Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpieg

Redakcja
W służbie Jej Królewskiej Mości nie służyli wcale ludzie lubujący się w szybkich samochodach, drogich zegarkach i wstrząsających alkoholach. Nie. Życie prawdziwego tajnego agenta nie miało w sobie wiele romantyzmu. "Szpieg” Tomasa Alfredsona udowadnia, że James Bond to wielka bajka.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Angielski tytuł brzmi w sposób mniej oczywisty, a zarazem dotyka korzeni – "Druciarz, Krawiec, Żołnierz, Szpieg” to również tytuł powieści szpiegowskiej Johna le Carré (a właściwie Davida Johna Moore Cornwella). Byłego agenta brytyjskiego wywiadu, później cenionego pisarza, który tworzył w cieniu Iana Fleminga czy Roberta Ludluma. Jego powieści, na czele z wymienionym tytułem, uznawanym za arcydzieło gatunku, zdobyły popularność. Nie jest to pierwsze spotkanie le Carré z kinem – kilka lat temu na podstawie jego książki nakręcono m.in. "Wiernego ogrodnika” (oscarowa rola Rachel Weisz).

Główny bohater – George Smiley – nie przypomina bliźniaka Jamesa Bonda. Wypowiada trzy słowa na minutę, zachowuje kamienny spokój, pistolet wyjmuje z przezroczystej saszetki i tylko w ekstremalnej sytuacji. Nie ma też szczęścia do kobiet, żona porzuca go dla kolegi z wydziału, o wiele zresztą bardziej "bondowskiego”. Kreujący tę postać Gary Oldman gra przeciwko sobie – ten znakomity brytyjski aktor wcielał się często w role ekstrawertycznych psychopatów. Tu jest skupiony, zamyślony, pogrążony w bezruchu (ale nie bezczynności!). To szpieg myśliciel, dla którego rozgrywka z sowieckim wrogiem przypomina partię szachów. Nad każdym ruchem myśli się długo, by jednym ciosem zadać szach–mat.

Oldman stworzył wybitną kreację. Nie tylko dlatego, że zbudował postać kompletną, pełną niuansów i niejednoznaczności. Także dlatego, że w tym ascetycznym koncepcie nie pozwolił się przysłonić pozostałym ekranowym drapieżcom. Colin "Jak zostać królem” Firth, Tom "Incepcja” Hardy, John "Człowiek słoń” Hurt, Mark "Revolver” Strong, Toby "Nocna straż” Jones, Ciaran "Monachium” Hinds – śmietanka aktorów z Wysp zamienia "Szpiega” w wybuchowy koktajl. Szwedzki reżyser Tomas Alfredson (autor znakomitego skandynawskiego horroru "Pozwól mi wejść”) pozwala im zabłysnąć.

Agenci nie są superbohaterami stworzonymi w kinowej fabryce do ratowania świata. To ludzie pełni słabości, walczący między sobą o władzę, rozpęknięci, dalecy od image’u gwiazdy filmowej. Le Carre demitologizuje tajny fach, odbiera mu magnetyczny blichtr, a pozostawia szarą codzienność, którą wypełniają dwa słowa na "s” – strach i stres.

"Szpieg” to film statyczny i stateczny, ale nie statystyczny. Scenariusz autorstwa Bridget O’Connor i Petera Straughana skrzy się mozaiką wątków, w których przenikają się motywy kina szpiegowskiego, dramatu, romansu, studium psychologicznego. Tu każdy dialog ma znaczenie, ba – nawet każdy gest, spojrzenie, trochę jak w kinie Ingmara Bergmana. W tej gęstej zawiesinie literacko–obrazowej, która skrywa labirynt wątków, można by stracić orientację. Na szczęście reżyser nie przyspiesza, wybija powolny, trochę flegmatyczny takt. Zostawia publiczności czas, by złożyła wszystkie elementy układanki.

Film Alfredsona jest kompletnym przeciwieństwem bondologii. Z jednym wyjątkiem – perfekcyjnie trzyma w napięciu. Scenariusz pląta tropy i szybko orientujemy się, że podejrzanym jest każdy, włącznie z głównym bohaterem. Kto zdradził? Dlaczego? Co z tego wyniknie? Alfredson odkrywa karty powoli, zaskakując zwrotami akcji i nowymi faktami, odsłaniającymi konteksty wydarzeń. Brytyjski obraz przypomina "Słonia” Gusa Van Santa.

"Szpieg” to dwugodzinna szpiegowska łamigłówka, na której nie stracicie nerwów. Bez wątpienia to jeden z najlepszych filmów, które w tym roku trafiły na nasze ekrany. Gdyby zobaczył go James Bond, spłonąłby z zazdrości.

Fot. ITI Cinema

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski