Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taśmy grozy

Ryszard Terlecki
Wszystko jest polityką. Tak zwana afera taśmowa ma wiele wymiarów: konstytucyjny, prawny, polityczny. Wiele wskazuje na to, że jej konsekwencje będą o wiele poważniejsze, niż dziś usiłują nam wmówić zwolennicy poglądu, że „państwo polskie istnieje teoretycznie; praktycznie nie istnieje” (cytat z wypowiedzi ministra rządu Rzeczypospolitej!).

Otóż pomijając wszystkie wymiary obecnego skandalu, a także ten, że podsłuchiwani są członkowie najwyższych władz, w tym minister, który m.in. za bezpieczeństwo państwowych tajemnic odpowiada, pozostaje jeszcze jedna kwestia, niesłusznie lekceważona (chociaż nieadekwatna do skali ujawnionych przy tej okazji przestępstw i nadużyć), a mianowicie forma prowadzonych konwersacji.

To niby nic w obliczu tego, co zostało podsłuchane. A jednak… Czytamy zapisy prowadzonych rozmów i nie wierzymy własnym oczom. To mówią ludzie, którym powierzono troskę o teraźniejszość i przyszłość Polski. A oni o sprawach, które nas wszystkich dotyczą, mówią językiem rynsztoka. W sposób tak plugawy, że podobne dialogi większość z nas zna z filmów czy literatury.

Jak więc jest to możliwe, że takim językiem posługują się ważne osobistości naszego państwa? Wydaje się, że na to pytanie zmuszeni jesteśmy wybrać jedną z dwóch odpowiedzi. Albo jest tak, że państwowe stanowiska obsiadła pospolita żulia, która przebrana w garnitury, tylko w rezultacie zaskakujących przypadków i niezwykłych okazji zajmuje się dziś nie rabowaniem kantorów czy handlem kokainą, ale zarządzaniem naszym wspólnym narodowym majątkiem.

Albo wygląda na to, że niekompetentni, niedouczeni, a do tego zakompleksieni dyletanci, pozują na gangsterów, ukrywając w ten sposób swój zawodowy i intelektualny analfabetyzm. Odnoszę wrażenie, że w każdym z tych dwóch przypadków decyzje, które dotyczą nas wszystkich, znalazły się w rękach całkowicie nieodpowiednich ludzi.

Od wielu lat uczestniczę w polityce. Brałem udział w tysiącach rozmów polityków na różnych szczeblach władzy i odpowiedzialności. Słyszałem też wiele przekleństw, a i mnie w chwilach emocji zdarzało się szpetnie zakląć. Ale nigdy dotąd nie słyszałem takich rozmów.

Dlatego bez względu na to, na ile bezczelnie deptana jest konstytucja, na ile bezkarnie łamane prawo, na ile ordynarnie oszukiwana jest opinia publiczna, dla takich ludzi nie powinno być miejsca w polskiej polityce.

Wiem, że zalewa nas powódź chamstwa. Słyszę, jak zdarza się odzywać młodym ludziom, nawet na uniwersyteckich korytarzach. Ale jeżeli chcemy być dumni z faktu, że jesteśmy obywatelami Polski, jeżeli chcemy wychować młode pokolenie w przekonaniu, że nie przyszło mu żyć na śmietnisku, to żulię powinniśmy trzymać tam, gdzie jest jej miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski