MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice spalonego kościoła

Redakcja
Prace archeologiczne zleciła parafia ewangelicko-augsburska Przemienienia Pańskiego, która zabudowania pofranciszkańskie nabyła w 1800 r. Badania sondażowe były konieczne ze względu na planowany w najbliższej przyszłości przez parafię remont kościoła, zakładający jego osuszenie, termoizolację ścian i instalację ogrzewania podłogowego. Prowadziło je małżeństwo archeologów z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu: Bartłomiej Urbański i Barbara Musiał-Urbańska.

NOWY SĄCZ. Dwie krypty z ludzkimi szkieletami, monety z XVII i XVIII w. oraz fragmenty szkła i ceramiki odkryli archeolodzy na terenie dawnego kompleksu klasztornego Franciszkanów

- Prace prowadziliśmy w części środkowej nieistniejącego już gotyckiego kościoła pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny, który wchodził w skład kompleksu klasztornego Franciszkanów - mówi Bartłomiej Urbański. Opowiada, że po tym gdy kościół ucierpiał w pożarach w 1753 i 1769 roku, zaborcze władze austriackie rozkazały go zburzyć. Z przyległych do niego kaplic przetrwała do dzisiaj jedna - Przemienienia Pańskiego, rozbudowana przez Lubomirskich.

- Wykop usytuowany jest dokładnie w miejscu, w którym znajdowało się przejście z kościoła do kaplicy Lubomirskich - tłumaczy archeolog i wskazuje ścianę kaplicy, gdzie gołym okiem widać pęknięcia po zamurowanym przejściu.

Pod powierzchnią o wymiarach 2 na 2,70 metra Urbańscy odkryli dwie krypty z różnych okresów. Ściany pierwszej - starszej - wykonane są z kamienia. Druga jest młodsza, zbudowana z cegły palcówki używanej w późnym średniowieczu. W obu kryptach znajdowały się ludzkie szczątki - dwa kompletne szkielety, jeden uszkodzony oraz wiele kości w układzie nieanatomicznym.

- Pierwsze szczątki odkryliśmy już pół metra pod ziemią. Były rozrzucone i zdekompletowane, dlatego trudno dokładnie powiedzieć, ile w tym miejscu pogrzebano osób. Natomiast głębiej odnaleźliśmy trzy szkielety w układzie anatomicznym - pochowanych obok siebie kobietę i mężczyznę oraz jeden prawdopodobnie męski szkielet z uszkodzonymi nogami. Możliwe, że jego kończyny naruszyli grabarze, kiedy chowali kogoś w wyższej partii i piszczele znajdą się wśród kości znalezionych bliżej powierzchni - domyśla się Urbański. Według jego teorii nieanatomicznemu układowi odnalezionych szczątków mogą być również winni grabarze. - Możliwe, że grzebiąc kolejne ciało, natrafili na kości i odłożyli je na dzielącym krypty murku, a później o tym zapomnieli. W tamtych czasach nie przykładano się bardzo do pochówku.

Archeolog tłumaczy, że odkrycie tożsamości pochowanych w kryptach osób będzie nie lada wyzwaniem i będzie przedmiotem prac na długie lata, bo archiwa franciszkańskie zostały wywiezione do Lwowa, a zapisy w księgach parafialnych nowosądeckich kościołów są skąpe i trudne do prześledzenia. Nazwiska dwunastu osób, które pochowano na terenie danego klasztoru, udało się znaleźć w księgach parafii pw. św. Małgorzaty.

- Wśród nich wymienieni są m.in. Konstancja Leszczyńska, żona konfederata barskiego zmarła w 1773 r. w wieku ok. 35 lat, czy artysta August ze Śląska, który umarł w 1760 r. w wieku ok. 40 lat. Z innych źródeł wiemy, że mógł tu być pochowany pan Ulanowski z Męciny, który posiadał dwieście morgów ziemi, a na pochówek u Franciszkanów zasłużył dzięki swej hojności dla klasztoru - wymienia Urbański. Wyjaśnia, że próbę kompletowania fragmentarycznych szkieletów podejmie antropolog, który będzie mógł dokładniej określić wiek zmarłych osób. Przypuszcza, że pochowani mogli mieć od 25 do 35 lat, jakkolwiek wśród odnalezionych fragmentów znajdują się też kości ze szkieletu dziecka - np. żuchwa z zawiązanymi drugimi zębami. Niektóre mogą natomiast pochodzić z okresu średniowiecza.
- Złożenie szkieletów z tak wielu kości jest nierealne. Najlepsze byłyby badania genetyczne, ale do tego potrzebne są duże pieniądze i członkowie rodzin zmarłych - uważa archeolog. Schodzimy do krypty, która znajduje się pod kaplicą Lubomirskich. W ciemności pod ziemią, na rozłożonej folii leżą pogrupowane fragmenty szkieletów: roztrzaskane czaszki, żebra, kręgi, piszczele, kawałki miednicy, łopatki, paliczki. Kompletne szkielety są schowane w kartonowych pudłach. - Ta krypta będzie miejscem spoczynku odnalezionych szczątków. Być może kiedyś znajdzie się badacz, który spróbuje je zidentyfikować - mówi Urbański. Wskazuje na jedną ze ścian krypty, gdzie widnieje zamurowane przejście do kolejnego pomieszczenia. Zawalone gruzem i ziemią, może kryć następne ciała i tajemnice.

Kolejne odkrycie sądeckich archeologów to kilka drobnych monet z XVII i XVIII wieku.

- Monety są dla nas najlepszym datownikiem. To dzięki nim możemy określić, kiedy w odkrytych przez nas kryptach chowano zmarłych. Najstarsza, jaką znaleźliśmy w wykopie, to tzw. boratynka, czyli miedziany szeląg Jana Kazimierza pochodzący z lat 60. XVII wieku. Dlatego możemy śmiało powiedzieć, że od tamtego czasu grzebano zmarłych w tej części kościoła - wyjaśnia Urbański.

Oprócz dwóch boratynek archeolodzy wykopali monetę Augusta III Sasa (1696-1763), monetę węgierską bitą za panowania Marii Teresy Habsburg (1717-1780) oraz srebrną, której nie można zidentyfikować, bo jest bardzo skorodowana. Natomiast poza wykopem, w darni w ogrodzie, odnaleźli srebrny szeląg z czasów Zygmunta I Starego (1467-1548).

- Takich monet może być więcej. Dwa, trzy metry od naszego wykopu może znajdować się jeszcze starsza krypta, kryjąca inną historię - opowiada archeolog.

Na terenie wykopu znaleziono też fragmenty ceramicznej posadzki kościoła, dachówek, tkanin, drewna, metalowe okucia trumien, kawałki szklanych naczyń - być może zniczy lub kielichów na świece.

- Niestety, Nowy Sącz jest białą plamą na mapie badań archeologicznych. Nam udało się odkryć kawałek historii, który będziemy analizować. Dzięki naszemu wykopowi wiemy, na co możemy się natknąć w przyszłości. Badania muszą być kontynuowane, bo parafia planuje osuszyć fundamenty swojego kościoła, wykonać termoizolację i ocieplenie podłogowe, a nikt nie zgodzi się na wykopy pod inwestycję, dopóki nie przeprowadzi się badań ratunkowych na jej terenie - tłumaczy Bartłomiej Urbański. Dodaje, że gdyby obniżyć cały teren o dwa metry, być może odsłonięte zostałyby fundamenty zniszczonych zabudowań klasztornych - wirydarza, krużganków, browaru - które można wykorzystać w aranżacji ogrodu.

Ks. Dariusz Chwastek, proboszcz i administrator parafii Przemienienia Pańskiego, nadmienia, że pieniądze na dalsze wykopaliska parafia będzie próbowała pozyskać z Ministerstwa Kultury.

Izabela Frączek

[email protected]

SĄDECKI KLASZTOR FRANCISZKANÓW

wraz z kościołem Narodzenia Najświętszej Marii Panny uposażył w 1297 r. ówczesny książę krakowski, Wacław II Czeski. W drugiej połowie XIV w. kościół wzniesiono na nowo. Długi na 35 i szeroki na 11 metrów, usytuowany po południowej stronie zabudowań klasztornych posiadał trójboczne prezbiterium od strony dzisiejszej ul. Pijarskiej. W 1622 r. wzniesiono kaplicę, którą ufundował Jan Dobek Łowczowski, jako wotum za szczęśliwy powrót z bitwy pod Chocimiem. Trzynaście lat później z fundacji aptekarza sądeckiego Szymona Wolskiego dobudowano kaplicę św. Katarzyny, zaś w latach 1654-72 powiększono kaplicę Przemienienia Pańskiego. Pieniądze na ten cel ofiarowała Barbara Lubomirska, żona starosty sądeckiego Konstantego Jacka Lubomirskiego, jako wotum za powrót męża do zdrowia. Do zniszczenia franciszkańskich zabudowań i kościoła doprowadziły pożary z 1753 i 1769 r. W 1785 r., w wyniku kasaty józefińskiej, zakon Franciszkanów został zniesiony, a cztery lata później władze austriackie rozkazały rozebrać spalony kościół. W 1800 roku pofranciszkańskie zabudowania kupiła z rąk Żydów gmina ewangelicka, założoną dla kolonistów niemieckich zamieszkałych na Sądecczyźnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski