Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szwaczki przyszły na próżno

Redakcja
Szwaczki przed wczorajszą rozprawą w sądzie Fot. Monika Kowalczyk
Szwaczki przed wczorajszą rozprawą w sądzie Fot. Monika Kowalczyk
Do procesu jednak nie doszło, ponieważ właścicielka firmy Natalia Stoy nie stawiła się przed sądem. Nawet nie odebrała wezwania. Sędzia zastrzegł możliwość wydania wyroku zaocznego na posiedzeniu niejawnym, o czym powiadomi zainteresowane strony pisemnie.

Szwaczki przed wczorajszą rozprawą w sądzie Fot. Monika Kowalczyk

NOWY SĄCZ. Wczoraj przed sądem pracy w Nowym Sączu miała odbyć się rozprawa przeciwko spółce Andrema Produkcja o zaległe wynagrodzenia dla 60 zwolnionych kobiet

- Druga strona, tak jak podejrzewaliśmy, nie pojawiła się i nie podjęła walki, zresztą może i dobrze, bo jak uzasadni, że tym ludziom od czterech miesięcy nie wypłaca wynagrodzeń? - komentowała po wyjściu z sali rozpraw mec. Justyna Franczyk-Filipek, która z ramienia Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" reprezentuje pokrzywdzone szwaczki.

Kobiety po raz kolejny nie kryły rozczarowania, że zostały zignorowane przez pracodawcę. - Czy uważa, że pracownice wyparowały, że nas nie ma, bo nas zwolniła? - mówiła rozżalona Mariola Szczecina, przewodnicząca zakładowej "Solidarności". Kobiety zapowiadają, że będą walczyć i pisać kolejne pozwy o zaległe pensje, tym razem, za okres wypowiedzenia.

- Przecież to nasze zarobione pieniądze. Nie ma szans, żebyśmy z nich teraz zrezygnowały - mówiła wczoraj w sądzie Krystyna Kluk, szwaczka z 25-letnim stażem.

Nawet jeśli pracodawca nie stawi się przed sądem, zapadną wyroki zaoczne. Pozwany pracodawca będzie miał siedem dni na wniesienie sprzeciwu. Jeśli tego nie zrobi, wyrok się uprawomocni. Należne im wynagrodzenia może wyegzekwować komornik. Dysponując wyrokiem, szwaczki mogą otrzymać zaliczki z funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych.

O zaległe wynagrodzenie, którego nie otrzymywały od listopada 2009 roku, walczy przed sądem 60 szwaczek z sądeckiej Andremy. Złożyły również pozwy o zmianę krzywdzącej dla nich opinii w świadectwach pracy, które otrzymały 4 lutego 2010 roku.

Szwaczki są od czterech miesięcy pozbawione pracy i wynagrodzenia. Tymczasem pracodawca, który zmusił je do trzymiesięcznego przestoju w pracy, nie płacąc za ten okres wynagrodzenia uzasadnił ich zwolnienie brakiem kreatywności i chęci do pracy. Przymusowy przestój w pracy trwał do stycznia. Problemy zaczęły się, kiedy poprzedni właściciel - Michał Mikuśkiewicz sprzedał spółkę Natalii Stoy. Nowej właścicielki żadna z pytanych przez nas pracownic nie widziała. Nie pojawiła się również wczoraj przed sądem.

Według byłego właściciela kupiła firmę z ogłoszenia. Po nabyciu Andremy miała problemy z kontraktami i brak zleceń poskutkował odesłaniem pracownic na przymusowy urlop.

Sprawą Andremy zajmuje się również prokuratura na wniosek Państwowej Inspekcji Pracy, której kontrola wykazała, że zaległości pracodawcy wobec kobiet sięgają prawie miliona złotych, a lista złamanych przez nową właścicielkę i poprzedniego prezesa przepisów prawa jest długa. Kontrolerzy PIP stwierdzili również, że pod adresem zakładu pracy Andrema Produkcja zarejestrowane są jeszcze trzy inne spółki prawa handlowego, uznali, że istnieje uzasadnione podejrzenie, że powstały w celu działania na jej szkodę, co może doprowadzić do jej upadłości i niezaspokojenia roszczeń pracowniczych wynikających ze stosunku pracy.

MONIKA KOWALCZYK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski