Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strach ściąga nogę z gazu

Alicja Fałek
Asp. sztab. Sławomir Farun (pierwszy z lewej) i posterunkowy Krystian Wojtas zaobserwowali, że wyższe kary działają na kierowców. - Wolą zwolnić, niż stracić prawo jazdy - podkreślają policjanci.
Asp. sztab. Sławomir Farun (pierwszy z lewej) i posterunkowy Krystian Wojtas zaobserwowali, że wyższe kary działają na kierowców. - Wolą zwolnić, niż stracić prawo jazdy - podkreślają policjanci. Fot. Stanisław Śmierciak
Sądecczyzna. Za przekroczenie dozwolonej prędkości o ponad 50 km/h sądeccy policjanci odebrali już kilku osobom prawa jazdy. Okazuje się, że drastyczne zaostrzenie kar skłania niektórych do przesady. Jeździmy zbyt wolno tam, gdzie można szybciej.

- Zatrzymanie prawa jazdy to dla każdego poważna uciążliwość - słusznie twierdzi podinspektor Albert Kogut, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu. - Dlatego zaostrzenie kar wpłynęło na kierowców, którzy zaczęli stosować się do ograniczeń prędkości.

Minęły prawie dwa tygodnie odkąd weszły w życie nowe przepisy o ruchu drogowym. Wystarczy w terenie zabudowanym przekroczyć dopuszczalną prędkość o ponad 50 kilometrów, a prawo jazdy stracimy na trzy miesiące. Kierowcy więc przyznają, że po zaostrzeniu kar wolą zdjąć nogę z gazu.

Brawura już nie popłaca
- Dla mnie utrata prawa jazdy byłaby jednoznaczna z utratą zarobku, bo jestem kierowcą - mówi Bartosz Jabłoński, mieszkaniec Nowego Sącza. - Dlatego do przepisów się stosuję. Zresztą robiłem to nawet przed ich zaostrzeniem. Przyznaję jednak, że widzę teraz zdecydowaną zmianę zachowania kierowców na drodze. Wszyscy jeżdżą wolniej - śmieje się. Jego zdaniem to właśnie strach przed utratą prawa jazdy powoduje takie zachowanie.

- Faktycznie już widać pozytywne skutki zmian - przyznaje naczelnik Kogut. - Dostaliśmy narzędzie, które skutecznie pomaga nam wyeliminować kierowców, którzy mogą być potencjalnym zagrożeniem na drodze. Z drugiej strony sami kierowcy się ograniczają. Nawet po wyjechaniu z terenu zabudowanego jeżdżą wolniej niż mogą - zauważa.

Marię Posłuszny taki styl jazdy zaczął irytować. - To przegięcie w drugą stronę. Rozumiem, że w terenie zabudowanym jedziemy 50 kilometrów na godzinę, ale nie wiem, dlaczego niektórzy z taką samą prędkością jadą drogą, gdzie można się rozpędzić do 70 czy 90 kilometrów? - zastanawia się sądeczanka. - Takie zachowanie również może stwarzać zagrożenie na drodze.

100 mandatów i 4 prawka
W pierwszej dobie obowiązywania nowych przepisów nie wszyscy kierowcy bali się konsekwencji ich złamania. Policjanci zatrzymali prawo jazdy trzem kierowcom. - Rekordzistą okazał się 38-letni mieszkaniec powiatu limanowskiego, który przez Podegrodzie przejechał z prędkością 137 kilometrów na godzinę - podkreśla Anna Walczewska z sądeckiej policji. Przekroczył dopuszczalną prędkość aż o 87 kilometrów.

Potem kierowcy zaczęli ostrożniej używać pedału gazu i pilnować, żeby wskazówka prędkościomierza nie przesunęła się poza 50 km/h. - Pewnie dlatego prawo jazdy stracił tylko jeden kierowca - zauważa mł. insp. Jarosław Tokarczyk, I zastępca komendanta miejskiego policji w Nowym Sączu. - Jednak raptownie wzrosła liczba wystawianych mandatów za przekroczenie prędkości zazwyczaj o 20 kilometrów na godzinę - dodaje.

Mandatami w ciągu ostatniego tygodnia ukarano ponad setkę kierowców, zatrzymanych na terenie Nowego Sącza i powiatu nowosądeckiego.

Stracimy prawo jazdy
Gdy w terenie zabudowanym przekroczymy dopuszczalną prędkość o ponad 50 km na godzinę, z prawem jazdy pożegnamy się na trzy miesiące. Jeśli mimo braku dokumentu usiądziemy za kółkiem i zostaniemy przyłapani, odzyskamy dokument dopiero za pół roku. Z prawem jazdy pożegnamy się również na trzy miesiące, jeśli w samochodzie będziemy przewozić więcej osób niż przewiduje to dowód rejestracyjny.

Zmiany dyscyplinują

Rozmowa z Jerzym Hejmejem, właścicielem ośrodka szkolenia kierowców

- Co Pan myśli o wprowadzonych tydzień temu zmianach w przepisach?
- Przyznaję szczerze, że bardzo mi się podobają. Jestem przekonany, że dzięki temu będzie mniej wypadków. Nie tak dawno przy ul. Królowej Jadwigi w Nowym Sączu, gdzie jest ładna dwupasmowa droga, która aż kusi do depnięcia po gazie, był śmiertelny wypadek. Gdyby kierowca jechał z dopuszczalną prędkością, to zdarzenie mogłoby zakończyć się najwyżej niegroźnym potrąceniem.

- Zauważył Pan jakieś istotne zmiany w ruchu drogowym?
- Jestem obecny na ulicach Nowego Sącza właściwie od rana do godz. 20. Ale z moimi kursantami jeżdżę zazwyczaj w miejsca, gdzie jest spory ruch. Rzadko zdarza się, żeby któryś kierowca przekroczył dozwoloną prędkość. Być może bardziej widoczne jest to w mniejszych miejscowościach.

- Wprowadził Pan jakieś zmiany w nauczaniu ?
- Nie, bo jeśli chodzi o ograniczenie prędkości, to nic się nie zmieniło. Od zawsze studzimy u młodych chęć depnięcia na gaz. Myślę, że sama świadomość surowszej kary działa dyscyplinująco.

Rozmawiała Alicja Fałek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski