Szykowali się do niej od kilku miesięcy. Godzili próby z obowiązkami szkolnymi, zawodowymi i domowymi. Uczyli się tekstów, szyli stroje, przygotowywali scenografię. Podglądając ich na próbie widać jak bardzo zależy im na tym, aby wszystko było dopracowane w najmniejszym szczególe.
- To teatr amatorski, ale nie amatorszczyzna - mówi ks. Sławomir Kowalski, pomysłodawca i założyciel grupy oraz jej opiekun do czasu objęcia parafii w Bysinie. Grupę stworzył, kiedy jeszcze służył w parafii NNMP w Myślenicach i przy niej działa ona do dziś.
Na jego propozycję, jak wspomina, pierwsi odpowiedzieli członkowie oazy rodzin (kręgi domowego kościoła). Do przygody z aktorstwem zachęcał chodząc po kolędzie.
Przez ostatnich pięć lat z grupą na krócej lub dłużej związanych było około stu osób. Związków „na krócej” było zdecydowanie mniej niż tych trwałych, na lata.
- Najtrudniej jest się zdecydować, ale jak już się w to wejdzie to nie ma odwrotu. Są osoby, które po zagraniu jednej sztuki odchodziły, ale takie są w mniejszości. Więcej jest tych, którzy zostają, a co więcej wciągają do grupy swoje rodziny. Choć nieraz brakuje im czasu, to pierwsze zgłaszają chęć zagrania w nowym spektaklu - mówi Paweł Matusiak, aktor i kierownik organizacyjny grupy. Związany z nią od samego początku.
Dołączył do niej licząc, że pomoże mu to w pokonaniu nieśmiałości. I pomogło. Pamięta, że zwłaszcza na początku, większość aktorów niemalże paraliżowała trema, a stres znikał gdzieś dopiero po trzech zagranych spektaklach.
Do takiej tremy, zwłaszcza przy pierwszym granym spektaklu a grał we wszystkich dotychczasowych z wyjątkiem tegorocznego Misterium, przyznaje się Jarosław Szlachetka, wcześniej samorządowiec a od półtora roku poseł. - To doskonała lekcja pokonywania słabości, a przy tym odskocznia od codziennych obowiązków, także dzięki dobrej atmosferze, która jest w grupie od początku - mówi.
Natomiasyt Matusiak dodaje, że tremy już nie ma, ale aktorom podczas prób brakuje reakcji publiczności. Przekonali się, że przy pustej sali gra się trudniej, więc zawsze liczą, że ludzie przyjdą.
I przychodzą. Z każdym rokiem widzów jest coraz więcej i coraz szybciej rozchodzą się wejściówki na spektakle. I to nie tylko miejscowi, bo po rezerwacje dzwonią grupy z różnych stron Polski. - Pewnie, że nie przyjeżdżają specjalnie na spektakl, ale łączą to z wizytą np. w Łagiewnikach, albo zaglądają do nas wracając z Krzep-tówek. To o czymś świadczy - mówi ks. Sławomir.
Są też tacy, którzy z widowni przeszli na scenę, bo takie wrażenie zrobiło na nich to, co tam zobaczyli. Z widzów stali się aktorami.
Utarło się, że rocznie przygotowują dwa spektakle, w tym Misterium na czas Wielkiego Postu. Raz jest ono tradycyjne, oparte na tekście biblijnym, innym razem osadzone w czasach współczesnych, jak choćby Misterium Wojenne. Przedstawiają też historie takich postaci jak Chiara Badano, zmarła na nowotwór młoda Włoszka beatyfikowana w 2010 roku albo Jacques Fesch, skazany za morderstwo na karę śmierci i stracony, który w więzieniu przeżył nawrócenie.
Zasada jest jedna: sztuka ma nieśc ze sobą przesłanie, skłaniać do refleksji. Nie mają w repertuarze komedii, ale jak mówi ks. Sławomir, w niektórych sztukach znajdzie się trochę farsy, groteski i odrobinię ironii.
Pracują pod okiem zawodowych aktorów: Marcina Kobie-rskiego z krakowskiego teatru Bagatela i Piotra Piechy z Teatru Ludowego w Krakowie.
- Staram się przekazywać całą swoją wiedzę aktorską. Wykorzystuję też moje doświadczenie bycia kilkadziesiąt razy w karierze zawodowej asystentem reżysera, żeby dotrzeć do aktorów. Daje mi to wiele satysfakcji - mówi Piotr Piecha. Jego zdaniem teatr nie dzieli się na amatorski i zawodowy.
- Teatr ma być profesjonalny, zarówno amatorski jak i zawodowy. Czyli wszystko na najwyższym poziomie, bez tłumaczenia: „to są amatorzy, więc się im wybaczy”. Staramy się robić jak najlepiej, a to są bardzo ambitni ludzi i chcą jak najlepiej. Pytają: Jak? Gdzie? Co to znaczy? Analizują. W podejściu do działań są profesjonalistami. I z każdym rokiem się doskonalą.
A po pięciu latach od zawiązania się grupy ci, którzy są w niej od początku mogą się porównać do studentów kończących akademię teatralną.
To z nim, jako reżyserem i scenarzystą przygotowali tegoroczne Misterium Męki Pańskiej „Ja was posyłam...”. Po ubiegłorocznym współczesnym przedstawieniu, tegoroczne jest tradycyjne.
- Prawdy objawionej o historii zbawienia nie zmieniamy. Ona jest jedna, ale scenariuszy jest niezliczona ilość. W tym roku pytamy: Co to znaczy wierzyć? W prologu jest kilka scen poka kazujacych spotkania Jezusa z ludźmi; zarówno wierzącymi jak i niewierzącymi. A on nad każdym z nich się pochyla. Nie omija potrzebujących. Pomaga, robi cuda. Ale do tego, żeby zdarzył się cud, potrzebna jest wiara. Dlatego właśnie pojawia się pytanie: - Co to znaczy wierzyć? To jest pytanie na każde czasy. Co prawda gramy ubrani w kostiumy, bo może tak jest łatwiej, ale mówimy o sprawach dotyczących każdego z nas - mówi Piecha .
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?