MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spotkania wirtualne

Redakcja
– Nie będzie ci przeszkadzało, jak zapalę? – zapytał uprzejmie mój przyjaciel. Nie przeszkadzało mi, więc sięgnął po papierosa, zapalił, zaciągnął się nim dwa razy i odłożył go na popielniczkę.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

 Papieros tlił się już sam, a kłęby dymu malowniczo snuły się po pokoju. Znosiłam to ze stoickim spokojem, chociaż papierosowy dym na ogół wywołuje u mnie reakcje alergiczne, a zapach tytoniu wyczuwam w pokoju nawet po kilkunastu godzinach. Tym razem jednak nic się nie działo. Pewnie dlatego, że papieros palił się jakieś 30 kilometrów ode mnie, bo spotkanie było wirtualne – przez skype`a. Nie przeszkadzało to wcale w jego przebiegu. W pewnym momencie oboje sięgnęliśmy po swoje filiżanki z kawą…

To i tak nic wobec zaglądania na odległość do chałupy w górach, gdzie zagnieździł się mój brat albo do zaprzyjaźnionego domu tuż przy placu Świętego Piotra. Zdarzyło mi się nawet oglądać za pośrednictwem skype`a wprost z Rzymu telewizję… Polonia, co było już chyba szczytem przewrotności. Poznałam też w ten sposób kilka hoteli w kraju i za granicą, łącznie ze Stanami Zjednoczonymi.

Czy jeszcze kilkanaście lat temu ktoś mógł przypuszczać, że tego rodzaju wideorozmowy staną się codziennością? Owszem, na amerykańskich filmach "występowały” takie urządzenia, ale były to najpierw zupełne fantazje, a później, w miarę postępu techniki – aparatura, którą dysponowali jedynie cywilni lub wojskowi szpiedzy.

A tu – masz. Komputer i kamerka, skype i – jesteśmy w domu. Czyimkolwiek i gdziekolwiek, gdzie dociera cywilizacja i gdzie zostajemy zaproszeni przez rozmówcę. Coraz częściej do takiego połączenia wykorzystywana jest sprytna komórka, jeszcze bardziej "mobilna” niż różnego rodzaju komputery z laptopami włącznie.

Czasy, gdy telefon był szczytem marzeń, a starania o jego zainstalowanie trwały czasem kilkanaście lat, odeszły na szczęście w zapomnienie. I to bez względu na miejsce zamieszkania. Jeszcze nie tak dawno telefon na wsi był przecież tylko u sołtysa i w szkole. Potem wywalczono budki telefoniczne, które dziś – bez przesady – zarastają chaszczami. Bo kto dzisiaj telefonuje z "automatu”, skoro prawie każdy ma przy sobie komórkę? Inna rzecz, że niekiedy zastępuje mu ona szare komórki, ale to już nie jest wina techniki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski