Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sowieckie imperium zewnętrzne

Filip Musiał
Bierut i Stalin – plakat
Bierut i Stalin – plakat Archiwum
1944–1989. Pierwsze dwa lata sowieckiej okupacji to czas eksterminacji podziemia i rabunkowej eksploatacji ziem polskich. Później do władzy doszli polscy komuniści, ale kluczowe decyzje zapadały na Kremlu

Proszę Was o wyrażenie zgody na przyjazd dla poradzenia się w następujących sprawach: 1. Stosunek do Gomułki i Spychalskiego w świetle doświadczeń wypływających z procesu budapeszteńskiego [Laszlo Rajka]; 2. Sprawy wzmocnienia organów bezpieczeństwa; 3. Dalsze stosunki z Kościołem katolickim i kwestia zasadności zawarcia z nim tymczasowego porozumienia. Ustalenia w powyższych sprawach zostaną uwzględnione podczas plenum KC, które planujemy odbyć pod koniec października. W przypadku otrzymania Waszej zgody przyjechałbym wraz z tow. [Jakubem] Bermanem między 5 i 10 października – do Waszego uznania” – pisał Bolesław Bierut do Józefa Stalina we wrześniu 1949 r.

W tym czasie absolutna podległość wobec Kremla była oczywistością, ale w ciągu 45 lat istnienia „ludowej” Polski, która była jednym z elementów sowieckiego imperium zewnętrznego, nie zawsze tak było. Relacje między centrum imperium a jego peryferiami były zmienne.

Zbrodniczy okupanci
Niewątpliwie najmniej komuniści – formalnie obejmujący już władzę w Polsce – mieli do powiedzenia w pierwszych miesiącach „ludowej” Polski. Można się spierać, kiedy kończy się ten pierwszy okres instalowania systemu totalitarnego, tym bardziej że na różnych obszarach Sowieci oddawali władzę w różnym czasie. Wydaje się jednak, że za znaczący moment można uznać jesień 1945 r. Do tego czasu znaczna część władzy na terenie „ludowej” Polski spoczywała bezpośrednio w sowieckich rękach. Ten pierwszy blisko dwuletni okres (licząc od wkroczenia Armii Czerwonej w granice II RP w styczniu 1944 r.) był potrzebny dla złamania Polskiego Państwa Podziemnego.

W tym czasie na wielu terenach mieliśmy do czynienia z faktyczną okupacją sowiecką, a kluczowe decyzje były podejmowane przez sowieckich wojennych komendantów. To oni byli także odpowiedzialni za dła- wienie polskich dążeń niepodległościowych, a ostatnią znaczącą operacją, jaką przeprowadzili na ziemiach Polski pojałtańskiej, była pacyfikacja Puszczy Augustowskiej latem 1945 r., w konsekwencji której zamordowali ok. 600 Polaków podejrzewanych o współpracę z podziemiem.

Lata 1944–1945 to rabunkowa eksploatacja ziem polskich, systematyczne ograbianie ich przez Sowietów, którzy potrafili wywozić do ZSRS całe fabryki, rozbierając wartościowe urządzenia, a nawet fragmenty konstrukcji. To gehenna cywilnej ludności okradanej i terroryzowanej przez żołnierzy Armii Czerwonej, to fala gwałtów – najczęściej bardzo brutalnych – nierzadko zbiorowych, przy czym sowieccy sołdaci nie zważali na wiek ofiar. To setki tysięcy osób mordowanych, wywożonych na Wschód albo osadzanych w sowieckich obozach na terenie Polski „ludowej”. Rodzime władze komunistyczne na samowolę Sowietów nie miały najmniejszego wpływu.

Podporządkowanie
Z czasem jednak polscy komuniści przejmowali coraz więcej władzy. Jednak aż do „odwilży” 1956 r. była ona jedynie władzą wykonawczą, decyzje zapadały bowiem na Kremlu. Moskwa nie tylko decydowała o personaliach, faktycznie rozdając stanowiska w Polsce, ale wprowadziła system kontroli centralnej administracji za pomocą „doradców” działających w każdym ministerstwie, ale także w niektórych urzędach i instytucjach niższego szczebla. System był jednak tak skonstruowany, że formalnie to Bierut zwracał się z prośbą o przysłanie kolejnych „doradców” do urzędów czy fabryk.

Ręcznie sterowano także „ludowym” Wojskiem Polskim, w którym prym wiedli oficerowie sowieccy. W 1949 r. marszałkiem Polski i ministrem obrony narodowej został Konstanty Rokos-sowski, a oprócz niego w „polskim” wojsku służyło 270 wyższych oficerów sowieckich, w tym 36 generałów. Sowiecki „desant” oficerski faktycznie wyłączył LWP spod władzy rodzimych komunistów – w 1952 r. na 56 generałów 44 szlify zdobywało w Armii Czerwonej.

Paradoksalnie więc okres największej władzy komunistów był czasem, gdy najwyższe władze w sferze decyzji strategicznych były jedynie pasem transmisyjnym woli Kremla… Niemniej polscy komuniści z dużą swadą angażowali się w przeszczepianie wzorców sowieckich, prześcigając się w wymyślaniu skuteczniejszych narzędzi komunizowania kraju. Ten pierwszy okres trwania Polski w bloku wschodnim Janusz Kurtyka definiował dosadnie: „granica imperium sowieckiego była na Łabie, a wszystkie państwa tzw. imperium zewnętrznego de facto były jego częścią”.

Zakreślone granice
Dopiero śmierć Józefa Stalina w 1953 r. przyniosła stopniową, ale szybko postępującą zmianę. Nadzór nad państwami satelickimi tworzącymi imperium zewnętrzne zelżał. Bezpośrednia kontrola prowadzona przez Sowietów obecnych w PRL została zastąpiona przez kontrolę pośrednią przez polskich komunistów i ich akolitów. Oczywiście czujnie przyglądała im się sowiecka ambasada. Istotną rolę odgrywali także sami komuniści prześcigający się w serwilizmie wobec Moskwy, a zarazem donoszący na siebie do centrali, by rozgrywać środowiskowe zatargi i realizować własne ambicje.

Jednym z elementów zmiany systemu zarządzania podbitymi po wojnie państwami było np. powołanie 60 lat temu, 14 maja 1955 r., Układu Warszawskiego. Dzięki temu sowieccy oficerowie opuścili LWP, zaś kontrola nad nim realizowana była w ramach paktu.
O rewizji relacji centrum imperium z peryferiami świadczyło też podpisanie, w listopadzie 1956 r., polsko-sowieckiej deklaracji o wzajemnych stosunkach normującej między innymi problem stacjonowania na ziemiach polskich sowieckiej armii. Radzieccy – jak ich nazywała czerwona elita władzy – odstąpili więc od „ręcznego” sterowania „ludową” Polską, dając rodzimym komunistom niezależność w wielu sferach polityki wewnętrznej, obejmujących tak ważne problemy, jak np. polityka rolna, polityka wyznaniowa czy kulturalna – wcześniej nadzorowane przez Kreml. Jednocześnie centrum imperium rezerwowało sobie prawo do decydowania o polityce personalnej na najwyższym szczeblu władz partyjnych i państwowych PRL, polityce międzynarodowej, gospodarczej czy militarnej. Zatem granice autonomii polskich komunistów zostały jasno zakreślone. Taki system utrzymał się do lat 80.

Systemowa solidarność
W połowie lat 80. sytuacja gospodarcza imperium była dramatyczna, a władza komunistyczna zdawała sobie sprawę, że prowadzenie ekspansywnej polityki musi zakończyć się ekonomiczną katastrofą. Związek Sowiecki w coraz większym stopniu koncentrował się na sobie, wycofując się z polityki imperialnej. Sowieci zdecydowali się na znaczące – choć nie całkowite, zwłaszcza w wypadku Kuby – ograniczenie wsparcia finansowego, wojskowego i technicz- nego dla państw i ruchów komunistycznych Trzeciego Świata.

Dążyli zatem do zabezpieczenia centrum, sukcesywnie natomiast odcinali coraz bardziej kłopotliwe zobowiązania względem peryferiów. U schyłku lat 80. oznaczało to także coraz większą swobodę dla państw satelickich w Europie. Były one zachęcane przez Moskwę do przyjmowania polityki analogicznej do pierestrojki, ale jednocześnie ekipa Michaiła Gorbaczowa jasno dawała do zrozumienia, że w obliczu krachu gospodarczego poszczególni przywódcy komunistyczni są właściwie zdani na siebie. To właśnie słabość ZSRS decydowała o tym, że zachęcając do wprowadzenia pierestrojki w krajach „imperium zewnętrznego”, ich przywódcom deklarowano jedynie „systemową solidarność”. Ograniczała się ona zapewne do doradztwa i wskazywania właściwego modelu. Jednocześnie Moskwa była skłonna dać lokalnym aparatczykom sporą swobodę w praktycznej realizacji planu stabilizacji zagrożonego systemu.

Więzi łączące kraje satelickie z centrum były więc coraz słabsze. Dlatego lewicowe środowisko opozycji demokratycznej w PRL usiłowało zbudować w 1989 r. własne kanały łączności z Kremlem, by wzmocnić swą pozycję na scenie politycznej i – zapewne – przekonać Moskwę, że może wpisać się w rolę dotąd wypełnianą przez PZPR. W ostatecznym rozrachunku słabnący komuniści sowieccy byli skłonni zaakceptować bardzo daleko idące zmiany polityczne w krajach satelickich, jeśli tylko ich przywódcy uznawaliby prymat Moskwy, a także zapewniali o trwaniu w Układzie Warszawskim.

Historia potoczyła się jednak inaczej, niż planowali władcy Kremla, mimo to aż do 1993 r. Armia Czerwona stacjonowała w Polsce. Co więcej, trudno nie dostrzegać, że Moskwa wciąż nie chce się pogodzić z faktem, że nasz kraj wyrwał się z pod jej dominacji.

historyk, politolog, pracownik Oddziału IPN w Krakowie, prorektor Akademii Ignatianum w Krakowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski