Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Symboliczny pogrzeb

Redakcja
Korespondencja "Dziennika" z Moskwy Rodziny rosyjskich marynarzy z zatopionego atomowego okrętu podwodnego "Kursk" wzięły wczoraj udział w uroczystościach żałobnych. W miejscowości Widiajewo, gdzie była baza macierzysta okrętu, odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod pomnik ofiar.

Rodziny marynarzy z "Kurska" wrzuciły wieńce do morza

Rodziny marynarzy z "Kurska" wrzuciły wieńce do morza

Korespondencja "Dziennika" z Moskwy

 Rodziny rosyjskich marynarzy z zatopionego atomowego okrętu podwodnego "Kursk" wzięły wczoraj udział w uroczystościach żałobnych. W miejscowości Widiajewo, gdzie była baza macierzysta okrętu, odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod pomnik ofiar.
 Część krewnych poległych marynarzy popłynęła, na pokładzie statku "Kławdia Jelanskaja", na Morze Barentsa w rejon, gdzie zatonął "Kursk". Do morza wrzucono kwiaty. Opuszczenie wieńców na wodę jest w obyczaju morskim równoznaczne z uroczystością pogrzebową. Z prawdziwym pogrzebem rodziny zamierzają jednak poczekać do wydobycia ciał z okrętu. Wśród kwiatów był wieniec od prezydenta Rosji Władimira Putina, który osobiście miał towarzyszyć rodzinom. Jednak krewni marynarzy nie wyrazili na to zgody, obarczając Putina współodpowiedzialnością za katastrofę.
 Rosyjska Prokuratura Generalna wszczęła śledztwo dla ustalenia przyczyn katastrofy. Jej zdaniem, wstępne wyniki będą znane za 2-3 dni.
 Komendant Floty Północnej admirał Wiaczesław Popow jest przekonany, że winowajcy zostaną znalezieni i "cały świat się przekona, że nie mają oni rosyjskiego zameldowania". Federalna Służba Bezpieczeństwa prowadzi śledztwo w sprawie dwóch Dagestańczyków, którzy mieli znajdować się na pokładzie "Kurska". W poniedziałek bojownicy czeczeńscy ogłosili na swej stronie internetowej, że to muzułmański samobójca spowodował eksplozję na okręcie. Admirał Popow wersję wybuchu na okręcie uważa za absurd. Upiera się przy wersji zderzenia "Kurska" z obiektem należącym do innego państwa.
 Hipoteza o eksplozji na pokładzie powtarzana jest jednak coraz częściej, przy czym mówi się odpaleniu nowego typu torpedy, która była testowana podczas rejsu "Kurska".
 Prezydent zobowiązał ministra finansów Alieksieja Kudrina do nadzorowania pomocy krewnym ofiar. Rodziny marynarzy otrzymają równowartość 7 tys. dolarów (czyli pobory za dziesięć lat). Opozycyjny wobec Kremla dziennik "Siewodnia" podkreśla, że w Rosji nie istnieje system opieki nad człowiekiem oddającym życie dla ojczyzny, i - jeśliby nie rozgłos światowy - ofiary awarii otrzymałyby zapomogę równie nędzną jak ta, którą otrzymują rodziny żołnierzy poległych w Czeczenii. Dla rodzin ofiar "Kurska" otwarto również konto bankowe, na które spływają datki z całej Rosji.
 Nie milkną głosy krytykujące akcję ratunkową. W wywiadzie dla BBC pilot brytyjskiej ratowniczej łodzi podwodnej RL5 Paddy Heron ostro skrytykował organizację akcji ratowniczej. Już po ustaleniu szczegółów działania strona rosyjska ciągle zmieniała terminy, albo w ogóle rezygnowała z akcji. Heron twierdzi, że w momencie przybycia RL5 w okolice katastrofy, z "Kurska" nie dochodziły oznaki życia. - Jeśli w kimś jeszcze tliła się iskra, to zgasła dlatego, że kazano nam siedzieć bezczynnie. Wszyscy angielscy ratownicy odczuwali gorycz i rozczarowanie, jako że nie dopuszczono ich do pracy - powiedział angielski oficer. Dodał, że twierdzenie władz rosyjskich, jakoby "dla uratowania załogi zrobiły wszystko, co możliwe" - wyprowadziło Anglików z równowagi.
 - Mieliśmy najnowocześniejszy w Europie sprzęt specjalnie przeznaczony dla ratowania załogi zatopionego okrętu podwodnego, a Rosjanie nie pozwolili nam go wykorzystać - mówi Heron.
 Według agencji Reutera, Władimir Putin oskarżany o opóźnienia w przyjęciu zagranicznej pomocy odpowiedział, że pierwszą formalną propozycję otrzymał 15 sierpnia i natychmiast została ona przyjęta. Tymczasem - jak podkreśla Reuter - Stany Zjednoczone i Wielka Brytania publicznie zaproponowały pomoc jeszcze 14 sierpnia. Rosja zgodziła się na nią dopiero po dwóch dniach.
 Norwegowie zaproponowali wczoraj władzom rosyjskim wycięcie fragmentu zatopionego okrętu, w którym znajdują się dwa reaktory atomowe. Zdaniem Norwegów, wydobycie "Kurska" na powierzchnię będzie operacją bardzo kosztowną i ryzykowną (istnieje duże prawdopodobieństwo przełamania okrętu). Wydobycie reaktorów zapobiegłoby groźbie wycieku radioaktywnego.

KRYSTYNA KURCZAB-REDLICH

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski