Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzały w szpitalu

Redakcja
(INF. WŁ.) Wczoraj o godz. 12 rozpoczął się strajk pracowników miechowskiego szpitala. Pół godziny później dyrektor Jarosław Moskwa, wyprowadzany przez strajkujących ze swojego gabinetu, podczas szamotaniny oddał trzy strzały z broni palnej. Pociski utkwiły w suficie. W trakcie przepychanki jeden z pracowników został ranny. Przewieziono go na oddział intensywnej opieki w tym samym szpitalu.

W Miechowie dyrektor, wyprowadzany z gabinetu przez strajkujących - sięgnął po broń...

     Protestujący od kilku tygodni pracownicy szpitala domagają się odwołania przez wojewodę kieleckiego dyrektora Jarosława Moskwy. Wczoraj na miejsce dramatycznych zdarzeń przyjechał kielecki lekarz wojewódzki Leszek Mierzwa. Strajkujący nie chcieli go wypuścić ze szpitala, żądając pisemnej dymisji dyrektora.
     Po kilku godzinach negocjacji lekarz wojewódzki, burmistrz miasta oraz proponowany przez protestujących na p.o. dyrektora późnym wieczorem udali się do wojewody kieleckiego na rozmowy.
     18 września, kiedy to wojewoda kielecki Ignacy Pardyka odwołał Zdzisława Prockiego, poprzedniego dyrektora szpitala w Miechowie i mianował na to stanowisko Jarosława Moskwę
- w szpitalu rozpoczął się protest głodowy, popierany przez około 500 spośród ponad 700 pracowników szpitala. Głodujący żądali odwołania nowego dyrektora, który - w ich ocenie
- nie gwarantuje przygotowania szpitala do reformy służby zdrowia. W ubiegły piątek ogłoszono gotowość strajkową i zapowiedziano rozpoczęcie strajku.
     Wczoraj o godz. 12 do gabinetu dyrektora weszli przedstawiciele komitetu strajkowego; za nimi, w holu i schodach stali popierajacy ich pracownicy szpitala. - Panie dyrektorze, proszę podać się do dymisji i opuścić szpital - _zaapelowała do Jarosława Moskwy Barbara Michcik, zastępca przewodniczącego Komitetu Strajkowego.
     Około 12.30 protestujący usiłowali wyprowadzić z gabinetu dyrektora oraz kilku osłaniających go ludzi. - _Jeden z nich uderzył pielęgniarza Marka K. drugi - salową
- mówi niezwykle wzburzona pielęgniarka Anna Studnicka. - Ktoś użył paralizatora i zranił nim elektryka Stefana Malepszego.
     Na korytarzu dyrektor wyjął pistolet.
     - Wymierzył lufę wprost we mnie; wyprowadzałem go, więc byłem najbliżej - mówi zdenerwowany Zdzisław Kopeć. - Myślałem, że to pistolet gazowy; podbiłem mu rękę i wtedy padły trzy strzały; kule utkwiły w suficie.
     Protestujący twierdzą ponadto, że z kieszeni fartucha dr. Waldemara Michalczaka - jednego z broniących dyrektora
- wypadły dwa pociski gazowe.
     - Ja ich tam nie umieściłem; nie wykluczam, że podłożył mi je któryś z protestujących - _odpowiada dr. Michalczak. - _My chroniliśmy dyrektora i broniliśmy się wyłącznie odpychaniem. Jarosław Moskwa był prowadzony w bestialski sposób przez 4 mężczyzn, targany za włosy itp. Użył broni w obronie własnej.
     Na miejsce zdarzenia przyjechała policja, do czynności wyjaśniających przystąpiła też Prokuratura Rejonowa. Jarosław Moskwa, który - według Jerzego Rzońcy, rzecznika prasowego komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach - miał prawo posiadać broń, udał się na komisariat policji. Stamtąd zadzwonił do szpitala i - pytany przez dziennikarzy - odpowiedział:
- Chcieli mnie wyrzucić przez okno. Musiałem się bronić, ale oddałem tylko strzały ostrzegawcze i nie miałem zamiaru do nikogo strzelać.
     Oświadczył, że na policję przyjechał jako świadek, gdyż to on czuje się poszkodowany. Stwierdził też, że w czwartek zamierza udać się normalnie do pracy. W trakcie rozmowy tłum skandował: - Moskwa bandyta, Moskwa bandyta!
\\\*
     - Mam ustne pełnomocnictwo od wojewody, by mianować uzgodnionego przez obydwie strony dyrektora; dlatego zasiądźcie do negocjacji - oświadczył strajkującym przybyły do szpitala Leszek Mierzwa, lekarz wojewódzki. - Nie wierzymy w żadne słowa, czekamy już ponad miesiąc. A z bandytami rozmawiać nie będziemy - zakrzyczeli go ludzie. - Myśmy już uzgodnili kandydata. Jeśli wojewoda nie przyśle faksem dymisji Moskwy i nominacji Mariana Cudzika - nie wyjedzie pan ze szpitala. _Nowo wybrany radny, Mirosław Kucharski, związkowiec ze szpitala apelował: - _Jeśli pan nie zadziała - dojdzie do jeszcze większej tragedii. Ludzie są wykończeni!
     Około godz. 17 do szpitala przybył burmistrz Miechowa, Jerzy Muszyński. Po trwających ponad dwie godziny negocjacjach wraz lekarzem wojewódzkim i kandydatem na dyrektora pojechali na rozmowy z wojewodą.
DOROTA STEC-FUS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski