MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szkolne błędy

Redakcja
Łukasz Rziha (Aksam Unia) w ataku na bramkę strzeżoną przez Arkadiusza Sobeckiego. Z boku Michał Garbocz (obaj GKS Tychy). Fot. Dorota Dusik
Łukasz Rziha (Aksam Unia) w ataku na bramkę strzeżoną przez Arkadiusza Sobeckiego. Z boku Michał Garbocz (obaj GKS Tychy). Fot. Dorota Dusik
HOKEJOWY PLAY-OFF. Zaczęli jak kamikadze, skończyli zwycięsko

Łukasz Rziha (Aksam Unia) w ataku na bramkę strzeżoną przez Arkadiusza Sobeckiego. Z boku Michał Garbocz (obaj GKS Tychy). Fot. Dorota Dusik

Aksam Unia Oświęcim - GKS Tychy 4-3 (0-2, 2-1, 2-0)

0-1 Woźnica 2, 0-2 Jakesz 4, 1-2 Jaros 25, 2-2 Rziha 26, 2-3 Vitek 28, 3-3 Krajci 51, 4-3 Modrzejewski 54. Sędziowali: Paweł Meszyński (Warszawa), Tomasz Radzik (Nowy Sącz). Kary: 12-12 min. Widzów: 2500. Stan półfinału play-off do 4 zwycięstw: 2-1 dla GKS, we wtorek kolejny mecz w Oświęcimiu.

Aksam Unia: Zborowski - Zatko, Dronia, Krajci, Tabaczek, Rziha - Gabryś, A. Kowalówka, Klisiak, Jakubik, Valusiak - Piekarski, Połącarz - Wojtarowicz, Stachura, Jaros oraz Piotrowicz, Modrzejewski.

GKS: Sobecki - Csorich, Kotlorz, Paciga, Parzyszek, Vitek - Jakesz, Sokół, Woźnica, Simiciek, Bagiński - Mejka, Gonera, Krzak, Garbocz, Galant - Śmiełowski, Witecki, Gurazda, Banachewicz.

Po porażce w Tychach oświęcimianie musieli wygrać pierwsze spotkanie we własnej hali, jeśli oczywiście chcieli wrócić do walki o finał. Jednak presja wyniku najwyraźniej sparaliżowała im ruchy. Ostatecznie ta sztuka im się udała. - Było to piękne spotkanie dla kibiców, ze zwrotami akcji i wielką dramaturgią - powiedział Michał Garbocz, środkowy III ataku GKS, były gracz Unii.

Na początku oświęcimianie mieli w sobie coś z kamikadze, no bo przecież łapanie bezmyślnych kar w konfrontacji z wiceliderem, nie mając oparcia w bramkarzach, to przecież sportowe samobójstwo. I tak się właśnie stało, bo tyszanie potrzebowali zaledwie 31 s, by otworzyć wynik podczas odsiadki Zatki. W tym przypadku nie można mieć zastrzeżeń do Zborowskiego, który nie miał szans na skuteczną interwencję po szybkiej wymianie krążka pomiędzy Jakeszem i Simickiem, bo Woźnica sprytnie przeciął jego lot. Jednak już przy strzale Jakesza Zborowski się nie popisał, gdyż krążek za plecami wpadł mu do siatki, odbijając się od ramienia.

Oświęcimianie w I tercji nie potrafili znaleźć sposobu na agresywnie grających tyszan, którzy jeszcze w 20 min, za sprawą Woźnicy, mogli pokusić się o trzecie trafienie. Oświęcimianie zaczęli wierzyć we własne siły, kiedy... na ławkę kar w 23 min powędrował Połącarz. To właśnie Kracjciemu z Tabaczakiem zabrakło niewiele do zakończenia kontr.

Wreszcie miejscowym udało się odczarować tyską bramkę, bo Jaros, po przejechaniu linii niebieskiej, zdecydował się na strzał w krótki róg, a krążek pod pachą Sobeckiego znalazł drogę do siatki. 53 s później był już remis: po strzale Rzihy z boku krążek zatańczył między nogami Sobeckiego, przekraczając linię bramkową. Po kolejnych 138 s na solową akcję zdecydował się Paciga, który był faulowany przez Gabrysia, ale kara została anulowana, bo Vitek trafił do pustej bramki.

Oświęcimianie jeszcze przed drugą przerwą mieli szansę na remis, bo przez 72 s grali w podwójnej przewadze (kary Bagińskiego i Krzaka), ale nic z tego dla nich nie wyniknęło. Tradycyjnie strzałów było jak na lekarstwo. Rziha w 38 min szukał sposobu na Sobeckiego, ale mocno spóźnione i lekkie uderzenie nie mogło go zaskoczyć. Przy karze Rzihy Krajci do końca popędził za akcją, a że Csorich z Sobeckim nie bardzo wiedzieli, kto ma zagrać krążek, więc zdołał go przejąć, umieszczając w pustej bramce.
Pierwsze prowadzenie miejscowym dał Modrzejewski, uderzając z prawej strony po długim rogu. W 57.50 karę zarobił Jaros, a trener gości wziął czas i wycofał bramkarza. Kilka razy zakotłowało się przed bramką Zborowskiego, który od II tercji bronił już pewnie, a po strzale Klisiaka krążek minimalnie minął pustą bramkę.

Jerzy Zaborski

ZDANIEM TRENERÓW

Karel Suchanek, Aksam Unia:

- Może i tyski bramkarz pomógł nam trochę w odniesieniu zwycięstwa, ale przecież w hokeju takie bramki padają. Od drugiej tercji zagraliśmy ofiarnie.

Jirzi Szejba, GKS Tychy:

- Jak można przegrać wygrany mecz? Wystarczą szkolne błędy, które rywal potrafił bezlitośnie wykorzystać, a popełniliśmy ich trochę za dużo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski