MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spoczęli na dnie

BK
Dla Nadwiślanina było to spotkanie z gatunku o podwójną stawkę. Gospodarze liczyli, że ich zespół pokona Olimpię Chocznia, ale ostatecznie musieli zadowolić się tylko remisem (3-3).

W Gromcu nie ukrywano po tym meczu zawodu. Raz, że Nadwiślanin ma punktów jak na lekarstwo, a po drugie nie wykorzystali szansy, aby zrównać się z Olimpią punktami. Dzień później okazało się jeszcze, że po wygranej Regulic gromiecka drużyna spoczęła na dnie tabeli wadowickiej ligi okręgowej.
- Jak tu nie mówić o niedosycie, skoro prowadzi się dwa razy, w tym po raz drugi na 6 minut przed końcem i trzeba zadowolić się tylko remisem - mówi Bartłomiej Kosowski, grający szkoleniowiec Nadwiślanina.
Zanim jednak gospodarze objęli prowadzenie, to Olimpia pierwsza strzeliła gola. Z upływem czasu inicjatywę zaczęli nadawać gromczanie, a końcówka tej części należała już zdecydowanie do nich. - Mieliśmy w tej części cztery dogodne sytuacje, z których dwie wykorzystaliśmy. W 11 min po zagraniu Budka minimalnie niecelnie główkował Zejma. W 41 min groźnie z rzutu wolnego uderzył Boratyński, do odbitej piłki doszedł jeszcze Hendzlik, ale z 5 m spudłował. Za chwilę jednak zrehabilitował się, bo to on wywalczył dla nas rzut karny - kontynuuje szkoleniowiec Nadwiślanina.
Miejscowi wyrównali, ale przy okazji poziom adrenaliny znacznie im się podniósł. Zanim bowiem Widlarz wyrównał, to Galus pierwszy podszedł do piłki ustawionej na 11 m. Jego strzał obronił Góralczyk, ale szczęśliwie dla gromczan sędzia liniowy zauważył, że bramkarz Olimpii zbyt wcześnie ruszył do przodu i główny nakazał powtórkę. Na tym emocje jeszcze się nie skończyły, bo w doliczonym czasie gry po świetnym crossie Pawlika prowadzenie dla Nadwiślanina zdobył Budek.
- W tym meczu znów lepsza w naszym wykonaniu była I połowa. Daliśmy się wprawdzie zaskoczyć rywalom z kontry, ale potem złapaliśmy odpowiedni rytm i zasłużenie objęliśmy prowadzenie. Niestety, po zmianie stron oddaliśmy pole rywalom, którzy zaatakowali, dążąc do wyrównania. Nie pierwszy raz kłaniał się źle przepracowany okres przygotowawczy. Po prostu zaczęło nam brakować sił. Wykorzystali to rywale, doprowadzając do remisu. Potem jednak jeszcze raz objęliśmy prowadzenie i miałem nadzieję, że uda nam się je utrzymać do końca. Nic z tego, ledwie minutę potem straciliśmy trzeciego gola - żałował trener Kosowski.
Nadwiślanin znalazł się w trudnej sytuacji. Mimo wszystko, w Gromcu mają nadzieję, że przed końcem rundy ich zespół odbije się jeszcze od dna. W nadchodzącej kolejce czeka ich wyjazdowe spotkanie ze Stanisławianką.
(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski