MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Telewizyjny humor sytuacyjny

Redakcja
Ileż radości w tych ciężkich czasach może dostarczyć człowiekowi telewizja, a szczególnie program "Tomasz Lis na żywo"! Już sam widok pana red. Tomasza Lisa na żywo jest dowodem kontynuacji PRL w III Rzeczypospolitej, zwłaszcza, gdy stwarza on panu ministru Bogdanu Klichu szansę udzielenia odporu nikczemnym oskarżycielom, z którymi pan minister polemizuje w ich nieobecności.

Stanisław Michalkiewicz: ZIMNY PRYSZNIC

Tym razem nie będę nawet próbował budzić z letargu pana red. Macieja Iłowieckiego ani pani red. Magdaleny Bajer ze sławnej Rady Etyki Mediów, bo widocznie mają zakazane wierzganie przeciwko ościeniowi. Zresztą - nie takie rzeczy widywaliśmy w telewizji, która przecież nie powiedziała ostatniego słowa, zwłaszcza, że ostatnio zlikwidowano w niej wolność słowa. Jeśli zatem w ogóle o tym wspominam, to tylko dlatego, że telewizja, w intencji dostarczenia masom ludowym rozrywki na poziomie, w programie pana red. Lisa najwyraźniej postawiła na humor sytuacyjny, który objawił się w dwóch postaciach. Po pierwsze - w doborze osób dyskutujących nad polską polityką wobec Rosji. Polityka ta powinna być samodzielna. Największy nacisk położył na to pan Józef Oleksy, 15 lat temu, jako premier rządu, oskarżony z sejmowej trybuny przez własnego ministra spraw wewnętrznych o szpiegostwo - akurat na rzecz Rosji. Pikanterii sprawie dodaje okoliczność, że do dnia dzisiejszego nikt nie został w tej sprawie pociągnięty do odpowiedzialności. Przeciwnie - zarówno oskarżony jak i oskarżyciel są pełni wigoru i zapewne - planów na przyszłość. Z kolei pan prof. Tomasz Nałęcz oburzył się na porównanie premiera Donalda Tuska do generała Jaruzelskiego, bo generał Jaruzelski "był komunistycznym dyktatorem zależnym od Moskwy". Mimowolny efekt komiczny polega nawet nie na tym, że prezydent Bronisław Komorowski, któremu pan prof. Tomasz Nałęcz "doradza", uczynił z generała Jaruzelskiego swojego konsyliarza, ale przede wszystkim na tym, że sam prof. Nałęcz aż do 1990 roku był członkiem PZPR, której przywódcą był ów "komunistyczny dyktator zależny od Moskwy".

Ponieważ Polska żadnej polityki wobec Rosji prowadzić już nie może, więc tyle naszego, co się pośmiejemy. Najwyraźniej kierownictwo państwowej telewizji to rozumie, a kto wie - może nawet i stręczy panu redaktoru Tomaszu Lisu zapraszanie odpowiednich gości?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski