A czy można powiedzieć, że społeczeństwo choruje dzisiaj na światłowstręt? Chyba nie. Wręcz przeciwnie. Popatrzmy, jak wielkim wzięciem cieszą się reklamy, neony, reflektory i wiele innych, karnawałowych zwłaszcza, świecidełek. Ale one wszystkie z całą pewnością przeminą jak raca, która spada na ziemię i zanim do reszty spłonie, pozostawia po sobie kupkę popiołu.
Czyżby więc nasza pogoń za światłem, które jest niezbędne, bo świeci i ogrzewa, miała się skończyć dramatycznym zawodem i rozczarowaniem? Stwórca świata – oj, tu kłopot, bo trzeba wierzyć! No trzeba i – można! – przedstawia nam swojego Syna, Jezusa, Boga – i Człowieka. Jezus jest tym Światłem dla świata, którego ciemności nie ogarnęły i nie ogarną. Jest spełnieniem wszystkich ludzkich dobrych pragnień. Ale takie Światło wielu współczesnym nie odpowiada. I tu się często pojawia ten specyficzny światłowstręt, który w tym układzie jest jak najbardziej przeciwny naszej naturze.
Może ci, którzy Go uznają, a nawet promują, nie są wiarygodnymi świadkami samego Jego istnienia, a co dopiero Jego Bóstwa i Miłości miłosiernej? Może wymagania miłości są po postu zbyt trudne? A może czasem z poduszczenia szatana ukształtowała się nienawiść do wszystkiego, co wielkie i święte?
Nie wszyscy nasi Czytelnicy oddają się karnawałowym szaleństwom, dla wielu ten okres jest pasmem niekończących się kłopotów i dalszym ciągiem twardej walki o jako tako przyzwoite bytowanie. Ale przed każdym z nas staje pytanie: czy jestem wrażliwy na Światło niezniszczalne? Co robię, by ono dotarło do tych, którzy je ignorują dla własnego nieszczęścia?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?