MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła łączy pokolenia

Rozmawiała Barbara Rotter-Stankiewicz
Jeśli trzeba, dyrektor szkoły zmienia się w konferansjera dożynek.
Jeśli trzeba, dyrektor szkoły zmienia się w konferansjera dożynek. fot. barbara rotter-stankiewicz
Rozmowa. RYSZARD MICEK jest już od 18 lat dyrektorem SP im. Henryka Sienkiewicza w Zręczycach. Ale nie zawsze pracuje w swoim gabinecie czy w klasie...

- W sierpniu widziałam Pana w roli konferansjera wiejskich dożynek. Czuł się Pan jak ryba w wodzie. Równie dobrze na scenie przy szkole czuł się chór dorosłych i - chociaż to były wakacje - uczniowski zespół regionalny. Jak to działa?

- Szkoła na wsi jest bardziej związana ze swoim środowiskiem niż w dużych miejscowościach. Współpracuje z różnymi lokalnymi organizacjami, np. z Kołami Gospodyń Wiejskich czy OSP, z drugiej strony - z samorządem. Wszystko jest ze sobą powiązane. W naszej szkole od 2003 roku działa Stowarzyszenie „Wspólny Cel”, któremu przewodniczy sołtys wsi, pani Maria Feliks. Gdy je zakładano, tym celem była budowa sali gimnastycznej. Sala jest, ale wspólnych celów wciąż nie brakuje. Ostatnio jest nim np. remont remizy w Zręczycach. A gdy zaczyna się od inicjatywy oddolnej, gdy ludzie robią coś sami dla siebie, gmina chętnie się do tego dokłada.

- Zwykle na imprezach organizowanych w szkołach zbiera się na remont budynków, lepsze wyposażenie itp.
- Ten etap mamy już za sobą. Warunki naprawdę są dobre, sprzętów i pomocy naukowych nam nie brakuje. Teraz możemy pomagać innym. Jest „baza”, można zająć się „nadbudową”. Staramy się wychować uczniów na ludzi działających zarówno w swojej małej, jak i dużej Ojczyźnie. A takiej aktywności uczą się w praktyce, np. kiedy poświęcają swój czas dla innych. Na razie mogą to robić w dwóch dziedzinach - przygotowując występy artystyczne i działając jako wolontariusze. Do naszej szkoły chodzi 169 dzieci z pięciu wsi: Zręczyc, Stryszowej, Zagó-rzan, Zalesian i Podolan. To stwarza duże pole do działania. Jesteśmy centrum edukacyjnym, ale staramy się być także centrum lokalnego życia.

- I to się chyba udaje, skoro na szkolnej scenie pojawiają się trzy pokolenia, a chór seniorów przybrał nazwę od zespołu szkolnego... Najpierw przecież były „Małe Zręczyce” , a potem „Duże Zręczyce”.
- Tak, z „Małych Zręczyc” jesteśmy bardzo dumni i cieszy nas, że dały dobry przykład starszym. Grupa kolędnicza, która chodziła od domu do domu, teraz wystawia jasełka także na szkolnej scenie. Razem występują dzieci, rodzice, dziadkowie. Podobnie było na dożynkach. Nasze dzieci tańczą i śpiewają także podczas „Dnia Seniora” w Środowiskowym Domu Samopomocy w Zagórzanach, na gminnych imprezach.To działanie międzypokoleniowe, które zresztą nie ogranicza się do występów artystycznych. Panie z koła gospodyń w Stryszowej prowadziły dla młodzieży warsztaty kulinarne, a latem ich koleżanki ze Zręczyc uczyły pieczenia chleba.

- No właśnie - to było podczas wakacji... Chciało się dzieciom uczyć, ćwiczyć, występować?
- Nie ma z tym problemu. Nawiasem mówiąc w czwartek w nagrodę za to pojechali do Krakowa do kina... Ale w taką działalność szkoły angażują się również nauczyciele w swoim wolnym czasie. I to nie tylko ci, którzy przygotowują występy, ale - jeśli trzeba - także inni. Gdy np. w Zagórzanach rozgrywany jest turniej tenisa stołowego, nauczyciel wf jedzie tam, by go sędziować.

- A propos sportu - w sali gimnastycznej świeci się nawet wieczorami. Co się tam dzieje?
- Korzysta z niej młodzież. Trenują drużyny Gdovii i Pogórza, ale także zespoły nieformalne, po uzgodnieniu z gminą. Nie ponoszą żadnych opłat, a dyżury w czasie treningów „niezrzeszonych” pełnią rodzice. Dzięki temu, że młodzi mają miejsce na uprawianie sportu, nie są skazani na włóczenie się po wsi i wysiadywanie na przystanku. Wiadomo, że nuda sprzyja różnym dziwnym pomysłom.

- A Pana uczniowie ich nie mają?
- Nie mogę narzekać.Nikomu nie przychodziło do głowy np. żeby niszczyć szkolny budynek czy sprzęty, bo wie, że to także jego, że ma tu swoją cegiełkę. Teraz nie musimy już zbierać pieniędzy na rzeczy materialne. Np. połowa zysku z jasełek idzie na dofinansowanie wycieczek, a druga część na pomoc naszym niepełnosprawnym uczniom. To także cenne, że koledzy traktują ich z pełną życzliwością i zrozumieniem, podobnie jak odnoszą się do podopiecznych Fundacji Osób Niepełnosprawnych w Podolanach i ŚDS w Zagórzanach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski