Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śnieżne szaleństwo

Redakcja
Na świecie jest 40 mln narciarzy...

Podobno na świecie jest prawie 40 milionów narciarzy. Na nartach jeżdżą niemal wszystkie europejskie koronowane głowy i politycy z pierwszych stron gazet. Zapalonym narciarzem był papież Jan Paweł II, dopóki nie przebył skomplikowanej operacji biodra. Pierwsze papieskie narty - drewniane, pochodzące z jednej ze starych zakopiańskiej wytwórni - można zobaczyć w Muzeum Archidiecezji Krakowskiej.

Epokowy wynalazek

Firmy zajmujące się produkcją sprzętu turystycznego w szybkim tempie zwiększają swoje dochody, sprzedając co roku prawie cztery miliony nart i ponad milion desek snowboardowych. Jazda na desce została uznana za najszybciej rozwijający się sport zimowy końca XX wieku.
Narty uważa się, za równie epokowy wynalazek, jak wynalezienie koła. Nasi przodkowie poruszali się na nich nie tylko po śniegu. Dwóch desek używali również do przebycia bagnistych terenów, np. w północnej Szwecji, Rosji, Chinach czy Korei. Nart błotnych używano też na Mazurach.
Zetknięcie Polaków z narciarstwem nastąpiło podczas trzeciego rozbioru. Zsyłani na Syberię żołnierze i powstańcy, nauczyli się używać desek od rdzennych mieszkańców tych terenów.

Klimek był pierwszy

Początki narciarstwa zakopiańskiego sięgają roku 1894, kiedy pod Tatry przybył Stanisław Barabasz, twórca pierwszej szkółki. Pierwszym góralem, który uprawiał ten sport, używając nart wykonanych samodzielnie, był tatrzański przewodnik - Klimek Bachleda. Używał zwykłych desek z prymitywnymi uchwytami do butów, które mocowało się skórzanymi paskami.
Gdyby Klimek Bachleda żył, byłby zdumiony tym, co dzięki nowoczesnej technice można zrobić z nartami. Jeszcze przed kilku laty Polacy kupowali głównie sprzęt rodzimej produkcji. Jedyna w kraju wytwórnia - w Szaflarach koło Zakopanego - była oblegana przez detalistów i hurtowników. Krosno z kolei, wielu ludziom kojarzyło się z butami narciarskimi typu Fabos, Kasprowy, czy też szczytem luksusu lat 70. - butami San Marco, produkowanymi na włoskiej licencji. Kto miał znajomych w PSS-ach czy Arpis-ach, mógł nabyć deski produkcji naszych południowych sąsiadów lub jugosławiańskie.
Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Rodzimi wytwórcy zbankrutowali. Zlikwidował również swój interes jedyny prywatny wytwórca nart z Kęt, który robił narty na indywidualne zamówienie, dostosowując je do wagi, ciężaru i umiejętności zamawiającego.

Wysokiej klasy sprzęt

Zdaniem ludzi z tzw. branży, w szybkim tempie przybywa narciarzy, którzy są gotowi wydać bardzo dużo pieniędzy na sprzęt wysokiej klasy. Prawdziwi koneserzy przychodzą np. po narty z zagranicznymi katalogami w ręku, szukając nart, na których jeżdżą mistrzowie olimpijscy. Coraz więcej jest też stałych klientów, którzy co roku wymieniają deski.
Za dobre narty zjazdowe (najnowsze modele) trzeba zapłacić od 1.000 do 2.000 zł. Narty z poprzedniego sezonu da się kupić nawet za 300 zł. W marcu i kwietniu ub. roku w sklepach sportowych obniżano ceny nawet o 80 proc. Na kije narciarskie trzeba wydać minimum 50 zł, choć teleskopowe - z regulacją długości - kosztują już 600 zł. Wiązania narciarskie to wydatek rzędu 250-1.000 zł, buty - 300 do 1.500 zł. Deska snowboardowa kosztuje 600-1.000 zł, wiązania do niej - 150 do 400, buty - od 250 do 500 zł.
Dużo tańsze są narty biegowe, można je kupić już za 200 zł. W podobnej cenie są wiązania. Buty i kijki może nam sie uda kupić nawet za 100 zł.

Narty karwingowe

Ostatnio, prawdziwą furorę robią deski karwingowe. W USA stanowią około 80 proc. wszystkich sprzedawanych nart. W Europie prawie połowę. Zdaniem wielu specjalistów za kilka lat będą dominować na stokach. Można je rozpoznać już na pierwszy rzut oka. Mają szerokie czubki i końce, a w miejscach, gdzie montuje się wiązania, są mocno zwężone. Okazuje się, że dzięki takiej konstrukcji lepiej narty się prowadzi.
Ważnym elementem wyposażenia narciarza jest odpowiedni strój: lekki, ciepły, nieprzemakalny, przewiewny i chroniący przed następstwami nieszczęśliwych upadków. Nad opracowaniem technologii używanych do produkcji ubiorów narciarskich pracują najznakomitsi naukowcy w wielu laboratoriach świata.
Odzież zimowa XXI wieku to już nie popularny Polartec, mający zdolność akumulowania ciepła, wytwarzanego przez organizm, a równocześnie eliminujący nieprzyjemne uczucie wilgoci. Ostatnim krzykiem narciarskiej mody są bowiem kombinezony z materiału zwanego SolarAlfa, który ma zdolność przetwarzania promieni słonecznych w ciepło ogrzewające narciarza. Za tego typu kombinezon firmy np. Descente trzeba jednak zapłacić ponad 2 tys. zł. Niewiele mniej kosztuje strój proponowany przez Rossignola, Spydera czy rodzimego Alpinusa.
Dla wielu, zwłaszcza początkujących narciarzy, równie ważne okazuje się ubranie "po nartach". Tutaj wybór jest ogromny. Można przebierać pomiędzy przyzwoitą kurteczką z polaru firmy Hansen za 400 zł, a modnym, cętkowanym kubraczkiem marki Iguana za 1500 zł. Do tego trzeba ubrać odpowiednie spodnie-narciarki i buty. Nie wypada przecież - przebywając w renomowanych zachodnich stacjach narciarskich - pokazywać się w "polarze" z ciucholandu.

Moda na stokach

Na narciarskich stokach np. w Aspen (USA, Kolorado), jednym z najdrożych kurortów narciarskich świata, królują błyszczące kombinezony w kolorze złota, srebra, a także jaskrawożółte, czerwone i różowe. Prawdziwą furorę robią połączenia czerwono-żółte oraz kolor tzw. antycznego złota i brązu. W krzykliwym, żółtym kombinezonie wystąpiła w styczniu na stokach Aspen m.in. Martina Navratilova, natomiast Jean-Claude Van Damme ubrany był w srebrny kombinezon z białymi dodatkami.
Pod kombinezonem każdy szanujący się narciarz nosi oczywiście specjalną bieliznę, np. z materiału typu Thermatec, którą, niestety, bardzo rzadko można kupić w Polsce, choć w porównaniu do innych części narciarskiej garderoby nie jest aż tak droga; podkoszulek można kupić "już" za 100 zł.
Taniej niż w Polsce, za sprzęt narciarski zapłacimy np. w Austrii czy we Włoszech, zwłaszcza gdy jedzie się tam w kwietniu, a nawet pod koniec marca. Wiele bowiem sklepów oferuje, wprawdzie lekko używany sprzęt (w sezonie wykorzystywano go do testowania), ale dobrej jakości.
Niestety, sprzęt, odzież, bielizna, to jeszcze nie wszystkie potrzebne - zwłaszcza wysoko w górach - akcesoria narciarza. Aby móc jeździć, niezależnie od warunków pogodowych, należy zaopatrzyć się w gogle (za około 100 zł), czapkę (od 30 w górę) i rękawice (cieńsze można kupić już za 25 zł). Nie mówiąc o skarpetach. Wybierając się w góry nie zapomnijmy też o... łańcuchach na koła naszego samochodu.
GRAŻYNA STARZAK
FOT. MAREK DŁUGOPOLSKI

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski