Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tata piekł baranki z ciasta, a dzieci przejęły po nim fach i tradycję

Katarzyna Hołuj
Rodzeństwo: Maria, Roman i Zdzisław w piekarni razem ze swoim pracownikiem (drugi z lewej)
Rodzeństwo: Maria, Roman i Zdzisław w piekarni razem ze swoim pracownikiem (drugi z lewej) Maciej Hołuj
Dobczyce. Nie ma świąt bez mazurków, bab i serników. Nigdzie, a już na pewno nie w rodzinie Palonków i Brożków - piekarzy i cukierników.

Kiedy mali Palonkowie szli do kościoła w Wielką Sobotę, w ich koszyczku - obok jajek, kiełbasy, szynki, soli, chrzanu, masła i babki piaskowej - obowiązkowo znajdował się baranek z ciasta upieczony w specjalnej formie przez ich tatę - piekarza.
Wtedy jeszcze nikomu z nich nie świtała w głowie myśl, że kiedyś sami poprowadzą rodzinną firmę, a swoje życie zwiążą z wypiekami. W ich rodzinnym domu ten temat zajmował poczesne miejsce.

Tata był bowiem piekarzem i to takim, od którego chleb ludzie rozpoznawali, mimo że sam nie miał swojej piekarni, a pracował w gminnej jako brygadzista zmianowy. W rodzinie do dziś obecna jest anegdota mówiąca o jego pasji do tego zawodu. - Nasz dziadek, a tata taty, zaprowadził go kiedyś do Wieliczki do szewca, aby ten przyjął go na praktykę. Tam go zostawił, a wróciwszy do domu z radością oznajmił babci: "Zostawiłem Cześka na praktyce. Będzie szewcem".

Nie wiedział wtedy jeszcze, że zanim on dotarł do domu, syn już tam był. Uciekł od szewca, a mama, a nasza babcia, ukryła go za piecem, żeby ustrzec przed gniewem ojca - opowiada Maria Brożek, z domu Palonek.

Gdy zrozumieli zamiłowanie syna, rodzice posłali go na praktykę do gdowskiego piekarza, gdzie nauczył się fachu, zdobył uprawnienia czeladnika, a po kilku latach - mistrza piekarskiego. Jego przyszła żona marzyła o zostaniu cukiernikiem, ale nie było jej to dane. Rodzice uznali, że taka szkoła dziewczynie się nie przyda, a jej ręce bardziej będą potrzebne do pracy w domu. Kiedy wyszła za mąż za Czesława Palonka i urodziła dzieci to ona, a nie mąż-piekarz odpowiadała za słodkie wypieki.

Dziś rodzeństwo Palonków samo posiadające dorosłe dzieci, wspomina mamine serniki i baby. Jej receptury, choć nieco zmodyfikowane, przetrwały i są przez nich wykorzystywane w rodzinnym biznesie. Tak samo zresztą jak chlebowe receptury taty.

- Pamiętam, że w Wielki Piątek przygotowanie ciast trwało od rana, a potem zanosiło się je do wypieku w piekarni. Pieczenie tam trwało do rana - wspomina Zdzisław Palonek. A siostra Maria dodaje: - Tak to funkcjonowało przynajmniej tu, w Dobczycach. Nie wiem jak gdzie indziej... Po prostu w mieście mało kto miał piec chlebowy w domu.

Teraz piece, a raczej piekarniki w domach i mieszkaniach to standard. Ale pewne rzeczy pozostają niezmienne. Tradycyjne pozostały rodzaje ciast, jakie jemy w święta. Królują serniki, baby piaskowe i drożdżowe oraz mazurki. - Mazurki muszą być słodkie, bo ich smak ma wynagradzać czas postu - mówi Maria Brożek. - Choć mnie osobiście bardziej odpowiada słodycz przełamana kwaśnym smakiem powideł.

Jej najmłodszy syn - Andrzej woli za to słodkie. Razem z synem pana Zdzisława - Sebastianem są najmłodszym pokoleniem rodziny kształcącym się na cukierników. Ostatnio razem przygotowali mazurka na szkolny konkurs. Użyli kremu czekoladowo-orzechowego, budyniu i marmolady. Cukiernicy z najlepszych krakowskich cukierni, którzy zasiadali w jury przyznali mu trzecie miejsce na 14 biorących udział w konkursie. - Dla mnie smak świąt wielkanocnych to właśnie smak mazurka - mówi Andrzej Brożek. Jego wujek, pan Zdzisław dodaje: - Wyczytałem gdzieś, że ten rodzaj ciasta pochodzi z Turcji.

Jego mazurki są z orzechami, z migdałami, masą toffi. To dwa blaty kruchego ciasta przełożone masą lub powidłami, a na wierzchu jeszcze blat ciasta biszkoptowo-tłuszczowego, nazywanego też ucieranym. Wierzch ciasta zdobi się na różne wymyślne sposoby.

- W przypadku baby piaskowej głównymi nośnikami są jaja i tłuszcz. Jajka muszą być świeże, to one daję pulchność ciastu. Jaja w proszku nie dadzą takiego efektu. Poza tym kluczem do sukcesu jest kolejność dodawania kolejnych składników podczas ucierania - mówi pan Zdzisław. Z kolei sekret baby drożdżowej to zaparzenie mąki mlekiem.

Babę piaskową, zwykle mniejszą od drożdżowej posypuje się cukrem pudrem. Drożdżową, nie tak słodką jak piaskowa, oblewa się lukrem. - Oprócz walorów smakowych spełnia on też inną rolę, powoduje, że ciasto dłużej zachowuje wilgotność - mówi Roman Palonek.

Dziś Palonkowie oraz Brożkowie też pójdą ze święconką. W koszyczku mieć będą jajka, kiełbasę, szynkę, sól, chrzan, masło, babkę piaskową i baranka z ciasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski