Marek Kęskrawiec: EDYTORIAL
Trudno jednak ostatnie batalie wokół ratowania Krakowa przed smogiem uznać za coś więcej niż pokaz wirtuozerii na rowerach. Sytuacja jest tak poważna, że nie ma już czasu na konsultacje, dyskusje, półśrodki. Nie możemy poprzestać na wprowadzeniu restrykcyjnych norm dla pieców i zlikwidowaniu starych urządzeń, nawet jeśli to rewolucja w skali kraju. Musimy po prostu zacisnąć zęby i w ogóle pożegnać się z węglem w Krakowie. Trudno, niech śląscy górnicy na nas psy wieszają.
W ostatnich latach znacznie wzrosła świadomość tego, czym pod Wawelem oddychamy. Wiemy dużo więcej o skutkach życia w oparach smogu, wymagamy też więcej od władz, żądamy, by działały szybko i skutecznie. To wielka zmiana, z której rządzący muszą zdać sobie sprawę. Kwestie ekologiczne, jeszcze niedawno bardzo zideologi-zowane, wręcz upartyjnione, stały się problemami, które raczej łączą wyborców, niż dzielą. Trudno sobie wyobrazić, by ktoś, startując w przyszłorocznych wyborach samorządowych, przekonywał krakowian, że powietrze jest w porządku, a smog to tylko współczesna legenda, wymyślona przez zielonych lewaków.
Niezwykły upór obywateli naszego miasta w wymuszaniu na władzach aktywnej walki ze smogiem napawa mnie optymizmem. Nadchodzą czasy, gdy kandydaci na szczeblu lokalnym będą zmuszeni bardzo uważnie słuchać mieszkańców, by mieć szanse w wyborach. Obywatele będą też dokładniej przyglądać się swoim wybrańcom po elekcji i na bieżąco ich rozliczać. Jeśli ten powiew świeżości na dłużej zagości w samorządach, może kiedyś zawieje też na warszawską Wiejską.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?