MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Starożytność znowu się powtarza

Redakcja
Fot. Paweł Stachnik
Fot. Paweł Stachnik
ROZMOWA. Z prof. ALEKSANDREM KRAWCZUKIEM, historykiem, o podobieństwach epok

Fot. Paweł Stachnik

Panie Profesorze, wiadomo że historia lubi się powtarzać. Ale jak powiedział pewien filozof - powtarza się już jako farsa. Czy rzeczywiście tak jest?

- Historia, oczywiście, się powtarza, ale nigdy dokładnie i tak samo. Powtarzają się pewne sytuacje. Myślę, że lepiej powiedzieć: historia powraca, lecz w innej scenerii, kostiumach i okolicznościach.

Spróbujmy więc znaleźć jakieś analogie między współczesnością a tak Panu bliskim antykiem. Próby uporządkowania świata przez jeden dominujący organizm polityczny - co wszak odbywa się na naszych oczach - mają chyba swój odpowiednik w starożytności.

- Trwający właśnie proces integracji europejskiej to nic innego jak powrót Rzymu. Rzym powraca w nieco zmienionych granicach - przesunął się trochę ku północnemu wschodowi. Nie objął jeszcze Morza Śródziemnego jako swojego morza wewnętrznego, ale i to z czasem się zrealizuje. Obserwując integrację ciągle nie zdajemy sobie sprawy, że stało się coś zupełnie niezwykłego. Niezwykłego zwłaszcza dla mojego pokolenia. Gdy miałem 17 lat, wybuchła II wojna światowa. Wszystkie narody Europy wystąpiły przeciwko sobie. Nastąpiła eksplozja nienawiści, nacjonalizmu, przelano morze krwi. I oto za mojego życia - a to wszak zaledwie 88 lat! - budzimy się w Europie zintegrowanej, pokojowej, bez granic i praktycznie z jedną walutą. Powróciło zatem Imperium Romanum, ale powróciło w sposób szczególny. Otóż po upadku Cesarstwa Rzymskiego rozpoczęła się epoka państw narodowych, skłóconych ze sobą i bez końca toczących wojny. Niemniej jednak wciąż istniało silne pragnienie zjednoczenia. Realizowało się ono a to w ramach monarchii Karola Wielkiego, a to w postaci Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, a to w drodze podbojów Napoleona. Ba, nawet Hitler w swojej zbrodniczości chciał w pewien sposób połączyć Europę, oczywiście, pod niemiecką dominacją. Wszystkie te próby zjednoczenia odbywały się jednak odgórnie i pod przymusem. Natomiast Unia Europejska zrodziła się oddolnie, demokratycznie. To coś zupełnie niezwykłego, ewenement w historii naszego kontynentu. Powinniśmy bardziej to doceniać. Inna analogia to funkcjonujący w Imperium Rzymskim patriotyzm małych ojczyzn i wielkiej ojczyzny. Mawiano: jestem obywatelem miasta Efez, ale też obywatelem rzymskim. Dzisiaj ten sam mechanizm odnajduję np. u Polaków pracujących za granicą. Moi młodzi krewni od dawna mieszkający w Wielkiej Brytanii na pytanie, kim się czują, odpowiadają: krakowianami i Europejczykami. Kraków to moje dzieciństwo, rodzina, korzenie, a Europa to mój świat.

A co z życiem społecznym? Czy tutaj również dostrzega Pan wpływy starożytności?

- Oczywiście - powrócili bogowie! Powrócił antyczny stosunek do życia, świata i wartości. Podzielamy je wszyscy, ale nie wszyscy zdajemy sobie sprawę, że myślimy jak ludzie antyku. Po pierwsze, wróciła radość ciała. Tak jak w starożytności dbamy o ciało przez kąpiele, kosmetyki, zdrowy tryb życia i sport. Powróciły też igrzyska olimpijskie po przerwie trwającej - bagatela - prawie piętnaście wieków. Radość z własnego ciała to rzecz bardzo ważna. Z nią wiąże się drugi element: powrót radości seksu. Seks przestał być grzechem i czymś złym, a stał się wielką radością naszego życia. Tak właśnie było w antyku. Starożytni bogowie zajmowali się wszak głównie miłostkami, dlatego nie mieli czasu na spory teologiczne. Stąd brak w starożytności wojen religijnych, a te jak wiadomo należą do najstraszliwszych. Ale wracając do seksu: dziś jest on już sprawą zupełnie normalną. Nikt, a zwłaszcza młodzi, nie traktuje go jako czynności złej czy niemoralnej. Po trzecie, wróciła radość poznawania. Antyczni nie mieli świętych ksiąg ani prawd objawionych, dlatego na zasadnicze pytania musieli szukać odpowiedzi przy pomocy własnego rozumu. W taki właśnie sposób próbowali odpowiedzieć, skąd się wzięliśmy, skąd wziął się świat, czym jest dobro, czym jest zło. I dzięki temu, że nie było ksiąg z prawdami objawionymi i stojących na ich straży kapłanów - zupełnie niechcąco - stworzyli nauki. Wszystkie nauki wywodzą się bowiem ze starożytności, z Grecji i Rzymu. Wreszcie, po czwarte wróciła radość demokracji. To wspaniała rzecz, że wszyscy - szczerze czy nieszczerze - uważają demokrację za najlepszy ustrój i że panuje ona w większości krajów świata. Jak więc widać, jesteśmy świadkami (i uczestnikami) wielkiego powrotu świata antycznego. W innej scenerii, w innym otoczeniu, ale wartości starożytne wróciły do nas. To też odpowiedź na pańskie pytanie o powtarzanie się historii.

Nasze życie polityczne co rusz wstrząsane jest aferami związanymi z agenturalnością czy korupcją polityków. Rozumiem, że starożytni nie mieli tego typu problemów.

- Ależ skąd! Wielkich wodzów ateńskich, którzy obronili niepodległość Grecji w czasie wojen perskich, a później przyczynili się do rozwoju demokracji, bardzo szybko dotknęły najrozmaitsze oskarżenia. Weźmy takiego Miltiadesa, zwycięzcę spod Maratonu. Zarzucono mu złe dowodzenie i rozmaite malwersacje. Skończyłby w więzieniu, gdyby nie wykupił go syn. Dalej - Temistokles, który zwyciężył Persów w bitwie morskiej pod Salaminą, został oskarżony o to, że był agentem perskim, i musiał uciekać z Aten. Jakim cudem mógł bowiem zwyciężyć Persów, gdyby nie był perskim agentem? Przecież to oczywiste! Nie potrzeba żadnych dowodów. A co z Peryklesem, ojcem ateńskiej demokracji? Wszak to złodziej, który przywłaszczył sobie środki publiczne. Jego żona Aspazja to rajfura prowadząca dom schadzek. Chwaliliśmy wcześniej demokrację jako najlepszy z ustrojów. Tymczasem wobec takich zarzutów jest się w demokracji bezbronnym. Ludzie z rozkoszą powtarzają najgorsze rzeczy o innych, a zwłaszcza o tych, którzy mają władzę.

Co jakiś czas wybuchają u nas gorące dyskusje na tematy historyczne. Czy w starożytności historia też była gorącym tematem?

- Jest takie powiedzenie: gdy bogowie zorientowali się, że nawet oni nie mogą zmieniać historii, wymyślili historyków. Słynny dziejopis rzymski Tacyt deklarował, że będzie uprawiał historię "sine ira et studio" - bez gniewu i stronniczości. Tymczasem jego portrety poszczególnych cesarzy skonfrontowane ze źródłami uderzają stronniczością. Tacyt był bowiem senatorsko stronniczy. Nie dostrzegał, że cesarstwo było pewną koniecznością dziejową. Miły mu system republikański gwarantował wolność, ale wolność dla wielkich rodów arystokratycznych. Prowincje były eksploatowane, a dochody trafiały do prywatnych kieszeni. Tymczasem cesarstwo przyniosło ze sobą mechanizm dbania o całość państwa, także o uboższe jego warstwy. Inny przykład to król Judei Herod Wielki. Odrodził państwo żydowskie prawie w takim kształcie, jak w czasach Dawida. Był wspaniałym organizatorem, gospodarzem i budowniczym. Osiągnął to wszystko zręcznie lawirując przed Rzymem. Zapewniając metropolię o swojej lojalności i posłuszeństwie uzyskał swobodę wewnętrzną. Surowo nakładał i egzekwował podatki, ale pieniądze te w większości zostawały na miejscu i były przeznaczane na inwestycje. Natomiast gdyby Judea była prowincją rzymską, podatki trafiałyby po części do kieszeni namiestnika, a po części do Rzymu. Herod odsunął też groźbę wchłonięcia Judei jako prowincji o dobre kilkadziesiąt lat. A jaka była opinia ówczesnych o królu? Ano jak najgorsza. Był znienawidzony jako rzymski służalec i despota.

Na świecie trwa dyskusja na temat zmian klimatu. Eksperci spierają się, czy zmiany są efektem działania człowieka, czy raczej naturalnym mechanizmem przyrody. Czy w starożytności też funkcjonowały tego typu zjawiska socjologiczno-mentalne mające wpływ na zachowania ówczesnego społeczeństwa?

- W kwestiach przyrody antyczni uważali, że wszystko jest w jakimś sensie ożywione. Każde drzewo, rzeka i źródło ma swoją opiekuńczą nimfę. Funkcjonował stosunek współistnienia człowieka z naturą. Dopiero po rozprzestrzenieniu się chrześcijaństwa zaczęła obowiązywać zasada "czyńcie sobie ziemię poddaną" i "wszystko, co jest na ziemi, jest wasze". Nie jesteście już współmieszkańcami, a staliście się właścicielami. To zasadnicza zmiana w mentalności. Trzeba było piętnastu wieków, by wrócić do antycznego podejścia do przyrody. Pierwsza olimpiada odbyła się w r. 776 p.n.e., ostatnia w 393 r., czyli tradycja olimpijska funkcjonowała przez dwanaście wieków. Przez ten czas zmiany stylu i sposobu życia były bardzo powolne i łagodne. Przejdźmy teraz do naszych czasów. Pierwsza olimpiada nowożytna miała miejsce w 1896 r. Za dwanaście wieków będzie około roku 3100. Módlmy się, żeby świat jeszcze wtedy istniał i żeby istniała tradycja olimpijska. Jeżeli tylko w ciągu mojego krótkiego życia na świecie zaszły tak gigantyczne zmiany, to czego możemy się spodziewać za 1200 lat? W czasach, gdy chodziłem do szkoły, uczono nas, że istnieje tylko jedna galaktyka. Dziś wiemy, że galaktyki liczy się na miliardy, a cały nasz wszechświat z jego miliardami galaktyk to tylko bąbelek w wieloświecie. Nasz stan wiedzy zmienia się, i trzeba to brać pod uwagę dyskutując o zmianach zachodzących na Ziemi.

Świat zachodni od kilku lat zmaga się z islamskim zagrożeniem terrorystycznym. Czy w starożytności było jakieś zjawisko, które przerażało ówczesnych ludzi?

- Od czasów wojen persko-greckich umacniało się w świecie antycznym przekonanie, że Orient to odmienna cywilizacja, niosąca zagrożenie. Można było wprawdzie podziwiać np. wielkie osiągnięcia Egiptu, ale tamtejsze rozwiązania polityczne uważano za zagrożenie dla wolności. W czasach rzymskich doszło do tego niebezpieczeństwo ze strony barbarzyńców. Wprawdzie legiony utrzymywały linię Ren-Dunaj, ale w pewnym momencie ona pękła wskutek walk wewnętrznych w imperium i wskutek osłabienia poczucia państwowości. To ostatnie było także efektem pojawienia się chrześcijaństwa. Nowa religia przyniosła bowiem ze sobą pewien brak troski o świat doczesny. Należało bowiem zabiegać o królestwo niebieskie, a nie królestwo ziemskie. Dziś nie zdajemy sobie sprawy, jak wielkie skutki miało przyjęcie chrześcijaństwa dla państwowości i kultury rzymskiej. A wracając do poczucia zagrożenia: słynna włoska dziennikarka Oriana Falacci w swoich książkach już od dawna ostrzegała przed islamem. Na naszych oczach ów islam coraz bardziej się radykalizuje i zwiększa swoje wpływy. My w Polsce jeszcze tego nie odczuwamy, ale kraje Europy Zachodniej już tak. Chrześcijaństwo na Zachodzie jest coraz słabsze, a ludzie coraz bardziej obojętni religijnie. Tymczasem islam rośnie w siłę, przyciągając wielu prostotą, zaangażowaniem i energią. Nasuwa mi się tutaj analogia z Imperium Rzymskim. Gdy na jego kresach pojawiło się nowe wyznanie - chrześcijaństwo, przyjęto je z pewnym pobłażaniem jako dziwaczną żydowską sektę. Tymczasem chrześcijaństwo bazując na warstwach niższych (głównie niewolnikach), krok za krokiem, na zasadzie kuli śniegowej, rosło w siłę, aż zagroziło samemu Rzymowi i ostatecznie go pokonało. W pewnym momencie rzymscy intelektualiści skonstatowali z przerażeniem: oni (chrześcijanie) są większością, a my staliśmy się mniejszością! Nie chciałbym być złym prorokiem, ale coś takiego może stać się w naszych czasach z islamem.

ROZMAWIAŁ PAWEŁ STACHNIK

CV: Aleksander Krawczuk

(ur. 7 czerwca 1922 r.) - rodowity krakowianin, wybitny historyk starożytności, profesor UJ. Absolwent Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. W PRL (1986-1989) pełnił funkcję ministra kultury i sztuki, w latach 1986-1990 był członkiem Narodowej Rady Kultury. Członek Związku Literatów Polskich, b. prezes krakowskiego oddziału ZLP. Autor wielu popularnych książek poświęconych starożytności. Wielokrotnie nagradzany za osiągnięcia badawcze, popularyzację kultury klasycznej oraz twórczość literacką. Nestor krakowskich historyków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski