Powszechne oburzenie tym spektaklem wydaje mi się reakcją nieco przesadzoną, dowodzi bowiem potraktowania przedstawienia z powagą, na jaką wcale nie zasługuje. Bo nie chodzi o to, kogo i co artyści tego teatru obrażają; ważniejsze jest to, że nie potrafią tego zrobić inaczej, niż uruchamiając sferę defekacyjno-kopulacyjną. Dowodząc, że tej gówniarzerii (słowa tego używam nie bez kozery) na nic więcej nie stać.
Sprawa „Klątwy” - jako syndrom coraz częściej pojawiającego się zjawiska - ma także wymiar ogólniejszy. Dowodzi przede wszystkim, jak ograniczonym zasobem środków wyrazu dysponują wszyscy ci prowokatorzy i bluźniercy, z góry skazani na porażkę.
Bo chcąc prawdziwie pobluźnić czy kogoś obrazić, trzeba wpierw ruszyć głową (vide: Fryderyk Nietzsche), a nie służącymi do innych rzeczy częściami ciała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?