Spodziewam się wszystkiego, czego trener w takim momencie może się spodziewać

Przy piłce strzelec decydującego gola Joel Tshibamba. Obok Tomas Jirsak. Fot. Michał Klag

Nie było ze strony szkoleniowca bicia się w piersi. - Gdybyśmy strzelili pierwszą bramkę, być może wygralibyśmy wysoko. To był typowy mecz "do pierwszej bramki" - mówił Skorża. - Jeden nasz błąd w obronie, gol dla Arki - i nieszczęście gotowe - komentował, dodając: - Nie możemy teraz zwieszać głów, nie możemy poddawać się, przed nami 11 meczów, do końca trzeba walczyć.

Trener w nastroju był kiepskim, ale na pytanie - czy jest zadowolony z tego, jak drużyna jest przygotowana fizycznie do rozgrywek, odparł stanowczo: - Tak, jestem zadowolony.

Przekonywał: - Wystarczyłoby, żeby Junior Diaz strzelił bramkę w Bełchatowie (w meczu z GKS przegranym 0-1 - przyp.), a w tym spotkaniu żebyśmy wykorzystali jedną z okazji na 1-0, to inna byłaby teraz rozmowa.

Skorża zwrócił uwagę na coś innego: - Wyglądamy słabo, jeśli chodzi o wzajemne czucie się na boisku, o zgranie. Radek Sobolewski ostatni mecz, nie licząc tej rundy, rozegrał 26 września, czyli pięć miesięcy temu. Paweł Brożek też miał długą przerwę. Brakuje nam płynnej gry, mamy momenty bardzo długich przestojów. Zabrakło nam czasu na zgranie. Na pewno z meczu na mecz będzie wyglądało to coraz lepiej, ale my potrzebujemy wygrywać... - przyznał trener.

Na pytanie, czy nie obawia się ruchów ze strony władz klubu, dotyczących jego osoby, odparł:

- Jestem trenerem, spodziewam się wszystkiego, czego trener w takim momencie może się spodziewać.

(BOCH)