Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Symbol trupiej czaszki nie zjednał ćmie przyjaciół. Nazywano ją sługą czarownic

Grzegorz Tabasz
Fot. 123RF
Spotkanie z nimi może być mocnym przeżyciem. Nadlatują o zmierzchu, na dodatek piszczą. Efekt paniki murowany. Poznajcie zmierzchnice.

To był letni pokój, jakich wiele na poddaszach drewnianych domów dla letników. Otwierany, wietrzony i sprzątany początkiem lata. Nim goście przyjadą. Na parapecie, wtulona w okienną futrynę spoczywała wielka ćma. Piękny okaz zmierzchnicy trupiej główki.

Zwabiona światłem wleciała jesienią do domu. I pechowo utkwiła w zamkniętym na głucho przez resztę roku pokoju. Tym samym moje życzenie spotkania największego motyla Europy zostało spełnione. Inaczej to sobie poukładałem. Wpierw miała być wielka gąsienica znaleziona na ziemniaczanych łętach. Potem kilka tygodni karmienia. Poczwarka. I z końcem lata narodziny owada, którego zamierzałem uroczyście obdarować wolnością. Trudno, może pewnego dnia…

Zacznę od początku, czyli od jaja. Dla każdego motyla najważniejszą sprawą jest niezbędna do wykarmienia potomstwa właściwa roślina żywicielska. Trupią główkę przyciągają łany ziemniaków, gdzie najczęściej lokuje jaja. Gdyby nie chemiczna walka ze stonką ziemniaczaną, znalezienie grubej jak kciuk i długiej na kilkanaście centymetrów gąsienicy nie byłoby trudne. Każdy oprysk likwidujący szkodnika, zabija Bogu ducha winne i chronione przez prawo, larwy. Bywają żółtej czy jasnozielonej barwy, z wielkim kolcem na końcu ciała. Trudno je przeoczyć. W dzisiejszych czasach ćmy ze znakiem czaszki na grzbiecie rozglądają się za coraz liczniejszymi ekologicznymi gospodarstwami.

Tam nie uświadczy pestycydów i gąsienice mogą czuć się jak w raju. Z braku ziemniaków zadowolą się liśćmi pomidora, papryki. Lub dzikiej pisanki słodkogórz czy bielunia. Zapewne pomyśleliście o wyrządzanych szkodach: wszak larwa jest potężna i głodna. Przezorne rodzicielki składają jaja pojedynczo, oszczędnie i zjedzonych listków nikt nie zauważy.

Zmierzchnice trupie główki, nadlatują tak jak mówi nazwa o zmierzchu. Skąd? Z bardzo daleka. Z głębokiego południa Europy. Najczęściej z Afryki Północnej, która tak naprawdę jest prawdziwym matecznikiem motyla znaczonego pirackim godłem.

Proszę spojrzeć na mapę Europy: ważąca nie więcej niż 10 gramów ćma zaopatrzona w wąskie skrzydła o długości równej dłoni, wiosną pokonuje jednym skokiem Morze Śródziemne. Potem Karpaty i dociera do nas. Te najbardziej wytrwałe przelecą nad Bałtykiem. Widywano je w Szwecji i na północnych rubieżach Norwegii. Trasa wędrówki godna niejednego ptaka, które choć nieporównywalnie większe wolą bezpieczne loty na północ czy południe wzdłuż morskich wybrzeży. Skąd ta wiedza? Upierzeni wędrowcy są regularnie obrączkowani i obserwowani przez armię ornitologów amatorów. Motyle, nawet tak okazałe jak trupia główka, cieszą się znacznie mniejszą popularnością.

Zastosowano tą samą technikę, tyle, że dostosowaną do rozmiarów motyla. Miast solidnej obrączki w jednym z badawczych programów część schwytanych na południu ciem opatrzono w ważącym miligramy znacznikiem. Nieliczne, odnalezione przez entomologów na kontynencie pozwoliły poznać skąd każdego roku do Europy przybywają zastępy motyli o budzącym grozę znamieniu.

Spotkanie z nimi może być mocnym przeżyciem. Proszę sobie wyobrazić upalną, lipcową noc. Przez uchylone okno wpada do pokoju latający obiekt wielkości małego ptaka i przysiada na ścianie. W oczy rzuci się rysunek trupiej główki, a niebacznie potrącony stwór głośno zapiszczy. Panika murowana, choć to tylko zwyczajna ćma. Gdy ją dotknąć, rozłoży skrzydła, pokaże paskowany żółto niczym szerszeń odwłok i wyda piskliwy głos.

Źródłem dźwięków jest powietrze wydobywające się przez mocno umięśnioną gardziel przestraszonej ćmy. Ponoć niezły sposób na skonfundowanie ciekawskiego ptaka. Złowieszczy symbol na tułowiu stał się wykluczającym pomyłkę znakiem rozpoznawczym. I początkiem wielu ponurych legend. Wiek temu w Anglii uważano ją za szpiega czarownic, którym miała wskazywać domy, gdzie lada chwila śmierć zabierze któregoś z domowników.

Przezywano ją zmorą, trupią głową, co nawet uwieczniono w łacińskiej nazwie kojarząc z mityczną Mojrą o imieniu Atropos. Bardzo paskudne koneksje, gdyż owe Mojry przecinały nić ludzkiego żywota. Spokojnie. Bez obaw. Nic złego ze strony zmierzchnicy wam nie grozi. Jeśli niebacznie wleci do pokoju, zgaście światło i pozwólcie je wrócić w mrok nocy.

Jeśli chcecie, możecie zwabić je do ogrodu. Trzeba wcześniej posadzić odpowiednie rośliny. Trupia główka jak wszystkie motyle karmi się nektarem. Nie dla niej pożywienie ze stokrotki czy innych kwiatowych drobiazgów. Potrzebuje solidnej porcji kilku łyków pożywnego pokarmu, jakiego dostarczą bogate w nektar rośliny. Najlepsze są stare, kolorowe i mocno pachnące odmiany goździków.

Floksy, szlachetny tytoń a przede wszystkim wiciokrzew pomorski i przewiercień. Odmiany wiciokrzewów, nazywane kiedyś kaprifolium, można tak dobrać, że będą kwitły do końca lata, a wtedy można się spodziewać nalotów całych eskadr ciem. Nie tylko trupiej główki ale jej nieco mniejszych krewniaków nazywanych zawisakami. Powojowce, nastrosze czy tawulce. Zlatują się tuż po zachodzie słońca, kiedy półmrok zaczyna wypełniać ogród.

Potrafią zawisnąć niczym helikopter nad pachnącym kwiatem by długą ssawką wybierać słodki nektar. Stąd nazwa zawisak. Przestraszone, uciekną w mgnieniu oka z ledwo słyszalnym furkotem skrzydeł. Wrócą. Głód robi swoje. Gdy już najedzą się do syta tak przywykną do widoku człowieka, że pozwolą się dotykać palcem.

Trupie główki często znajdują pszczelarze podczas rutynowych przeglądów uli. Wyposzczone ćmy właziły do środka zwabione zapachem miodu. Zwykle bywa to ostatni posiłek w życiu, bowiem pszczoły są bardzo przywiązane do własnego miodu. Każdą próbę rabunku traktują z powagą. Śmiertelną powagą. Intruz zostaje zabity, a zwłoki pochowane w krypcie z wosku i propolisu.

To czarny scenariusz. Śmierć w ulu lub na oknie poddasza. Czy zabójczy oprysk pestycydami. Zwykle gąsienice wykarmione na którejś z żywicielskich roślin w sierpniu zagrzebują się w ziemi. Tam zamieniają się w poczwarki. Z części z nich wylegają się we wrześniu dorosłe motyle. Odlecą na południe. Tak jak nasze ptaki. W cieplutkiej Afryce narodzi się kolejne pokolenie, które wiosną wróci do nas. Ocieplenie klimatu zmieniło reguły gry. Dzięki łagodnym zimom pozostałe w ziemi poczwarki, z których nie wyległy się dorosłe ćmy mogą spokojnie doczekać maja. I pewnie tak się dzieje, co oznacza jedno: nasze fauna wzbogaciła się na stałe o jeden gatunek. O zmierzchnice trupie główki z polskim rodowodem.

***

Zmierzchnica trupia główka (Acherontia atropos) - ćma z rodziny zawisakowatych, jeden z trzech gatunków rodzaju Acherontia. Na tułowiu ma charakterystyczny wzór przypominający czaszkę, któremu zawdzięcza swoją nazwę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski