Sojusz Gowina i Giertycha

Fot. Anna Kaczmarz

Rozmowa z JAROSŁAWEM GOWINEM

- To była moja inicjatywa, ale dodam, że uzyskałem w partii szerokie poparcie dla niej. Przyznam, że w tym celu prowadziłem negocjacje z Romanem Giertychem.

To też był Pana pomysł?

- Tak, ale robiłem to za zgodą władz mojego stronnictwa. Chciałbym podkreślić, że porozumienie zawarte pomiędzy mną czy szerzej - Platformą - a Romanem Giertychem dotyczy jedynie Małopolski.

Czemu to miało służyć?

- Trzeba było zakończyć próby destabilizowania sejmiku przez PiS.

Czy można pogodzić program PO z programem LPR?

- Nie znam programu LPR i mówię to bez złośliwości czy obaw o posądzenie o brak wiedzy przed podjęciem decyzji o przyjęciu radnych LPR do klubu PO. Sytuacja w Małopolsce była taka, że od dawna obaj LPR-owscy radni zgodnie z nami współpracowali w sejmiku. Skoro współpraca się układała, to chyba wielkich różnic pomiędzy radnymi z obu formacji nie ma.

Jest Pan zatem zadowolony z wchłonięcia do klubu PO radnych LPR.

- Cieszę się, że panowie Bosak i Stachura przystąpili do klubu PO. Do wyborów samorządowych sejmik powinien pracować spokojnie, tym bardziej że wzorcowo układa się nam współpraca z radnymi PSL, za co chcę podziękować naszemu koalicjantowi.

PiS - jak ujawnił Andrzej Sasuła, radny sejmiku ze Wspólnoty Małopolskiej - próbowało rozbić koalicję PO ze Wspólnotą Małopolską Marka Nawary - i PSL. Słabym ogniwem w tej koalicji z punktu widzenia PO była Wspólnota Małopolska. Jak Pan ocenia jej działania?

- Mam nadzieję, że niektórzy radni ze Wspólnoty Małopolskiej zrozumieli, iż dotrwanie całej koalicji do końca kadencji jest wartością, której nie warto niszczyć. Jednocześnie chciałbym podkreślić, że za napięcia czy niesnaski pomiędzy Platformą a Wspólnotą odpowiadają obie strony. Obie też muszą teraz grać wspólnie i zgodnie do końca kadencji, bo jest to przede wszystkim w interesie Małopolski.

Rozmawiał: Włodzimierz Knap