Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Terroryści są gotowi zabijać wszelkimi metodami

Włodzimierz Knap
Terroryzm. Można go porównać do zwykłej przestępczości. Jedno i drugie przekleństwo można ograniczyć, lecz nie zwalczyć. Ale w drugiej połowie XX stulecia w Europie terroryzm udało się zmarginalizować. Dziś jest silny, bo ma oparcie w Państwie Islamskim.

- Kluczowa zmiana w funkcjonowaniu terroryzmu nastąpiła wraz z powstaniem tzw. Państwa Islamskiego, a szczególnie ogłoszenia go kalifatem w 2014 r., czyli państwem bożym na ziemi - mówi prof. Michał Chorośnicki, szef Katedry Teorii i Strategii Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Jego stanowisko podziela dr hab. Katarzyna Górak-Sosnowska, specjalistka od Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki ze Szkoły Głównej-Handlowej. Zwraca ona uwagę, że przewaga tzw. Państwa Islamskiego (ISIS) nad Al-Kaidą i innymi organizacjami terrorystycznymi polega na tym, że udało mu się uzyskać status kalifatu. U radykalnych muzułmanów budzi to marzenia za powrotem do dawnej potęgi świata islamu. - Ich celem jest powrót do sytuacji, gdy muzułmanie pod względem cywilizacyjnym i militarnym nie mieli sobie równych, łącznie z państwem Karolingów. Zwolennicy ISIS chcą, by znów tak było.

Katarzyna Górak-Sosnowska zwraca przy tym uwagę, że terroryzm, mający fundamenty w Państwie Islamskim, jest podwójnie niebezpieczny, bo religia przenika się i współgra z nacjonalizmem. Nie ma zaś, w jej ocenie, prostego rozwiązania, jak rozprawić się z dżihadystami. Mocne uderzenie Zachodu, z USA na czele, mogłoby zakończyć istnienie ISIS, ale wtedy część bojowników znajdujących się na jego terenie z pewnością przemieściłoby się do innych krajów.

Kiedyś się udało

Prof. Krzysztof Kubiak, badacz współczesnych konfliktów zbrojnych i terroryzmu, zgadza się z tezą, że powstanie państwa islamskiego jest momentem zwrotnym w historii nowoczesnego terroryzmu. - Jego przywódcom i wyznawcom chodzi o stworzenie globalnego kalifatu - mówi prof. Kubiak. Nie zgadza się zaś z tezą, że zamach w Nicei pod względem zastosowanej metody był czymś nadzwyczajnym. - Terroryści sięgają od dawna po samochody, w tym autobusy, traktory. Tak dzieje się m.in. w Izraelu, innych krajach Bliskiego Wschodu, USA albo Kanadzie - mówi.

Prof. Kubiak przypomina, że w Europie terroryzm silny był w latach 60. i 70., a nawet jeszcze w 80. - Był jednak inny niż obecny - dodaje. Jego sprawcami były organizacje nacjonalistyczne (np. Irlandzka Armia Republikanka albo baskijska ETA) i skrajna lewica (Czerwone Brygady, Frakcja Czerwonej Armii), której członkowie chcieli doprowadzić do zmiany ustrojowej w Europie zachodniej. Europa w zasadzie poradziła sobie z XX-wiecznym terroryzmem.

Z opinią, że metoda zastosowana w Nicei jest zwykłym naśladownictwem terroryzmu stosowanego m.in. na Bliskim Wschodzie, nie zgadza się prof. Chorośnicki. - Zamachowiec z Nicei sięgnął po stosunkowo tani środek, a przy tym powszechnie dostępny. Obawiam się, że może on w Europie znaleźć naśladowców, bo fanatyków nie brakuje. Krakowski badacz podkreśla, że nie ma możliwości sprawdzenia przez służby i policję każdego, kto wypożyczy samochód ciężarowy lub ma własny. Nie jest też realne, by stróże prawa stali z karabinami gotowymi do strzału wszędzie tam, gdzie zbierają się ludzie.

Zwraca uwagę, że tylko w teorii łatwym rozwiązaniem jest strzelanie do pędzącego samochodu tam, gdzie jest pełno ludzi. Rykoszety kul są równie niebezpieczne jak bezpośrednie strzały.

Specjaliści głoszą, że nie da się uniknąć zamachów, a szczególnie ze strony „samotnych wilków”, czyli szaleńców działających na własną rękę. Dwa lata temu Polak wjechał nocą osobową hondą na sopocki Monciak i molo, raniąc 22 osoby. - Terroryzm można porównać do zwykłej przestępczości. Jedno i drugie draństwo i przekleństwo można ograniczyć, ale nie zwalczyć - ocenia prof. Chorośnicki.

A jak wrócą do Europy?

Przestrzega on jednocześnie przed konsekwencjami upadku tzw. Państwa Islamskiego. W jego szeregach walczy obecnie od 3 do 5 tys. Europejczyków. - Kiedy ISIS w końcu upadnie, ci ludzi wrócą do swoich krajów i mogą być piekielnie niebezpieczni - mówi prof. Chorośnicki.

Dr hab. Katarzyna Górak-Sosnowska podkreśla, powołując się na fachowców, że już dziś na terenie Europy mieszka od 3,5 do 11 tys. terrorystów, w tym ok. 1,5 tys. w samej Francji. Wielu z nich czeka w gotowości na rozkaz przeprowadzenia zamachu.

Dr Górak-Sosnowska mocno przestrzega przed utożsamianiem terrorysty z muzułmanami. Zwraca uwagę, w części ironizując, że gdyby każdy z nich był terrorystą-samobójcą, to dziś wyznawców islamu byłoby jak na lekarstwo, a liczba ich szybko rośnie. - Z badań wynika, że wyznawcy islamu, którzy mają ugruntowaną wiedzę religijną, są zdecydowanie mniej skłoni do przejścia na stronę terroryzmu - podaje znawczyni Bliskiego Wschodu i Afryki. - Nie ma też związku między popieraniem wojowniczego islamu a wykształceniem - twierdzi.

Dlaczego akurat Francja

Francja jest najbardziej narażonym na ataki terrorystyczne krajem w Europie. Po raz trzeci w ciągu półtora roku stała się ofiarą ataku terrorystycznego radykalnych islamistów.

W styczniu 2015 r. dżihadyści zabili większość redakcji satyrycznego pisma Charlie Hebdo. Dziesięć miesięcy później z ich rąk ofiarą padło 130 mieszkańców Paryża bawiących się w klubie Bataclan, oraz ogródkach kawiarnianych. Teraz ze strony terrorysty lub szaleńca padła Nicea.

Dlaczego Francja? - Ponieważ ma wielomilionową mniejszość muzułmańską w swoich granicach, która w sporej części nie jest zintegrowana z tym państwem - mówi prof. Krzysztof Kubiak.

Dr Michał Piekarski z Uniwersytetu Wrocławskiego, specjalista ds. bezpieczeństwa, wskazuje, że Francja jest celem ataków m.in. dlatego, że jest bezpośrednio zaangażowana w walce przeciw tzw. Państwu Islamskiemu.

Bogusław Sonik, poseł PO, który wiele lat spędził nad Sekwaną przypomina z kolei, że Francja ma od lat ze strony radykalnych islamistów status ich wroga numer dwa w świecie, po USA. - Taki stan rzeczy to w dużej części efekt kolonialnej historii Francji, a także stałych prób Paryża kontrolowania dawnych swoich terytoriów, m.in. Algierii, Maroka, Tunezji. To też efekt interwencji zbrojnych podejmowanych przez Francję w Afryce i na Bliskim Wschodzie - mówi Sonik.

Konkluduje on, że nie może dziwić, że również muzułmanie mieszkający we Francji, są wykorzystywani przez szefów organizacji terrorystycznych czy fanatyków religijnych. Dotyczy to głównie mieszkańców biednych przedmieść dużych miast francuskich, wśród których pełno jest ludzi młodych, źle mówiących po francusku, którzy nigdy nie pracowali, bo albo nie chcieli, albo nie byli w stanie znaleźć pracy. Takie getta są wylęgarniami radykalizmu, nienawiści, a policyjna kontrola nad nimi jest iluzoryczna. Oczywiste, że takich ludzi terrorystom jest stosunkowo łatwo werbować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski