MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szpitale walczą o podział dodatkowych pieniędzy

Redakcja
Szpitale walczą z Narodowym Funduszem Zdrowia o podział dodatkowych pieniędzy. Ostrzegają, że jeśli fundusz nie zapłaci im co najmniej połowy kwoty wydanej na leczenie, spór przeniesie się na salę sądową. Urzędnicy się kłócą, a kolejki do zabiegów są coraz dłuższe.

ZDROWIE. Małopolska otrzyma z NFZ dodatkowo 201 mln zł. To dużo, ale nie wystarczy nawet na pokrycie zaległości za tzw. nadwykonania. Szpitale, walcząc o pieniądze, składają pozwy do sądów.

Szpitale, które nie otrzymały od NFZ zapłaty za ubiegłoroczne nadwykonania - czyli świadczenia wykonane ponad ustalony przez NFZ limit - i popadają z tego powodu w jeszcze większe długi, w tym roku ustawiają chorych w coraz dłuższych kolejkach. - Przecież nie jesteśmy instytucją charytatywną. Skąd mamy wziąć pieniądze na leczenie?! - pytają zrozpaczeni. NFZ - z jednej strony - nakazuje szpitalom przyjmowanie wszystkich pacjentów, których życie lub zdrowie jest zagrożone, z drugiej - nie chce za to płacić. Kto ma finansować leczenie? Tego nie wie nikt. Dlatego szpitale, które za ubiegłoroczne zabiegi ratujące życie nie otrzymały zapłaty, wiosną zaczęły przygotowywać pozwy przeciwko NFZ. Złożyła je w sądzie już większość małopolskich placówek.

Wiadomo jednak, że na decyzje Temidy trzeba długo czekać, a pieniądze potrzebne są dziś. Dlatego wszyscy ucieszyli się, kiedy powstała możliwość wycofania pozwów: niedawno okazało się bowiem, że dzięki wzrostowi gospodarczemu do kasy NFZ wpłynęły dodatkowo 2 mld zł, z czego Małopolska otrzymała 201,895 mln zł. Z tej kwoty 92,6 mln zł trafi do szpitali. Zostaną wydane m.in. na programy terapeutyczne, a także na zapłatę za leczenie w 2009 roku - ale tylko tych pacjentów, których życie było bezpośrednio zagrożone. Radość trwała krótko: okazuje się, że na ten cel ma wystarczyć dla wszystkich szpitali w Małopolsce 30 mln zł; tymczasem tylko placówki podległe marszałkowi województwa potrzebują ok. 25 mln zł.

W efekcie NFZ oferuje dyrektorom zwrot zaledwie 20-30 proc. wyliczonych przez nich kwot. - Takiej oferty nie przyjmiemy. Jeśli fundusz będzie upierał się przy tak niskich kwotach, do porozumienia nie dojdzie i pozwów z sądu nie wycofamy. Warunkiem ugody jest zapłata co najmniej 50-60 procent sum wydanych na procedury ratujące życie - mówi Marcin Kuta, dyrektor Szpitala im. Szczeklika w Tarnowie, członek zarządu Stowarzyszenia Szpitali Powiatowych w Małopolsce. Dyrektor nie rozumie, dlaczego na refundację za leki w drugim półroczu tego roku fundusz zarezerwował z dodatkowej puli aż 55,6 mln zł, a szpitalom odmawia zapłaty za to, co wykonały w roku 2009.

Szpitale walczą o podział dodatkowych środków

Główną kością niezgody jest definicja procedur ratujących życie.

Biuro prasowe NFZ przekonuje, że nie ma z tym problemu: przygotowany w tym celu program komputerowy pozwala na precyzyjną weryfikację świadczeń ratujących życie. Ale optymizmu funduszu nie podzielają szpitalni negocjatorzy.

Marian Wróbel ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie - który stara się o zwrot aż 23 milionów zł - analizując wszystkie akty prawne, wykazuje, że świadczenia ratujące życie nie zostały nigdzie jednoznacznie zdefiniowane! - Fundusz uznaje niektóre przypadki za zasadne, ale nie ratujące życie i nie chce za nie płacić, twierdząc, że z ich wykonaniem można było poczekać. Co to znaczy? Co mamy z takimi chorymi robić? Przyjmować ich - narażając się na brak zapłaty - czy wyznaczać termin za kolejny rok z pełną świadomością, że w tym czasie choroba rozwinie się i leczenie będzie znacznie droższe? - pyta Marian Wróbel. Podkreśla, że NFZ działa bardzo doraźnie, krótkowzrocznie, nie analizuje w ogóle kosztów opóźnienia leczenia. - Urzędnicy NFZ żyją w swoim świecie, w którym nie ma pacjenta i jego cierpienia. Dlatego dobrze im radzić: powiedzcie choremu, że limit się wyczerpał i operacja będzie w przyszłym roku. Znacznie trudniej to zrobić - konstatuje gorzko rozmówca "DP". Marian Wróbel nie rozumie też, dlaczego za leczenie Kowalskiego, przyjętego do szpitala w listopadzie, NFZ nie chce zwrócić pieniędzy, natomiast za te same świadczenia, udzielone mu w lutym, kiedy obowiązuje już nowy plan finansowy, płaci bez problemu. - Gdzie tu logika? Czym mamy się kierować, wyznaczając chorym terminy?! - pyta.
Szpital w Myślenicach domaga się 1,7 mln zł za leczenie w minionym roku ludzi, których życie było bezpośrednio zagrożone. Dyrektor Adam Styczeń zapowiada, że jeśli nie otrzyma pełnej kwoty, o wycofaniu pozwu z sądu nie może być nawet mowy. Wszystkie niezapłacone nadwykonania za ubiegły rok w szpitalu obsługującym cały ruch turystyczny na tym terenie wynoszą 2,5 mln zł.

Nie wiadomo, jak ostatecznie fundusz zakwalifikuje badania tomografem komputerowym i rezonansem magnetycznym, wykonane w ubiegłym roku przez Szpital im. Jana Pawła II w Krakowie za ponad 3 mln zł. Według NFZ nie są to procedury ratujące życie. - Jak jednak zdiagnozować chorobę bez badań? Na jakiej podstawie stwierdzić, że leczenie danego przypadku można odłożyć? - pyta dyr. Anna Prokop-Staszecka. Podkreśla, że jeśli NFZ nie zwróci tych pieniędzy, już wkrótce supernowoczesne urządzenia, jakimi dysponuje placówka, przestaną obsługiwać pacjentów: tegoroczny limit już się wyczerpał, a na decyzję sądu i wypłatę przez fundusz zasądzonych pieniędzy trzeba czekać.

W najtrudniejszej sytuacji są te placówki, które nie przyjmują pacjentów w stanie zagrożenia życia. Klasycznym przykładem jest Wojewódzki Szpital Okulistyczny w Witkowicach: fundusz nie zaprosił dyrektor Ilony Pawlickiej do rozmów w sprawie rozdziału nadwyżki. Nasuwają się pytania: czy ratowanie wzroku człowieka nie jest ratowaniem życia? Co kosztuje więcej: operacja zaćmy czy ditrektomii (endoskopowy zabieg, usuwający m.in. krwotoki, wylewy oczne itp.), dzięki którym pacjent może sam funkcjonować, czy opieka nad człowiekiem ociemniałym? Odpowiedź wydaje się oczywista, ale nie dla urzędników. W efekcie dziś na zabieg ditrektomii - który powinien być wykonany najpóźniej miesiąc od dnia zdiagnozowania - trzeba czekać pół roku, na operację zaćmy aż 14 miesięcy!

Dorota Stec-Fus

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski