Strach przed zamykaniem

Tylko na własną prośbę

   Od września przyszłego roku przestanie działać internat Szkoły Podstawowej Specjalnej nr 44, mający swoją siedzibę przy ul. Emaus. To była najmniej kontrowersyjna propozycja likwidacji. Już w ubiegłym roku internat miał być zamknięty m.in. z powodu trudnych warunków lokalowych: łazienki i toalety są tam na innym piętrze niż sypialnie, stołówka znajduje się w piwnicy, prowadzą do niej strome schody. Jego podopieczni (dzieci niepełnosprawne umysłowo) zostaną przeniesieni do znacznie lepiej wyposażonego internatu przy ul. Zamoyskiego.
   Zamknięte zostaną także dwa przedszkola w Nowej Hucie: nr 103 i 68. Dyrektor pierwszego z nich już kilka tygodni temu zgodziła się na likwidację. Niespodziewanie w jej ślady poszła ostatnio dyrektor Przedszkola nr 68, która za pośrednictwem radnego Macieja Twaroga poprosiła radnych, aby już nie bronili tej placówki. Uznała, że pracownikom znacznie łatwiej będzie znaleźć zatrudnienie w sąsiednich przedszkolach w tym roku niż w przyszłym, kiedy i tak najprawdopodobniej doszłoby do zamknięcia przedszkola.
   Tegoroczną próbę likwidacji placówek oświatowych poprzedziła gorąca dyskusja. Choć większość radnych twierdziła, że nie może być takiej sytuacji, w której zmniejsza się liczba uczniów, a miasto coraz więcej wydaje na oświatę, to jednak - gdy doszło do przedstawienia konkretnej listy - głosowali przeciwko zamykaniu szkół. Wystarczyło, aby nauczyciele i rodzice związani z placówką zaprotestowali przeciwko likwidacji, a już mieli za sobą poparcie radnych.
   Nie pomogły argumenty urzędników, którzy przekonywali, że to konieczne oszczędności. Prawie jedna trzecia budżetu miasta przeznaczana jest na edukację. Szacuje się, że do roku 2010 liczba uczniów zmaleje o 7,6 tys., czyli o 17 proc. W gimnazjach ten spadek wyniesie aż 27 proc. W szkołach średnich liczba młodzieży zmaleje z 36,3 tys. do 28,7 tys. (AM)