MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Teraz Polska

Redakcja
Periodyk wychodzący "dowolnie" w Grudziądzu w 1913 roku w celu popierania polskiego kupiectwa i przemysłu
Periodyk wychodzący "dowolnie" w Grudziądzu w 1913 roku w celu popierania polskiego kupiectwa i przemysłu
Ostatnio karierę robi hasło "Teraz Polska" promujące polskie produkty, polski przemysł. Dawniej było - "Polak potrafi", a jeszcze wcześniej: "Swój do swego po swoje".

Periodyk wychodzący "dowolnie" w Grudziądzu w 1913 roku w celu popierania polskiego kupiectwa i przemysłu

Kraków Jana Rogóża

Idea jedna, ale jakże różne konotacje historyczne i odbiór społeczny. Zdecydowanie największe poparcie ma i zyskuje sympatię najnowsza wersja; przyznanym godłem "Teraz Polska" wyróżnione firmy podpierają się w reklamie swych produktów. Ukute w latach 70. minionego wieku hasło "Polak potrafi" miało od samego początku w tzw. szerokich masach - dystansujących się od PRL-owskich elit - zabarwienie ironiczne. Słysząc je każdy czekał na barwną anegdotkę o kolejnym absurdzie, których w PRL-u nie brakowało albo o jakimś głupim pomyśle czy wybryku rodaka.

Najbogatsze w treści ale i dość zagmatwane było hasło "Swój do swego po swoje". Pojawiło się u początku 20 stulecia w zaborze pruskim, w którym Polacy byli dyskryminowani na rozmaite sposoby, także ekonomicznie poprzez uprzywilejowanie niemieckich firm. Odpowiedzią polską był opór przybierający formę solidarności narodowej. Sklepy i przedsiębiorstwa znajdujące się w rękach polskich w świadomości społecznej stawały się bastionami tego oporu. Nawoływano do kupowania tylko u swoich; pikietowano firmy niemieckie, w polskiej prasie piętnowano przypadki łamania bojkotu. Z czasem - w ostatnich latach przed I wojną światową i w okresie międzywojennym - ostrze tego bojkotu skierowało się przeciwko handlowi żydowskiemu. Ogólnikowe nawoływanie "Swój do swego po swoje" w endeckim wydaniu kryło prosty imperatyw - nie kupuj u Żyda.

W Galicji i w Krakowie w tym czasie sytuacja była odmienna, zdecydowanie lepsza, liberalizm panujący w ck monarchii nie doprowadzał do takich napięć. Ale i tu głoszono hasło "Swój do swego po swoje"; krzywiono się na starozakonnych sklepikarzy, agitowano za wspieraniem polskich kupców i przemysłowców. Ale nikt jednakowoż nie czynił im przeszkód w rozwijaniu przedsiębiorczości, więc strażnicy polskości bardziej niż na polu ekonomicznym skupiali swe siły na obronie przed niemczeniem kultury i rodzimego języka. Dbał o to wychodzący wtedy w Krakowie miesięcznik "Straż Polska", działała "Liga spolszczenia miast", aktywna była sekcja bojkotowa Akademickiego Koła Straży Polskiej. Co było przedmiotem tej aktywności?

Otóż - co ciekawe - nie tyle stawiali opór germanizacyjnym zakusom zaborcy co walczyli z bezmyślnością i oportunizmem rodaków. M.in. wydali wojnę kinematografom, które wyświetlały nieme wówczas filmy z niemieckimi napisami. "Zbadawszy uprzednio czy usunięcie napisów niemieckich a wprowadzenie napisów polskich da się urzeczywistnić i przekonawszy się, że jest to jedynie kwestią dobrej woli i pewnych nieznacznych stosunkowo kosztów właścicieli kinematografów wysłano do zarządów krakowskich kinoteatrów pisma żądające zaprowadzenia w nich napisów polskich. Na skutek pisma dwa kina zaprowadziły polskie napisy a zarząd kinematografów ogłosił konkurs dla wynalezienia środka mechanicznego za pomocą którego udałoby się wprowadzić napisy polskie. Na tym jednak akcya utknęła."
Otóż to. Przez stulecie krakowianie przywykli szwargotać też po niemiecku i widać napisy na ekranie w tym języku ich nie raziły. Nie raziły też zapewne - skoro przez lata wisiały - niemieckojęzyczne szyldy na polskich sklepach: "Przy ulicy Retoryka - donosi "Straż Polska" - na sklepie Wł. Kabajowej, mającej »sklep chrześcijański« istnieje ogłoszenie: »Wiktualien verkauf«. Dla kogo ten napis? Nie wiadomo! Pan J. Garłacz, właściciel składu węgli przy ul. Czarnowiejskiej 9-11 ogłasza się w języku polskim i niemieckim. I znowu zapytać musimy - dla kogo ten napis i jeszcze do tego w tak rdzennie polskiej dzielnicy jaka jest Piasek i Czarna Wieś?!"

"Straż Polska" ubolewa iż "istniejący przy ul. Słąwkowskiej sklep z piernikami p. Rothego mylnem stwierdzeniem jakoby wyrabiał baranki wielkanocne wprowadza polską publiczność w błąd albowiem baranki te sprowadza Rothe z Wiednia z firmy Brunauer, nieuczciwie przemycając niemiecką tandetę pod płaszczykiem wyrobu swojskiego." Naganne, choć można zrozumieć pogoń za zyskiem. Do głębszej refleksji skłania list czytelnika "Straży" który prenumerował jedno z pism krakowskich. "Otrzymuję papierek. Zadrukowany. Domyślam się, że jest to czek na opłacenie prenumeraty. Czytam - Empfangschnei; Poświdka widboru. Cały tekst po obu stronach w językach niemieckim i ruskim."

Czytelnik poszedł do redakcji tegoż pisma z reklamacją. Tam miał miejsce taki oto dialog: "Wybaczy pan ale napisy polskie pociągnęłyby za sobą koszta. - Słusznie do tego panowie zobowiązani. "Diło" zwraca się do swoich przedpłatników, nawet Polaków, tylko po rusku, "Berliner Tageblatt" po niemiecku, tak jak "Matin" po francusku. Zatem dlaczego my... - Ależ to błahostka, przeczulenie patriotyczne, szowinizm. - Szowinizm? Tak, boimy się go jak dyabeł święconej wody, bo to rzecz brzydka. Ale to raczej z waszej strony Panowie niechlujstwo, nieposzanowanie własnego języka. - Trudno nie i tak będzie. Ale faktem jest, że nikt na to nie zwraca uwagi."

"Zatem wszystko w porządku. - konkluduje ów czytelnik - Co kraj to obyczaj. Obyczajem zaś Polaków jest (w tym wypadku owego pisma) podawać moralno-patriotyczne nauki karcące, natomiast nie jest polskim obyczajem - a przynajmniej nieobowiązkowym - korzystać z polskich czeków dla polskich prenumeratorów".

Wędrując wzdłuż półek hipermarketów (takie stare polskie słowo) miejmy w pamięci stuletnią historię sloganu "Teraz Polska". Teraz i tu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski