Łukasz Kamiński, prezes Instytutu Pamięci Narodowej poinformował wczoraj, że wstępne oględziny dokumentów na temat współpracy byłego prezydenta Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa potwierdziły ich autentyczność. Według szefa IPN w teczce znaleziono odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane: Lech Wałęsa „Bolek”. Wśród dokumentów są również m.in. odręcznie podpisane pseudonimem „Bolek” pokwitowania odbioru pieniędzy. Wałęsa miał otrzymywać wynagrodzenie za składanie donosów na kolegów.
WIDEO: IPN: W dokumentach Kiszczaka jest zobowiązanie do współpracy podpisane: "Lech Wałęsa, Bolek"
Źródło: TVN24/x-news
Na paczce z dokumentami widniał napis „Do Dyrektora Archiwum Akt Nowych w Warszawie do rąk własnych”. W kopercie znajdował się odręcznie napisany list z kwietnia 1996 r., w którym gen. Kiszczak informuje o przekazaniu dokumentów dotyczących współpracy Wałęsy z SB. List jest odręcznie podpisany i zaadresowany. Poczty nigdy jednak nie wysłano.
Z komunikatu IPN wynika, że dokumenty znalezione w obu teczkach obejmują lata 1970-76. W opinii archiwisty IPN są autentyczne. Ale ich prawdziwość sprawdzi zespół fachowców. Grafolodzy porównają próbki pisma Wałęsy z pismem „Bolka”.
Dokumenty udostępniła IPN wdowa po generale, Maria. - Mąż celowo schował w domu dokumenty. Chciał, by Wałęsa był polskim bohaterem. Gdyby tego nie zrobił, to prawdopodobnie Wałęsa dostałby Nobla. Nie byłby tym, kim jest - mówiła mediom Maria Kiszczak zza płotu domu.
- Teczki zgodne są z książką Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka (wydaną przez IPN w 2008 r. - przyp. red.). Było dość oczywiste, że Wałęsa był traktowany przez SB jako tajny współpracownik, niezależnie od stanu naszej wiedzy na jej temat - powiedział senator PiS, historyk prof. Jan Żaryn radiu RMF. Dodał, że cieszy się, iż Maria Kiszczak „ujawniła te materiały, niezależnie od intencji”.
Prof. Antoni Dudek przypomniał jednak w TVP Info, że akta nie wnoszą niczego nowego. Od dawna wiedziano o współpracy Wałęsy z SB. - On jest symbolem walki Polaków o wolność, legendarnym przywódcą „S” i nie odbierze mu tego współpraca z SB z początku lat siedemdziesiątych. Chyba że ktoś udowodni, że miała ciąg dalszy - mówił.
Prof. Andrzej Paczkowski dodaje, że dokumenty czeka dokładna analiza. - Nie podejrzewam, że Kiszczak chował dokumenty, które sam fałszował, choć dokument może przecież być prawdziwy, a informacje w nim zawarte już nie - zaznaczył na antenie Polskiego Radia. Podobnie uważa prof. Karol Modzelewski. - Mamy obowiązek zachować spokój, a nie brać za pewnik każdy dokument, jakim macha nam się przed nosem - mówił Modzelewski w TVN24. Przypomniał też, że do czasu powstania Komitetu Obrony Robotników w 1976 r. opozycjoniści nie mieli żadnej wiedzy, jak postępować w kontaktach z SB.
- Po strajkach na Wybrzeżu w 1970 r. ludzie po prostu się bali. Dopiero KOR przyniósł im wsparcie - mówił Modzelewski, w latach 1980-81 rzecznik prasowy Krajowej Komisji Porozumiewawczej (później Komisji Krajowej) NSZZ „Solidarność”.
Kiszczak za życia zdumiewał opinię publiczną informacjami, że jest w posiadaniu ważnych dokumentów SB. Miał też kierować pracami polegającymi na niszczeniu archiwów PRL. Historycy od lat podejrzewali, że generał zostawił sobie dokumenty dotyczące osób pełniących prominentne stanowiska w Polsce po 1989 r., by je szantażować.
Sam Wałęsa sprawę skwitował krótko. „Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia. Gdyby były, nie byłoby potrzeby podrabiać. W sądzie to udowodnię” - napisał na swoim mikroblogu z Caracas w Wenezueli, gdzie obecnie przebywa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?