Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strachy na Lachy

Andrzej Kaczmarczyk
Alternatywny przegląd tygodnia. Sobota przed niedzielnymi wyborami. Nie mogę komentować finiszu i tak niemrawej kampanii wyborczej, bo… cisza wyborcza. O powodzi też nie mogę pisać, bo stała się przedmiotem kampanii wyborczej. Nawet coś wydawałoby się tak niewinnego jak pogoda, ze względu na owo zagrożenie powodziowe, też stało się tematem politycznym.

No to może chociaż coś kulinarnego (to teraz modne)? Nie, bo za sprawą unijnych zakusów na naszą wędzoną kiełbasę polska kuchnia też stała się elementem wyborczych programów. No to rozrywka. O nie! Tylko nie to! Za sprawą konkursu Eurowizji rozrywka stała się tematem tak politycznym jak żaden inny.

No to może coś lokalnego? Może metro? No mogłoby być, ale nie w Krakowie, bo przecież oprócz wyborów do PE mamy jeszcze referendum. Nawet nie wiem, czy mogę napisać, że we wtorek w ciągu jednego popołudnia w Krakowie z powodu nie tak wysokich przecież temperatur trzykrotnie wygięły się tramwajowe szyny, bo sprawa ociera się o alternatywę w postaci podziemnej kolejki pod Wawelem.

Nie wiem też, czy w ramach przedwyborczego relaksu mogę doradzić trochę sportu, bo np. zachwalanie przejażdżki rowerowej niebezpiecznie kojarzy się z jednym z referendalnych pytań, a wizyta na jarmarcznej strzelnicy ociera się o propagowanie biathlonu, a to kojarzy się z Zimowymi Igrzyskami. Nawet propozycja popularnej rozrywki, czyli udania się do galerii na zakupy niebezpiecznie kojarzy się z monitoringiem, o który też zostaniemy zapytani w referendum.

Wszystko jest polityką? Oczywiście! Nawet szkolny elementarz. Mam nadzieję, że zostanie wydany w miękkiej oprawie, by strony namiętnego sporu nie zrobiły sobie krzywdy, okładając się nim po głowach.

Wolno mi jednak zachęcać do udziału w wyborach i do zrobienia tego z namysłem. 11 lat temu w wieczór przed referendum akcesyjnym piłem sobie wódeczkę z Lachami Sądeckimi. Górale zwierzyli mi się ze swojego największego lęku, że „przyjdzie Niemiec i wykupi ich ziemię”. Strach najlepiej pokonać śmiechem, więc przypomniałem im, że Niemcy nie wykupią, bo już wykupili! Tak się bowiem składa, że połowa moich rozmówców miała niemieckie nazwiska, bo są potomkami niemieckich osadników sprzed dwóch stuleci. Dziś sądecka ziemia leży odłogiem, bo Niemcy po nią nie przyszli, za to Sądeckie Lachy/osadnicy „zabrali” trochę miejsc pracy Niemcom, Irlandczykom czy Angolom.

Zachęcam więc do głosowania, a dzień wcześniej do refleksji, tak, by nasz wybór nie opierał się przypadkiem na bezpodstawnych lękach lub płonnych nadziejach. Strachy na Lachy, a obiecanki cacanki.

No to miłego weekendu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski