18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szkoły trzeba urynkowić

Redakcja
Jerzy Lackowski Fot. Anna Kaczmarz
Jerzy Lackowski Fot. Anna Kaczmarz
EDUKACJA. Jerzy Lackowski, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ, ocenia próby reform krakowskiej oświaty

Jerzy Lackowski Fot. Anna Kaczmarz

- Jak Pan ocenia pomysł krakowskich władz dotyczący przekształcenia MDK-ów w niepubliczne placówki?

- Najpierw trzeba zdefiniować, jakie placówki uważamy za publiczne, a jakie za niepubliczne. Placówka o charakterze publicznym to taka, która jest powszechnie dostępna, bezpłatna. W przypadku MDK-ów przekształcenie nie będzie miało specjalnego wpływu na kwestię odpłatności. Za zajęcia w nich już teraz właściwie trzeba częściowo płacić. W całej awanturze o placówki, które będą dalej publiczne, tylko kto inny ma je prowadzić, chodzi tak naprawdę o Kartę Nauczyciela. Szkoły, których nie prowadzi samorząd, nie muszą zatrudniać nauczycieli w oparciu o Kartę Nauczyciela, lecz czynią to w oparciu o Kodeks Pracy. Dla ucznia tak naprawdę nic się nie zmienia, co najwyżej na lepsze.

- Jest Pan zwolennikiem przekazywania szkół stowarzyszeniom?

- Jestem wielkim zwolennikiem czarterowania szkół, czyli przekazywania ich do prowadzenia stowarzyszeniom i innym organizacjom obywatelskim, które mogą również tworzyć rodzice i nauczyciele. Takie szkoły rozwijają się bardzo dobrze m.in. w krajach anglosaskich. To są placówki, które działają często w trudnych środowiskach, przed przejęciem chyląc się ku upadkowi. W momencie przekazania ich do prowadzenia podmiotowi niepublicznemu szkoły te zaczynają działać w oparciu o mechanizmy rynkowe. Ich budżet zaczyna się inaczej kształtować, zależy bezpośrednio od liczby uczniów; walczą o ucznia, wynagrodzenia przestają być regulowane przez zewnętrzne przepisy, tylko są uzależnione od budżetu placówki. Kiedyś były upadającymi, a teraz jest tam więcej chętnych niż miejsc.

Jestem wielkim zwolennikiem takich przekształceń, gdyż musimy polską edukację wprowadzić na inne tory. Teraz mamy do czynienia ze sztywnym, biurokratycznym systemem, który nie tylko jest kosztowny, ale i mało efektywny.

- Przeciwko zmianom w edukacji protestowali m.in. krakowscy anarchiści. Przyszli na manifestację z transparentem "Szkoła to nie firma". Pan zgadza się z tym hasłem?

- Jeżeli szkoła nie jest firmą, to czym jest? Od tego typu środowisk trudno zresztą oczekiwać racjonalnego myślenia. Dla mnie dziwne w tych protestach są różne sprawy. Jeden z dyrektorów stwierdził publicznie, że zwolnił uczniów z zajęć, aby poszli protestować na sesję Rady Miasta. Ja bym go dyscyplinarnie odwołał ze stanowiska. Szkoła powinna być poddawana procesom rynkowym, gdyż konkurencja zawsze przyczynia się do poprawy jakości. Nie może być tak, że w jednej gminie są klasy 8-osobowe, a w innej - 30- osobowe. To jest niesprawiedliwe z punktu widzenia obywatela - podatnika.

- Uważa Pan, że powinna zostać zniesiona Karta Nauczyciela?

- Karta Nauczyciela nie jest tak naprawdę potrzebna nauczycielom, tylko dobre - tzn. adekwatne do jakości wykonywanej pracy - wynagrodzenie. Dlaczego nauczyciele w szkołach bardzo popularnych mają zarabiać tyle samo, co w szkołach niepopularnych, gdzie prawie nie ma uczniów? To nie jest sprawiedliwy system. Uważam, że nauczycielski rynek pracy powinien być rynkiem elastycznym. Ważne jest wprowadzenie zobiektywizowanego systemu oceny pracy nauczyciela.
Teraz awans nauczycielski uzyskuje praktycznie każdy, kto do niego przystępuje. Prawie każdy stażysta zostaje nauczycielem kontraktowym. Uznaje się, że nauczyciele mało zarabiają, awans jest więc dla nich szansą na lepsze wynagrodzenie, więc nie powinno się go zbytnio utrudniać. W Polsce mamy model oświaty o krańcowo obniżonych wymaganiach, można wręcz stwierdzić, że mamy swoistą amnestię od wymagań. To, co zrobiła minister Hall, wprowadzając możliwość przejścia do następnej klasy uczniów z oceną niedostateczną w szkołach średnich, to jest ogromny i praktycznie niezauważony przez obywateli skandal. Skądinąd czas kierowania polską oświatą przez duet Hall - Szumilas przejdzie do jej historii jako okres szczególnej zapaści. Przeżywamy poważny kryzys jakości kształcenia. Najprawdopodobniej pełna katastrofa nastąpi po objęciu szkół średnich nową koncepcją kształcenia, co nastąpi od 1 września 2012 r.

Ów pomysł ekipy minister Hall doprowadzi w istocie do likwidacji w Polsce znanego nam i sprawdzonego modelu liceum ogólnokształcącego. Już teraz młodzi ludzie kończący szkoły średnie są słabo przygotowani do studiowania. Proszę zauważyć, iż pomimo ciągłego obniżania stopnia trudności matury np. średni wynik z języka polskiego na poziomie podstawowym oscyluje wokół 50 procent możliwych do zdobycia punktów.

- Wiceprezydent Krakowa Anna Okońska-Walkowicz miała pomysł, aby wszystkie szkoły przekształcić w niepubliczne, ale prawo na to nie pozwala.

- Można zrobić tak, że jedna szkoła publiczna danego typu jest prowadzona przez samorząd, a wszystkie inne przez niepubliczne stowarzyszenia. Kiedyś proponowałem, aby w ustawie o systemie oświaty znalazł się zapis, że gmina jest zobowiązana do zapewnienia edukacji publicznej - czyli bezpłatnej - każdemu dziecku w określonym wieku. Ciągle obowiązuje jednak zapis, że gmina ma prowadzić szkoły publiczne. Według mnie nade wszystko gmina ma obowiązek zapewnienia dziecku bezpłatnej nauki, może nawet w prywatnej szkole. W biurokratycznym myśleniu o szkołach najpierw jednak pojawia się instytucja zwana szkołą, którą trzeba wypełnić pracownikami, a dopiero na końcu pojawiają się uczniowie. Warto być może przypomnieć, iż w projekcie zmian ustawy o systemie oświaty w 2008 r., znalazły się zapisy dotyczące czarterowania szkół. Były one pokłosiem prac Obywatelskiego Komitetu "Edukacja dla Rozwoju", w którego pracach miałem przyjemność uczestniczyć. Projekt zawierał zapis, że każda szkoła publiczna będzie mogła być przejęta przez podmiot niepubliczny pod warunkiem, że zostanie zachowany jej publiczny charakter. Niestety, w trakcie sejmowych prac nad ustawą został on kompletnie wypaczony.

W Holandii 75 proc. szkół prowadzonych jest przez podmioty niepubliczne, rodzice za naukę w nich nie płacą. Równość podmiotów, związana z możliwością prowadzenia szkół publicznych, została tam wprowadzona w 1917 r. Holandia ma jeden z najbardziej efektywnych systemów edukacyjnych w Europie.
- Jak zmienić system, aby nauczyciele byli bardziej motywowani do lepszej pracy?

- W polskich szkołach jest wielu wspaniałych nauczycieli. Dobry nauczyciel to jest często ktoś, kogo życie szkolne najpierw nieźle poobija, gdyż jest niepokorny, świetnie uczy, nie ma czasu na udział w manifestacjach, nie boi się zwolnienia, jest prawdziwym pasjonatem kształtowania ludzkich postaw i charakterów. Uwielbiają go uczniowie i rodzice, ale czasami nie lubią inni nauczyciele i dyrektor. On łamie reguły, przeciąga lekcje na przerwę, zapomina czegoś wypełnić w dokumentacji.

Trzeba zmienić zasady regulujące rynek pracy nauczycieli. Teraz trudno znaleźć pracę, bo rynek jest praktycznie zamknięty. Zwolnienie źle pracującego, mianowanego nauczyciela to zadanie niebywale karkołomne dla dyrektora szkoły. System, który według mnie zadziałałby stymulująco na poprawę jakości pracy naszych szkół, jest bardzo trudny do wprowadzenia, bo jest niezgodny z przyzwyczajeniami, ukształtowanymi przez klasyczny model biurokratycznego państwa opiekuńczego, w którym - niestety - Polska tkwi bardzo głęboko.

Trzeba wprowadzić dobrze skonstruowany, zobiektywizowany system oceny pracy nauczycieli. Co kilka lat nauczyciel byłby oceniany w kontekście jakości i efektów jego pracy, losów jego absolwentów. Sprawdzana byłaby jego codzienna praca, wyniki egzaminów jego uczniów, ich aspiracje edukacyjne, umiejętność rozbudzania ich zainteresowań, ich rozwój edukacyjny, liczyłoby się, ilu znalazł uczniów uzdolnionych ze swojego przedmiotu. W takim systemie dobrzy nauczyciele otrzymywaliby co kilka lat wyraźne podwyżki, a słabi opuszczaliby szkolne mury. Dzięki temu moglibyśmy uzyskać wyraźny wzrost motywacji nauczycieli do doskonalenia jakości swojej pracy.

Jeżeli chodzi o liczbę godzin, jakie poświęcają polscy nauczyciele na bezpośrednią pracę z dziećmi, to jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Europie. W wielu krajach nauczyciele pracują na poziomie 30 godzin tygodniowo, mają obowiązek przebywania wówczas w szkole i w ramach tego czasu mieści się ich pensum dydaktyczne.

- Pomysły wiceprezydent Okońskiej-Walkowicz, takie jak przekształcenie MDK-ów, wywołały już wiele protestów i kontrowersji. Pan kibicuje tym działaniom?

- Jeśli te działania idą w kierunku zracjonalizowania wydatków, wytworzenia mechanizmów konkurencji między placówkami oświatowymi, co może przynieść poprawę jakości, to jestem jak najbardziej za. Trzeba jednak pamiętać o tym, że państwo czy samorząd muszą odgrywać rolę mądrego regulatora rynku oświatowego. Musimy wiedzieć, ile przeciętnie możemy na ucznia wydać pieniędzy, co mamy mu zapewnić, jaki jest katalog wiedzy i umiejętności, który ma uzyskać w szkole. Od tego trzeba zacząć.

Wprowadzenie w Krakowie dobrych mechanizmów oświatowych mogłoby mu pomóc w odzyskaniu pozycji lidera polskiej oświaty. Z coraz większym smutkiem śledzę ogólnopolskie rankingi LO. W latach 90. i na początku następnej dekady Kraków miał w pierwszej dwudziestce cztery lub pięć liceów. Teraz jest ich coraz mniej, honor Krakowa ratuje niezmiennie V LO im. A. Witkowskiego. Dobrze, że w rankingach techników nasze szkoły podtrzymują dobre krakowskie tradycje oświatowe, tu znakomicie prezentuje się Technikum Łączności.
Mam wrażenie, że coś niedobrego zaczyna się dziać. Być może są więc potrzebne działania, które by wsparły zmiany i były szczególnie korzystne dla dobrych dyrektorów i nauczycieli. Wtedy być może ci, co uważają, że dzisiaj nie warto się starać, uznaliby, że jednak ma to sens. Nie widzę powodów, dlaczego w Krakowie nie można by wprowadzić systemu czarterowania szkół.

W Polsce zresztą takimi przekształceniami zainteresowanych jest coraz więcej samorządów. Można wręcz stwierdzić, że samorządowcy reformują polską oświatę bez udziału ministerstwa edukacji, co każe zastanowić się nad przydatnością administracji oświatowej dla polskiej edukacji.

Rozmawiała Agnieszka Maj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski