Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spadkobiercy

Redakcja
Co zrobić, gdy rodzina się rozpada i zaczyna przypominać wyspy Hawajów? Pełne urzekającej przyrody, otoczone rajskim oceanem, skupione blisko siebie, a jednocześnie przedzielone wodą.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

O tym opowiadają "Spadkobiercy” Alexandra Payne, głośny amerykański dramat nagrodzony Oscarem za scenariusz adaptowany, oparty na powieści Hanny de Broekere.

Matt King trzyma w ręku wszystkie karty, by zostać królem Hawajów. Jest uznanym prawnikiem, ma piękną żonę i dwójkę dzieci, wielki dom i wspaniałą zatokę na jednej z wysp, którą właśnie zamierza sprzedać z milionowym zyskiem. Jest przystojny, inteligentny i na tyle sprytny, by ustawić się w życiu. A jednak koleje losu okazują się przewrotne. Żona Matta ulega poważnemu wypadkowi na motorówce i zapada w śpiączkę. To wywołuje niespodziewany łańcuch wydarzeń, który sprawi, że życie bohatera poszybuje tam, gdzie się tego nie spodziewał.

Payne lubi portretować bohaterów na zakręcie. I na skraju załamania nerwowego. Podobnie było w "Bezdrożach”, gdzie zderzył mężczyzn o odmiennych stanach świadomości, pana młodego tuż przed ślubem i jego kompana, który właśnie rozstał się z żoną. W "Schmidtcie” po śmierci żony i odejściu na emeryturę główny bohater musiał odnaleźć na nowo chęć do życia. W "Spadkobiercach” reżyser zagląda jeszcze głębiej, film okazuje się wielowymiarowym portretem współczesnego człowieka, zawieszonego między być a mieć, teraźniejszością a przyszłością, realnością świata a iluzją konsumpcyjnego bytu.

Zagrany znakomicie przez George’a Clooneya główny bohater schodzi coraz głębiej, przekraczając Dantejskie kręgi, by poznać bolesną prawdę– o sobie samym, rodzinie i świecie. To nie będzie przyjemna podróż, realność okaże się pełna kolców, które potrafią głęboko zranić. Tym bardziej że współczesna rodzina to stadium rozpadu, zdaje się sugerować Payne. Rodzice nie nawiązują kontaktu z dziećmi, te z kolei alienują się i wypadają poza nawias społeczeństwa, zamykane są w drogich, prywatnych uczelniach, które mają je separować od narkotyków, alkoholu i innych uzależnień. Ludzie, także sobie najbliżsi, nawzajem się oszukują, okradają – również z prywatności i intymności, a porozumienie odnajdują przede wszystkim na poziomie biznesowym.

Ten surowy, nieprzyjazny świat został sportretowany, zgodnie z duchem książki, w rajskiej scenerii Hawajów. Wywołuje u widza, zwłaszcza z zamrożonej zimą Polski, zaskakujący dysonans. Payne, podobnie jak w "Bezdrożach” upaja publiczność landszaftowymi widoczkami, kieruje często kamerę na rozbuchaną przyrodę. Jakby szukał tu kontrapunktu, dystansu, spokoju. I chciał zasugerować, że nasz świat nie zamyka się jedynie w kręgu kasy i władzy.

Siła "Spadkobierców” kryje się w tym, że Payne wcale nie chciał nakręcić trzymającego w napięciu filmu. Nakręcił film, który szuka napięcia w codzienności, w drobnych gestach, w splotach okoliczności. Podobnie jak wielki Eric Rohmer, francuski mistrz Nowej Fali. Podobnie jak bracia Coen w głośnym "Poważnym człowieku”. Życie nie zawsze układa się po naszej myśli. Ale to nie znaczy, że trzeba się poddać walkowerem. Każda zmiana przynosi tyle złego, co dobrego. Od nas samych zależy, którą opcję wybierzemy.


FOT. IMPERIAL - CINEPIX

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski