MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprintem po olimpijskie srebro

Redakcja
Justyna (z lewej) odzyskała wiarę w siebie i na finiszu dała się wyprzedzić tylko Norweżce Marit Bjoergen (z prawej) EPA/Patrick Seeger
Justyna (z lewej) odzyskała wiarę w siebie i na finiszu dała się wyprzedzić tylko Norweżce Marit Bjoergen (z prawej) EPA/Patrick Seeger
W Whistler zaświeciło wczoraj po raz pierwszy słońce. I to pełnym blaskiem. Zaświeciło dla Justyny Kowalczyk, która wywalczyła srebrny medal w biegu sprinterskim. Przegrała tylko z niezwykle mocną tego dnia Norweżką Marit Bjoergen.

Justyna (z lewej) odzyskała wiarę w siebie i na finiszu dała się wyprzedzić tylko Norweżce Marit Bjoergen (z prawej) EPA/Patrick Seeger

VANCOUVER 2010. Wspaniały występ biegaczki z Kasiny Wielkiej na igrzyskach

Ale wcześniej, przed biegiem doszło do dramatycznych wydarzeń. Na rozgrzewce wypadła z trasy na oblodzonym zakręcie królowa sprintu Słowenka Petra Majdić. Poleciała dwa metry w dół, spadła na kamienie, mocno się potłukła. - Trasa była źle zabezpieczona, to skandal - mówili nam dziennikarze ze Słowenii. Kiedy Majdić pojawiła się na stadionie, łzy ciekły jej po policzkach, trzymała się za bok. Słowenka spóźniła się na start, jury zawodów dopuściło ją jednak do eliminacji jako ostatnią. Mimo bólu uzyskała 19. czas eliminacji.

Po biegu obolałą Majdić przewieziono do punktu medycznego. Zachodziło podejrzenie, że żebra mogą być pęknięte, a nawet złamane. Ale na szczęście dla zawodniczki prześwietlenie rentgenowskie nic nie wykazało. Zestresowana zawodniczka wróciła na stadion biegowy, lecz jej szanse na medal zmalały niemal do zera. Majdić ma wielkiego pecha, bo przed rokiem na mistrzostwach świata w Libercu rozchorowała się na grypę żołądkową, wróciła do kraju bez medalu.

Justyna Kowalczyk pobiegła w eliminacjach spokojnie, na luzie. Uzyskała piąty czas, straciła do Norweżki Bjoergen 5,3 sekundy, druga była Finka Saarinen, trzecia Szwedka Olsson, czwarta Włoszka Genuin.

Polka znalazła się w trzecim biegu ćwierćfinałowym, rywalki miała groźne, bo Finki Kuitunen, Muranen, dobrze biegające sprinty Słowaczkę Prohazkovą i Szwedkę Ingemarsdotter oraz Rosjankę Szapałową. Kowalczyk dobrze ruszyła ze startu, na podbiegu uciekła rywalkom, uzyskując kilka metrów przewagi. Na stadionie jej przewaga nad rywalkami wynosiła około 20 metrów, Polka kontrolowała sytuację, zwolniła na ostatnim metrach. Awans z drugiej pozycji uzyskała Kuitunen.

W czwartym ćwierćfinale pobiegła Majdić i pokazała, że mimo upadku i potłuczenia będzie się liczyć w walce o medale. Była pierwsza, sensacją było odpadnięcie Finki Saarinen, która przegrała na finiszu o długość buta ze Smutną z Austrii.

Półfinały, Kowalczyk startowała w drugim. Znowu dobrze wyszła ze startu, mocno pracowała na podbiegu, była pierwsza przed Olsson. Majdić biegła z tyłu, na czwartej pozycji. Polka przed Szwedką zjawiła się na stadionie, obie były niezagrożone, wygrała Kowalczyk przed Olsson. Majdić kończyła bieg na 4. miejscu, z grymasem bólu padła na śnieg. Długo się nie podnosiła. Ale też znalazła się w finale, bo półfinał Kowalczyk był szybszy i do najlepszej szóstki z czasami awansowała Słowenka i trzecia w tym półfinale Norweżka Brun-Lie. Już po 20 minutach mamy finał. Oto jego skład: Bjoergen, Kowalczyk, Olsson, Genuin, Brun-Lie i Majdić. Z tego grona największe sukcesy w sprincie odnosiła 30-letnia Bjoergen, jest podwójną mistrzynią świata indywidualnie i w drużynie.

Po starcie prowadziła Olsson, ale Kowalczyk zaczęła dobrze, była druga. Na podbiegu Kowalczyk wyszła na prowadzenie. Za nią biegła Bjoergen. Obie zawodniczki toczyły wspaniałą walkę na długiej prostej, raz prowadziła Bjoergen, za moment Kowalczyk. Zbliża się bardzo niebezpieczny zjazd na stadion. Kowalczyk pokonała go gorzej, Bjoergen pokonała zakręt niczym slalomistka i objęła prowadzenie.
Finisz. Kowalczyk zacięcie goniła Bjoergen, ale ta skutecznie broniła swojej pozycji. Jest pierwsza na linii mety, Justyna Kowalczyk druga ze stratą 1,1 sekundy, a Słowenka Majdić trzecia. Radość Polki była wielka, kończyła bieg z wysoko uniesionymi rękami. Tuż po biegu odbierała gratulacje od trenera Aleksandra Wierietielnego. A później razem z Bjoergen i Majdić stanęła na podium. Wiwatowali polscy kibice, wśród których była spora grupka fanów z Kasiny Wielkiej.

Justyna ma swój pierwszy, wymarzony medal na tych igrzyskach. To jej pierwsze srebro olimpijskie w kolekcji, na igrzyskach w Turynie była trzecia na 30 km. A już jutro szansa na kolejny w biegu łączonym na 15 km.

Prosto z Vancouver Andrzej Stanowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski