Przy ul. Batorego, niemal w samym centrum Tarnowa, ginie jeden z ostatnich tarnowskich dworów. O pilnej potrzebie ratowania rozsypującego się zabytku mówi się od kilkudziesięciu lat, ale nikt nie zrobił nic, aby powstrzymać postępującą degradację uroczego budynku. Takich miejsc wstydu w Tarnowie niestety jest więcej. - Gdyby miasto odkupiło ten dworek, kiedy był on jeszcze w jako takim stanie, to dzisiaj problemu by nie było. Wnioskowałem o to dziesięć lat temu, ale nikt mnie nie słuchał - mówi Antoni Sypek, pasjonat Tarnowa, były radny.
Pomysł, aby wykupić rozpadający się dworek podchwycił Jacek Litwin i promuje go za pośrednictwem Facebooka. Potrzeba około 400 tys. zł. - Wystarczy, aby każdy tarnowianin, który ma czynne prawo wyborcze, przekazał na ten cel 5 złotych, a dworek byłby nasz. Wtedy moglibyśmy ubiegać się o dotacje na jego remont - przekonuje Litwin. Pomysł podchwyciło już około dwustu internautów. Wśród nich są tarnowianie na emigracji, którzy już zadeklarowali przekazanie zdecydowanie większej kwoty niż 5 zł. - Boję się, że nawet jeśli uda się zgromadzić potrzebną kwotę, to nie będzie już czego ratować i dworek podzieli los dwóch innych, które stały jeszcze kilkadziesiąt lat temu w jego sąsiedztwie. Zostały zburzone i postawiono na ich miejscu współczesne budynki - mówi Antoni Sypek.
Liczy na to najprawdopodobniej właściciel dworku, który kilka dni temu złożył u konserwatora wniosek o wykreślenie obiektu z rejestru zabytków. - Póki dworek jest na liście, nie można go zburzyć - wyjaśnia Andrzej Cetera, szef służby ochrony zabytków w Tarnowie. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Tylko w zabytkowej strefie, obejmującej Stare Miasto i Śródmieście, znajdują się aż 704 budynki, z których 80 wymaga pilnej konserwacji lub remontu. Policzono je dwa lata temu, kiedy miasto przyjmowało uchwałę o zwolnieniu z podatku od nieruchomości na trzy lata właścicieli nieruchomości, którzy zdecydowali się je odnowić. - W ubiegłym roku skorzystało z tego 11 osób - wyjaśnia Elżbieta Starzyk, kierownik referatu wymiaru podatków w tarnowskim magistracie.
- To propozycja atrakcyjna, zwłaszcza dla właścicieli kamienic, w których znajdują się sklepy lub prowadzona jest inna działalność gospodarcza. Płacą wyższe podatki niż ci, którzy mają budynki wyłącznie mieszkalne, stąd mogą liczyć na większe ulgi- zauważa Jacek Adamczyk z referatu krajobrazu miasta.
Pilnego ratunku wymagają też przepiękne, secesyjne kamienice przy ul. Brodzińskiego i Legionów. Szacunkowy koszt renowacji każdej z nich to około 400-500 tys. zł. - Możemy jedynie prosić właścicieli o to, aby zadbali o ich wygląd - wyjaśnia Adamczyk. Tak jest m.in. w przypadku dworku przy Batorego, kamienicy przy Rynku 11, byłego pałacu Sanguszków przy placu Sobieskiego czy wyglądającej paskudnie kamienicy przy ul. Bema, koło Burku, na której znajduje się tablica mówiąca o tym, że w tym miejscu przyszedł na świat generał Józef Bem. To jedno z obowiązkowych miejsc postoju na trasie wycieczek Węgrów po Polsce.
Do miana największych tarnowskich miejsc wstydu zaliczyć można też pozostałości ruin zamku Tarnowskich na górze św. Marcina oraz murów obronnych z Małymi Schodami przy ul. Bernardyńskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?