Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak albo siak...

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania.. Prezydent Komorowski cieszy się z cofnięcia ubiegłorocznej reformy sądów. „To dla mnie satysfakcja, że udało się znaleźć taki kompromis” – mówi. I zadaje sobie nawet trud, aby z oryginałem uchwalonej ustawy wybrać się do odległej o 250 kilometrów Słupcy po to tylko, by w tamtejszym sądzie urządzić celebrę składania podpisu, w obecności uszczęśliwionego prezesa lokalnego sądu.

Tymczasem ledwie rok temu nie kto inny, jak premier Tusk, tak samo cieszył się z wprowadzanej wtedy przez jego rząd tejże reformy, przekonując, że: „będziemy mogli teraz lepiej dysponować kapitałem ludzkim, tzn. czasem pracy sędziów, aby rozkładał się on w sposób bardziej elastyczny i będzie po prostu 79 mniej prezesów”.

Prostoduszny obserwator polityki mógłby się zadziwić nad tym, że ta sama ekipa, w ciągu jednego roku, może się równie dobrze cieszyć z wprowadzania jakiejś reformy, jak i z jej odwoływania. Ale przy dzisiejszych standardach polityki byłoby to zdziwienie świadczące o naiwności.

Reforma sądowa, projektu niegdysiejszego ministra sprawiedliwości Gowina, nie była przedsięwzięciem intelektualnie skomplikowanym. Można było nawet odnieść wrażenie, że Tusk z Gowinem postanowili w końcu zrobić rzecz oczywistą, o której – jak to często w polityce bywa – wszyscy wprawdzie doskonale wiedzą, ale nikt nie chce się za nią zabrać.

Piętnaście lat temu oportunizm polityczny premiera Jerzego Buzka doprowadził do tego, że w Polsce utworzono trzysta powiatów, zamiast najwyżej trochę ponad stu, odrzucając przestrogi i sprzeciwy ekspertów oraz gwałcąc wszelką logikę ustroju państwa.

Powiaty dawano po prostu każdemu, kto chciał, byle mieć święty spokój. Potem do tej powiatowej antylogiki – dostosowano także sądy. Efekt był od początku jasny. Powstały takie sądy, gdzie nie było czego, ani kogo sądzić oraz takie, gdzie wkrótce wystąpiły narastające zatory. Ale za to w każdym powiecie pojawił się prezes, administracja i elitarne przywileje.

Na dodatek wszystkiego, samorząd sędziowski – słynący w Polsce z umiejętności dbania o interesy swoich członków – zablokował de facto możliwość przenoszenia sędziów, która pomogłaby owe nonsensy jakoś wyprostować. Gowin tylko wyciągnął z tego stanu rzeczy logiczny wniosek.

Nie likwidując żadnego sądu, niektóre z nich połączył. Okazało się, że nagle jest niemal setka prezesów mniej i budżetowe oszczędności. Ale co najważniejsze: zręcznie ominięta została sztuczna blokada przenoszenia sędziów. Skoro bowiem dwa sądy miały się odtąd stać jednym, sędzia sądzący w nich obu, formalnie sądził cały czas w tym samym. I to ta sztuczka ministra doprowadziła do furii sędziowską elitę.

Znamy dobrze dalszy ciąg tej historii. Stu sędziów przez trzy miesiące odmawiało wyjścia na rozprawy po to tylko, żeby wykazać rządowi jego klęskę. Zablokowano proces łączenia wydziałów w połączonych sądach, sprowadzając reformę niemal do pełnej fikcji. Zaatakowani prezesi znaleźli sojusznika w nomenklaturze PSL-owskiej i wspólnie urządzili akcję pod hasłem: rząd bije polską prowincję.

W międzyczasie Tusk wyrzucił Gowina za inteligencję i samodzielność. Odtąd w rządzie nie miał już kto bronić ani zasad ustroju państwa, ani zdrowego rozsądku. Obóz władzy, który dopiero co walczył o tę reformę, teraz ze wstrętem ją potępił jako schedę po renegacie Gowinie. W końcu prezydent Komorowski stał się patronem tzw. kompromisu, czyli faktycznego cofnięcia reformy.

To jednak, co w tej historii najbardziej znamienne – to oportunistyczny stosunek rządzących do własnego państwa. Jak naprawdę winna być zorganizowana Rzeczpospolita, jaki powinien wyglądać jej najlepszy ustrój – to są pytania dla obecnej władzy niezrozumiałe. Dziś może być tak, a jutro siak… Zależy jak akurat powieje wietrzyk koniunktury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski