aposezonie chciałoby się pobyć przez chwilę wdomu...
I znowu dochodzimy do wniosku, że jej miejsce na ziemi to Laliki.
- Nasza wioseczka jest wysoko wgórach, około 750 metrów nadpoziomem morza. Większość terenów wgminie (Milówka) położonajest znacznie niżej, na____wysokości 300-350 metrów - mówi Wiesława Gacek. Licząca około 900 mieszkańców wieś w Beskidzie Żywieckim na ostatnich zimowych igrzyskach miała dwójkę sportowców! Bo stąd pochodzi nie tylko Magda, ale i starszy od niej o 5 lat biegacz narciarski Janusz Krężelok - także były uczeń szkoły, którą dziś zawiaduje Wiesława Gacek. - Dostaliśmy odnich pozdrowienia zTurynu. Wie Pan, jakie to wspaniałe, że gdzieś w____świecie sławią te nasze Laliki...
TOMASZ BOCHENEK

MAGDALENA GWIZDOŃ

Urodzona: 4 sierpnia 1979 r. Wzrost: 176 cm, waga: 67 kg. Klub: BLKS Żywiec. Trener w**kadrze: Nadia Biłowa. Najwyższe miejsca w**zawodach PŚ: 1. (sprint, Oestersund, grudzień 2006), 2. (sprint, San Sicario, luty 2005), 2. (sprint, Hochfilzen, grudzień 2006), 3. (bieg długi, Holmenkollen, grudzień 2004), 3. (na dochodzenie, Oestersund, grudzień 2006), 4. (na dochodzenie, Kontiolahti, grudzień 2003), 6. (sprint, Anterselva, grudzień 2000), 6. (sprint, Kontiolahti, grudzień 2003). Najlepsze wyniki na**: 13. (bieg długi, Holmenkollen 2000), 15. (bieg długi, Oberhof 2004), 15. (sprint, Oberhof 2004), 16. (sprint, Hochfilzen 2005). Igrzyska w**Turynie: **33. w biegu długim, 20. w sprincie, 21. na dochodzenie, 29. ze startu wspólnego i 7. w sztafecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski