Chciał pomóc firmie...
Komandor Marynarki Wojennej, pilot wojskowy oraz tajny współpracownik służb specjalnych na niejawnym etacie - tak przedstawiał się Jarosław L., którego krakowska prokuratura oskarżyła o fałszowanie dokumentów i posługiwanie się nimi, a także o wyłudzanie poświadczenia nieprawdy. Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Krakowie rozpoczął się jego proces.
Podczas przesłuchania oskarżony próbował uciec z konwoju, obezwładniając funkcjonariuszy gazem łzawiącym. Potem w prokuraturze wyjaśniał, że gaz otrzymał od kapitana służb specjalnych w trakcie zderzenia na dworcu. Wczoraj zaprzeczył, że udzielono mu pomocy. Stwierdził, że nie wie, skąd miał gaz i nie wie też, jak to się stało, że użył go wobec policjanta. W śledztwie Jarosław L. przyznał się do składania poręczeń kredytowych w kilku bankach. Potwierdził to również na wczorajszej rozprawie. Zeznał, że robił to nie z chęci zysku, lecz w ten sposób chciał pomóc firmie, dla której pracował jako tłumacz.
- Działałem w interesie Polski. Będąc wcześniej pracownikiem resortów spraw wewnętrznych i administracji oraz obrony narodowej, miałem dostęp do informacji, którym przedsiębiorstwom grozi przerwanie ciągłości produkcji. Postanowiłem temu zaradzić - mówił wczoraj oskarżony.
Jarosław L. stwierdził, że - załatwiając sprawy poręczeń - chciał się też dowartościować. Imponowało mu chodzenie w mundurze komandora, bywanie na rautach i znajomości w najważniejszych instytucjach w kraju. Wczoraj odwołał natomiast swojej wcześniejsze zeznania, w których twierdził, że był agentem służb specjalnych na niejawnym etacie. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.
(STRZ)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?