Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Taddy” gra jak z nut

Rozmawiał ARTUR GAC
Rozmowa. Tadeusz Błażusiak po raz czwarty wygrał prestiżowe zawody X-Games

– Biorąc pod uwagę dramaturgię wielkiego finału, pewnie długo będzie Pan wspominał zwycięstwo w Austin i czwarty w karierze złoty medal.

– To prawda, działo się naprawdę sporo. W pewnym momencie wydawało się, że zwycięstwo jest w kieszeni, bo prowadziłem o siedem sekund. Niestety, nie udało się utrzymać tej bezpiecznej przewagi, popełniłem błąd i zawody wróciły do punktu wyjścia. Nadal byłem na prowadzeniu, ale aż do mety czułem na plecach oddech rywala.

– Upadek wynikał z klasycznego „niedolotu”?

– Tym razem zmieniłem trochę linię najazdu na piramidę z belką, z której wystawał, czego wcześniej nie zauważyłem, mały pieniek. W efekcie ujechało mi przednie koło, przez co wybicie zostało zachwiane i nie byłem w stanie oddać płynnego skoku.

– Kiedyś zapytałem Pana, czy regularne zwyciężanie sprawia, że ma Pan problem z autentycznym okazywaniem radości. Obserwując Pana reakcję w Austin uświadomiłem sobie, że chyba nic nie cieszyłoby Pana bardziej niż skuteczne odpieranie ataków rywali.

– Jest coś w tym, że do częstych zwycięstw człowiek się przyzwyczaja, dlatego za każdym razem trzeba sobie zadać pytanie: „jak trudno jest utrzymać się w tym miejscu?”. Po raz kolejny ja i zespół wykonaliśmy kawał ciężkiej pracy, więc choćby z tego względu, że sumiennie realizujemy swoje obowiązki, nie ma możliwości braku zadowolenia. Zawody X-Games znów są tylko jedną imprezą w roku, więc złotym medalem wykonaliśmy sto procent normy. Po raz czwarty podołaliśmy dużemu wyzwaniu i presji.

– Kibice życzyli sobie widowiskowego i technicznego toru, ale skala trudności przeszła chyba oczekiwania motocyklistów.

– Tor był bardzo ciekawy, aczkolwiek dwa zakręty z kamieniami były bardzo trudne. Prawdę mówiąc zmusiły mnie do wysiłku, jakiego się nie spodziewałem. W innych miejscach konfiguracja sprzyjała bardzo szybkiej jeździe, choć również była wymagająca z uwagi na „ciasne” skoki. Przez to perfekcyjnie trzeba było wykonać wcześniejsze elementy.

– Co ciekawe, będąca dodatkiem do złotego medalu gitara nie jest Panu obcym instrumentem. Tyle tylko, że krótko pobierał Pan lekcje ...

– Chyba tylko przez semestr (śmiech). Wszystko skończyło się pierwszego dnia zajęć, bo okazało się, że nauczyciel jest wielkim pasjonatem samochodów. Zamiast się uczyć cały czas rozmawialiśmy o motoryzacji, więc marny ze mnie muzyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski