MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spotkania na trawie

Redakcja
Moda na ubrania co kilka lat wraca. W polityce cykl jest dłuższy, ale też są przypływy i odpływy zwyczajów. Na początku urzędowania Lecha Wałęsy w Belwederze wzorem amerykańskim zorganizowano konferencję prasową w pałacowym ogrodzie. Strasznie było niewygodnie, buty więzły w mokrej darni, okrutnie cięły komary. Ochrona wyglądała jakby chciała strzelać do bzyczących intruzów, prezydent oganiał się rękoma, ale jakoś poszło. Było prawie jak pod Białym Domem, toutes proportions gardées.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Inni prezydenci też eksperymentowali z trawą, ale bez przekonania. Co pięknie wyglądało w Waszyngtonie, nie wychodziło w Warszawie

Murawa nie ta, rodem raczej z pastwiska niż z kortów Wimbledonu, no i klimat. Stolica USA leżyna szerokości geograficznej Neapolu i wszystko tam bardziej zielone, od trawnika po banknoty.

Nie dajemy się jednak zrazić do nowoczesnego rządzenia. Przestało na chwilę padać, najważniejsi ludzie niemal jednocześnie pojawili się na trawie. W Belwederze prezydent poinformował o terminie wyborów, a na innym trawniku premier oznajmił hurtową dymisję generałów i pułkowników. Mimo sielskiej scenerii powiało mrozem. Nawet komary się przestraszyły i nie przeszkadzały.

Świat zmienia się na naszych oczach. Wyższej rangi oficerowie radzieccy nosili czapki z denkami jak lądowisko helikoptera i hektary odznaczeń dekorujących mundury. Obejrzałem właśnie film z Georgeem Clooneyem. Na ekranie i w życiu gra skutecznie twardziela. Podobno miałkilka tuzinów narzeczonych, nie mówiąc o mniej zobowiązujących znajomościach. Clooney łapał w telewizorze złoczyńców, którzy kombinowali coś przykrego z bombą atomową. W amerykańskim mundurze podobny był do sowieckiego oficera, choć miał chyba jeszcze więcej odznaczeń.

Konferencje na trawie, połacie medali, telewizja satelitarna, która w tej samej chwili to samo pokazuje w każdym miejscu na świecie. Mała zrobiła się ta globalna wioska. Wyglądamy i myślimy podobnie, ale robimy zupełnie co innego. Nigdy jeszcze nie było takich jątrzącychróżnic między narodami, społeczeństwami, religiami i zwyczajami. Z jednej strony świat się zmniejsza, z drugiej piekielnie komplikuje. Żeby w nim przetrwać, trzeba się poruszać pewnie, zręcznie i bardzo skutecznie. Wszędzie muszą być zawodowcy – i to z najwyższej półki.

Strasznie nam takich brakuje. Co chwilę potykamy się o amatorszczyznę ludzi, którzy wykonują wysokie funkcje i zajmują się ważnymi sprawami. Za granicą szanują fachowców i pogardzają partaczami, tutaj rozglądam się wokół z rosnącym przerażeniem. Dzieje się z nami coś niedobrego. Za Gierka oficjalna propaganda używała hasła "Polak potrafi”. Teraz udowadniają nam, że Polak nie potrafi – coraz częściej i coraz żałośniej.

Do kawałków autostrady między Łodzią i Warszawą dopłacimy 600 milionów złotych. Podobno staramy się ściągnąć je z Chińczyków, którzy wynieśli się przedwcześnie. Wątpię w skuteczność tych zabiegów. Chińczycy biorą pieniądze, nie dają. Firmy polskie, które wejdą na rozgrzebaną budowę, liczą sobie 40 milionów za kilometr autostrady. Za takie pieniądze można by w Alpach zbudować Autobahn, a nie drogę w terenie płaskim jak naleśnik. Czy można mówić powodzianom, że dostaną po kilka tysięcy zapomogi, bo nie ma pieniędzy? Ktoś nie potrafił, nie zabezpieczył, zmarnował setki milionów złotych. Nie znamy nazwiska. Pewno żadna przykrość go nie spotkała, pracuje nadal. Może dostał premię.

Najbardziej ponurym ostatnio tekstem był zapis rozmów załogi prezydenckiego tupolewa z kontrolerami lotu w Smoleńsku. Gdyby nie tragiczne okoliczności, można by potraktować ją jak dialog ze starego filmu Flipa i Flapa. Nasi nie znali rosyjskiego, Rosjaniepolskiego. Po angielsku też nie szło. Samolot z prezydentem Polski i dziesiątkami VIP–ów był głuchoniemy. A na migi nie można było nic ustalić. Przygnębiająco podsumował to tytuł jednej z gazet: "Nie chcieli lądować, nie umieli odlecieć”. Musieli zginąć.

Nikt nie ma żadnej recepty na poprawę. Jedni domagają się ostrych kar, inni zmiany rządu. Sankcje, dymisje mogą coś zmienić na chwilę, ale wkrótce sytuacja wraca do (złej) normy. Zmiany polityczne trwają nieustannie, a sprawy raczej pogarszają się niż poprawiają. Zanika bowiem wstyd przed ujawnieniem nieudolności i prostactwa. Profesjonaliści są w mniejszości, bardziej irytują niż budzą szacunek. Co się stało z generałami, którzy ostrzegali przed bałaganem w wojsku? Już ich w armii nie ma. Siedzący cicho i potakujący – awansują.

Inni nie mają takich problemów i takich kompromitacji. Podglądajmy ich. Może skopiujemy nie tylko spotkania z prasą na trawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski