Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Pareński: lekarz z duszą artysty i zapomniany filantrop

PAULINA POLAK
Stanisław Pareński FOT. ANNA KACZMARZ
Stanisław Pareński FOT. ANNA KACZMARZ
LUDZIE. Mówiono o Pareńskim, że pieniądze wchodzą mu drzwiami i oknami. Zarabiał bardzo dużo, ale też dużo wydawał. Na dobroczynność, ale przede wszystkim na utrzymanie domu. Był ojcem trzech dorastających córek i syna. No i, oczywiście, miał żonę, która z kolei miała "furię towarzyskości" - opowiada badaczka Monika Śliwińska.

Stanisław Pareński FOT. ANNA KACZMARZ

Dziennik Polski

Nazwisko Stanisława Pareńskiego nie zostało zapomniane w Krakowie, ale niestety niewiele osób potrafi przypomnieć sobie jego biografię.

Najlepiej zapamiętaliśmy jego córki, które gościły na słynnym weselu w Bronowicach i które w swoim dramacie uchwycił Stanisław Wyspiański. Monika Śliwińska chce odświeżyć historię tej wybitnej postaci - piękne życie i nagłą śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach.

Żołnierz z powołania

Stanisław Pareński urodził się 16 listopada 1843 r. w Krakowie. Jego ojciec był radcą sądowym.

Ukończył Gimnazjum św. Anny. Rozpoczęte w 1862 r. studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego, przerwał z powodu patriotycznych pobudek - dołączył do powstania styczniowego. Narodowy zryw zakończył się porażką. Wielu walczących znalazło się w tragicznej sytuacji, zostali bez domów i środków do życia. Wszystko przez represje cara. Pareński uniknął tego koszmaru:

- Powstanie styczniowe wybuchło przeciw Rosji i swoim zasięgiem objęło tylko ziemie zaboru rosyjskiego. Pareński był jednym z wielu ochotników z zaboru austriackiego. Prawdopodobnie po klęsce oddziału Mossakowskiego pod Jaworznikiem, w którym walczył, udało mu się bezpiecznie wrócić do Krakowa - wyjaśnia Monika Śliwińska, autorka książki o rodzinie Pareńskich, która ukaże się w przyszłym roku, nakładem wydawnictwa Iskry.

Wrażliwa dusza

Pareński nigdy nie zapomniał o swoich towarzyszach broni. Na placu Biskupim otworzył Dom Weteranów, pomagał im wrócić do życia, wyciągał z traumy przegranej walki. Po klęsce powstania, Stanisław Pareński wrócił także do przerwanej nauki. Studia medyczne w Krakowie ukończył z wyróżnieniem. By kształcić się dalej, wyjechał do Wiednia. Po powrocie do rodzinnego miasta otrzymał stanowisko asystenta Kliniki Chorób Wewnętrznych UJ.

- Pracował długo i ciężko. Dzień i noc. Był lekarzem z powołania i społecznikiem, który nie potrafił przejść obojętnie obok potrzebujących - mówi Jakub Leszczyński, opiekujący się spuścizną po rodzinie Pareńskich, a także prezes Stowarzyszenia Misie Ratują Dzieci, które od ponad 10 lat przekazuje policjantom i strażakom pluszaki dla dzieci po wypadkach.

Opiekun artystów

Miał opinię doskonałego diagnosty. Był też twórcą wielu leków recepturowych.

- Najsłynniejsze z nich są jego proszki na kaszel, o działaniu wykrztuśnym, na bazie kodeiny i efedryny. Z tego, co wiem, nadal są przepisywane przez krakowskich lekarzy - mówi Monika Śliwińska.

Wśród jego znanych pacjentów był np. marszałek Józef Piłsudski: - Kiedy ten latem 1901 roku przebywał w Krakowie, Pareński zdiagnozował u niego przemęczenie i zalecił odpoczynek. Na pytanie "jak długo?", odpowiedział "dopóki się nie znudzi". Wizytę u Pareńskiego zalecał też w jednym ze swoich listów Henryk Sienkiewicz - opowiada Monika Śliwińska.

Ponieważ miał umysł człowieka renesansu, interesował się też sztuką. To były burzliwe czasy młodopolskiej bohemy, która wprawiała w osłupienie konserwatywny, mieszczański Kraków. Pareński przyjaźnił się z artystami z kabaretu "Zielony Balonik", a także z przywódcą cyganerii krakowskiej - Stanisławem Przybyszewskim.
Przyjacielem domu był Stanisław Wyspiański, a także: Witold Wojtkiewicz oraz Tadeusz Boy-Żeleński. Barwnych gości przyjmował w swoim pałacyku na Wesołej pod adresem Wielopole 4.

- Mówiło się "idę na Wielopole". Oficjalne wieczorki odbywały się w soboty, ale zaprzyjaźnieni goście bywali tam niemal codziennie - opowiada Monika Śliwińska.

- W gabinecie na parterze pałacu doktor Pareński przestrzegał swoich podopiecznych przed skutkami nadużywania alkoholu, a na pierwszym piętrze, już jako troskliwy gospodarz, dbał, aby kieliszki gościa były pełne - dodaje badaczka.

Wypady do Tenczynka

W upalne lato całe towarzystwo przenosiło się do posiadłości w Tenczynku. Tutaj Pareńscy mieli przepiękną willę, która została nazwana imieniem pani domu - Eliza.

- Stanisław Wyspiański namalował na elewacji tego domu portret jednej z ich córek - Elizki, w przyszłości żonę poety Edwarda Leszczyńskiego. Portret niestety nie zachował się do dzisiejszych dni - mówi Jakub Leszczyński. Niedawno powołał Fundację imienia Elizy Pareńskiej-Leszczyńskiej, której celem będzie ochrona kultury i sztuki młodopolskiej. W willi w Tenczynku ma powstać muzeum tej epoki.

W letniej posesji i gościnnym domu na Wielopolu znajomi i przyjaciele Pareńskich znajdowali nie tylko wytchnienie po pracy, ale często i realną pomoc, również materialną. Eliza Pareńska pierwsza w Krakowie zaczęła kupować obrazy młodych, często jeszcze nieznanych malarzy.

- Można powiedzieć, że Pareńscy byli po trosze "domem bankowym" Młodej Polski. Goście ich byli niewątpliwie utalentowani, ale klepali biedę. A na Wielopolu jedzenia i picia nigdy nie brakowało. Wielu z nich, tak jak Włodzimierz Tetmajer, Stanisław Wyspiański czy Witold Wojtkiewicz, było pacjentami Pareńskiego - dodaje Monika Śliwińska.

Piękne siostry

Stanisław i Eliza Pareńscy mieli piątkę dzieci: Adama, Marię, Zofię, Elizę i Jana. Większość z nich nie miała jednak szczęśliwego życia. Adaś zmarł, gdy był malutkim dzieckiem. To był bolesny cios dla ojca lekarza, który nie potrafił uratować swojego dziecka, Jan natomiast zginął w wypadku lotniczym. Trzy piękne siostry inspirowały i rozkochiwały w sobie młodopolskich artystów.

- Szczególną osobowość miała Eliza, przyszła żona poety Edwarda Leszczyńskiego, która obracała się w kręgach Zielonego Balonika. To wpłynęło na jej późniejsze losy. Do końca walczyła ze swoim uzależnieniem od opium. Zmarła, mając 35 lat - mówi Jakub Leszczyński.

Maria została zamordowana przez hitlerowców w czasie okupacji.

Tragiczna podróż

Stanisław Pareński zginął podczas podróży koleją. Do tej pory dokładne przyczyny jego śmierci nie zostały wyjaśnione. Jechał wezwany do chorego w Zawierciu. Został znaleziony przy torach z rozbitą czaszką. Miał 70 lat.

Jedni mówią, że był to nieszczęśliwy wypadek. Zapracowany doktor zapomniał się przesiąść na inny pociąg i wyskoczył w biegu. Podobno robił już tak wcześniej. Tym razem skończyło się to tragicznie.

Inni badacze sugerują, że popełnił samobójstwo.

Stanisław Pareński został pochowany na cmentarzu Rakowickim. Grobowiec rodzinny zdobi płaskorzeźba autorstwa Xawerego Dunikowskiego, z mottem "Krajowi on ci orężem, nauce wiedzą, ludzkości sercem całe życie służył".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski